„Rada Polityki Pieniężnej dąży do zapewnienia stabilności cen, wykorzystując strategię celu inflacyjnego. W ramach tej strategii od 2004 r. celem polityki pieniężnej jest utrzymanie inflacji (...) na poziomie 2,5 proc. z symetrycznym przedziałem odchyleń o szerokości 1 pkt. proc. w średnim okresie" – to rytualny już zapis ze sporządzanych przez RPP co roku założeń polityki pieniężnej. Można go znaleźć także w założeniach na bieżący i na przyszły rok. Środowe wypowiedzi prezesa NBP i zarazem przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego sugerują jednak, że on strategię celu inflacyjnego rozumie inaczej.
– Dopóki inflacja mieści się w przedziale, to jesteśmy w celu – powiedział Glapiński na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP. Na pierwszy rzut oka ta wypowiedź jest zgodna z założeniami polityki pieniężnej, które pozwalają na wahania inflacji w przedziale 1,5–3,5 proc. Część ekonomistów uważa, że ta zgodność jest jednak pozorna.
– To przełom w komunikacji RPP. Zdaniem Glapińskiego cel RPP ma charakter przedziałowy a nie punktowy. To jest odejście od sposobu rozumienia celu przez RPP poprzednich kadencji – zauważył na Twitterze Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole w Polsce. – Punktowy cel inflacyjny to jest kotwica dla oczekiwań inflacyjnych. To, że w Polsce istnieje też pasmo dopuszczalnych odchyleń od celu trochę tę kotwicę osłabia, ale jej nie unieważnia – precyzuje w rozmowie z „Rz". – Zmiana sposobu rozumienia celu może doprowadzić do wzrostu oczekiwań inflacyjnych. Prezes NBP dał do zrozumienia, że może długo tolerować inflację na poziomie nawet 3,5 proc. – wyjaśnia Borowski. We wrześniu indeks cen konsumpcyjnych (CPI), podstawowy wskaźnik inflacji w Polsce, wzrósł o 1,8 proc. rok do roku.
Podobnie słowa prezesa NBP ocenia prof. Dariusz Filar, członek RPP w latach 2004–2010. – Cel inflacyjny od momentu jego wprowadzenia był rozumiany jako punkt z możliwością odchyleń, które dałoby się uzasadnić. Powiedzenie, że „celujemy w pasmo", to jest jednoznaczne rozluźnienie polityki pieniężnej – wyjaśnia „Rz".