Jankowski wskazuje, że zwiększenie zainteresowania frankowiczów przybrało na sile po opinii rzecznika Trybunału Sprawiedliwości UE w maju (była korzystna dla klientów, teraz oczekiwany jest wyrok TSUE, który prawdopodobnie będzie w podobnym duchu). – To był kluczowy moment, bo wielu osobom dał sygnał, że podjęcie walki z bankiem i uzyskanie pozytywnego wyniku w sądzie jest możliwe. W czerwcu i lipcu pojawiły się uzasadnienia do bardzo ważnych wyroków Sądu Najwyższego, zapadłych w kwietniu i maju, które utwierdzają frankowiczów, że linia orzecznicza kształtuje się na ich korzyść – zaznacza. Do tego doszła w lipcu ustawa frankowa, w której nie znalazły się zapisy zmuszające banki do oferowania klientom atrakcyjnej konwersji. – To spowodowało, że część osób zdała sobie sprawę, że jedyną możliwą drogą odzyskania części nienależnie spłaconego kapitału będzie droga sądowa – dodaje Jankowski.
Bankowcy twierdzili w sierpniu, że nie widzą wzmożonej liczby spraw. Być może nowa fala dopiero do nich dotrze, bo średnio od zgłoszenia się klienta do kancelarii do skierowania sprawy do sądu mija 3–6 mies.
Zdecydowana większość spraw skierowanych do sądów dotyczy kredytów indeksowanych, bo tego typu umowy zdominowały rynek, mogą stanowić nawet 70 proc. wszystkich hipotek walutowych. Więcej spraw to więcej orzeczeń sądów, co napędzało dalsze pozwy dotyczące umów indeksowanych. Poza tym konstrukcja prawna umów indeksowanych różni się od tych denominowanych, co także przekłada się na dobór argumentacji prawnej i zgłaszanych roszczeń.
Pojawiają się jednak opinie, że napływ spraw dotyczących umów denominowanych jest opóźniony względem indeksowanych o około dwa lata i teraz nadrabia zaległości. Jankowski to potwierdza. – W tym roku pojawiło się zdecydowanie więcej niż w poprzednim orzeczeń rozstrzygających w sprawach kredytów denominowanych, co pozwala stwierdzić, że również ci kredytobiorcy zaczynają podejmować kroki prawne. Pomocą dla nich mogą się okazać materiały naukowe opracowane przez SN – mówi ekspert Votum.
Sąd w swoim opracowaniu opowiedział się za uznaniem za niedozwolone postanowień umownych w klauzuli przeliczeniowej przy jednoczesnym związaniu pozostałą treścią umowy (to skutkowałoby konwersją na złote i pozostawieniem stawki LIBOR CHF). SN nie podzielił umowy na indeksowane i denominowane, stosując wobec nich ten sam skutek prawny w postaci uznania nieuczciwej klauzuli za niewiążącą przy jednoczesnym związaniu pozostałą treścią umowy. – Ta konstrukcja wydaje się trudna do zrozumienia, bo umowy denominowane do waluty po usunięciu z nich klauzuli przeliczeniowej nie będą możliwe do wykonywania, co powinno skutkować uznaniem umowy za nieważną. Koncepcja ta została potwierdzona kilkukrotnie w orzecznictwie, ale ono wciąż się kształtuje, więc trzeba trzymać rękę na pulsie – dodaje Jankowski.