W Londynie pod egidą Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju odbyło się w ubiegłym tygodniu spotkanie przedstawicieli instytucji finansowych poświęcone pożyczkom w dewizach. Jak podał wczoraj „Financial Times”, dostęp do kredytów miałyby ograniczać same banki poprzez większe wymagania wobec klientów. Szczegóły mają być znane wiosną.

[wyimek]37,7 proc. to udział kredytów walutowych w X ’09 w portfelu detalicznym[/wyimek]

– Kredyt walutowy nie powinien być produktem masowym, bo jest z nim związane ryzyko, którym trudno zarządzać z punktu widzenia klienta detalicznego – mówi Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Przedstawiciele naszego nadzoru nie brali udziału w tym spotkaniu.

W Polsce problem z kredytami walutowymi jest mniejszy niż np. w Rumunii, krajach bałtyckich czy na Węgrzech. Tam udział takich pożyczek w końcu 2008 r. wynosił 60 – 90 proc. całego portfela kredytów detalicznych. U nas to mniej niż 40 proc. – W Polsce kredyty walutowe były problemem rok temu, gdy banki miały trudności z refinansowaniem należności w walutach. Teraz sytuacja jest opanowana – mówi Bartosz Pawłowski, strateg banku BNP Paribas w Londynie.

Zdaniem ekspertów ograniczeniem dla rozwoju rynku kredytów walutowych będzie dyrektywa UE w sprawie wymogów kapitałowych, CRD. – Przy kredytach walutowych na nieruchomości, gdzie wartość kredytu przekroczy 80 proc. wartości zabezpieczenia, na złotówkę kredytu trzeba będzie mieć złotówkę kapitału – mówi specjalista od regulacji bankowych. Zwykle na złotówkę kredytu bank musi mieć 8 groszy kapitału.