Narodowy Bank Polski zakończył w 2009 r. przygotowania do rozpoczęcia programu Securities Lending – odpożyczania innym podmiotom papierów wartościowych wchodzących w skład rezerw walutowych – wynika z wypowiedzi Piotra Wiesiołka, wiceprezesa NBP.
– Pożyczanie np. obligacji rządowych innym bankom centralnym albo międzynarodowym instytucjom finansowym o odpowiednio wysokim ratingu to dobre rozwiązanie, które podnosi dochodowość rezerw dewizowych – komentuje Krzysztof Rybiński, profesor SGH. Kilka lat temu jako wiceprezes NBP Rybiński rozpoczął przygotowania do wprowadzenia Securities Lending.
Podniesieniu dochodów z lokowania rezerw walutowych, które na koniec lutego 2010 r. wyniosły 62,6 mld euro, powinno służyć poszerzenie liczby walut, w które inwestuje NBP, a także rozszerzenie palety dopuszczalnych instrumentów. Już w 2007 r. zarząd NBP przyjął nową strategię dotyczącą rezerw, która przewiduje oba rodzaje działań. O ile faktycznie mamy do czynienia z wchodzeniem naszego banku centralnego na kolejne rynki (kilka lat temu NBP rozpoczął inwestycje w dolarach australijskich czy koronach norweskich), o tyle o inwestowaniu w nowe – potencjalnie bardziej dochodowe, ale również bardziej ryzykowne – instrumenty na razie nie ma raczej mowy. – Proces dywersyfikacji rezerw walutowych uzależniony jest od bieżących uwarunkowań rynkowych. W okresie kryzysu na rynkach finansowych możliwości dalszego rozszerzania stosowanego instrumentarium inwestycyjnego były w znacznej mierze ograniczone z uwagi na podwyższone ryzyko. W związku z powyższym w 2009 r. NBP nie rozpoczynał inwestycji w nowe instrumenty – mówi Piotr Wiesiołek.
Wiceprezes banku centralnego przyznaje, że dochodowość rezerw walutowych w ubiegłym roku była mniejsza niż rok wcześniej. Wówczas – biorąc pod uwagę wyniki w walutach poszczególnych rezerw – wyniosła 8,5 proc., a w przeliczeniu na złote przekraczała 21 proc. – Niższa w porównaniu z rokiem poprzednim stopa zwrotu z rezerw stanowiła konsekwencję odwrócenia obserwowanego w drugiej połowie 2008 r. silnego trendu spadkowego rentowności. Na poziom uzyskanej stopy zwrotu wpłynęło też rekordowo niskie oficjalne oprocentowanie, niekorzystnie oddziałujące na wysokość stawek depozytowych oraz kuponów obligacji rządowych – wyjaśnia Wiesiołek.
Wiceprezes NBP dodaje, że w czasie kryzysu zwiększyło się zainteresowanie inwestorów obligacjami rządowymi, czyli najbardziej płynnymi i bezpiecznymi instrumentami, co doprowadziło do znacznego wzrostu cen takich papierów. To podniosło dochodowość rezerw, których ponad 80 proc. NBP utrzymuje właśnie w rządowych papierach wartościowych.