Nadzór finansowy uważa, że bank o znaczącej pozycji na rynku, a taki powstanie po połączeniu, powinien być notowany na giełdzie. – Poczekamy, aż KNF określi swoje warunki w odniesieniu do ogłoszonej przez nas transakcji. Jeśli ta kwestia pojawi się w toku naszych rozmów z komisją, ustosunkujemy się. Mogę jedynie powiedzieć, że na dziś dysponujemy odpowiednim poziomem kapitałów. Także na poziomie grupy Raiffeisen Bank International nie ma potrzeby zwiększania kapitałów w krótkim okresie – podkreśla Czarnecki.
Jego zdaniem mocną stroną Polbanku jest rozbudowana i dobrze zlokalizowana sieć oddziałów i rozpoznawalna marka. – Dodatkowo Polbank pokazał, że potrafi być skuteczny w zdobywaniu klientów i sprzedaży produktów – dodaje szef
Raiffeisena. Podkreśla, że z trzech ostatnio utworzonych banków, które postawiły na rynek detaliczny, Polbank ma największy udział w rynku. Jednak polski oddział greckiego Eurobanku przynosi straty.
– W przypadku firmy budowanej od zera nie ma w tym nic niezwykłego, bo taką się płaci cenę za szybkie zdobywanie rynku – uważa Piotr Czarnecki. Dodaje, że nie można zapomnieć o tym, że w poprzednich dwóch latach głęboki kryzys odbił się na kondycji całego sektora bankowego. – Ale ponieważ oba banki tak dobrze do siebie pasują, jesteśmy przekonani, że uzyskamy synergię, zarówno jeśli chodzi o oszczędności, jak i o dodatkowe dochody wynikające z tzw. sprzedaży krzyżowej i kompleksowej obsługi klientów. To będzie naszym wspólnym zadaniem, by połączony bank był rentowny – deklaruje szef Raiffeisen Banku Polska.
Jego zdaniem najmocniejszym elementem nowego banku będzie uniwersalność. Raiffeisen specjalizował się w obsłudze przedsiębiorstw oraz klientów zamożnych, a Polbank będzie uzupełnieniem portfela, ponieważ ma wszechstronny dział detaliczny. – Taka struktura daje w długiej perspektywie większe zyski, a na czas kryzysu większe bezpieczeństwo – podkreśla Czarnecki.
Dodaje, że umowa inwestycyjna na razie w żaden sposób nie zakłóca ani nie spowalnia pracy w jakimkolwiek obszarze. – Ta transakcja nie będzie polegała na łączeniu, ale na sklejeniu dwóch podmiotów, które do siebie świetnie pasują. To oznacza, że nie będziemy zmuszani do radykalnych redukcji czy cięć, co jest często ceną przy przejęciach. Pokrywanie się placówek jest również minimalne. Największy potencjał i synergie w tym przypadku wystąpią głównie po stronie przychodowej – uzasadnia prezes Raiffeisen Banku.