Rząd zaproponował już więcej państwowej pomocy sektorowi bankowemu, do którego należą międzynarodowi kredytodawcy i ciężko zadłużone lokalne banki oszczędnościowe. W odwodzie są dwie opcja – albo podniesienie kapitału prywatnego, albo zwrócenie się po pomoc do Unii Europejskiej po fundusze pomocowe.
Jednak perspektywy dla opcji prywatnej są słabe. Nic nie wskazuje na to aby ktokolwiek posiadał odpowiednie argumenty aby przekonać międzynarodowych zarządzających funduszami w inwestycje. Argumenty te musiałby być silniejsze od zagrożeń w postaci rosnącej sumy niespłacanych kredytów, ilości kiepskiej jakości obligacji w portfelach banków i pogarszającego się stanu hiszpańskiej gospodarki.
Kondycja finansowa hiszpańskich banków systematycznie pogarsza się od czterech lat, kiedy doszło do załamania na rynku nieruchomości. Kilka z nich jest w stanie udzielać kredytów samodzielnie, ale większość wykorzystuje środki otrzymane od EBC. Europejski Bank Centralny udzielił bankom blisko 1 bln euro preferencyjnych pożyczek w ramach operacji LTRO.
- Większość z tych instytucji funkcjonuje na kroplówkach w postaci tanich kredytów z Europejskiego Banku Centralnego, ale jakość aktywów wciąż się pogarsza, ponieważ ceny domów dalej spadają, a bezrobocie rośnie. Finansowanie banków pozostaje ograniczone, a wojna depozytowa na rynku się zaostrza – tłumaczy Georg Grodzki, szef działu badań kredytów w firmie Legal & General Investment Management.
Minister gospodarki Hiszpanii Luis De Guindos powiedział agencji Reuters w zeszłym tygodniu, że wszystkie hiszpańskie banki sprostały wymogom kapitałowym określonym przez Europejski Organ Nadzoru Bankowego w ramach 115 miliardów euro planu rekapitalizacji ustalonego przez przywódców Unii Europejskiej w grudniu.