Firmy, w tym zwłaszcza energetyczne, planują duże emisje obligacji w tym roku. Przykładem jest choćby ostatnio ogłoszony program spółki Enea o wartości 4 mld zł czy zwiększenie o 2,75 mld zł programu Taurona.
– Ostatnie emisje PKN Orlen czy PGNiG być może wyznaczą nowy trend na rynku – mówi Mirosław Dudziński, dyrektor w Fitch Polska. Dodaje, że pozytywne jest, że emisje dużych emitentów trafiły do inwestorów, a nie zostały w bilansach banków. Poza tym spółki podały do publicznej wiadomości nie tylko wysokość marż, ale też poziom popytu i strukturę nabywców.
Mimo emisji papierów przez największe korporacje cieniem na rynku obligacji kładą się jednak ostatnie upadłości i kłopoty emitentów tych papierów.
Kłopotliwe upadłości
– Po upadku PBG klienci, którzy wcześniej nie dostali kredytu, a otrzymali korzystniejsze warunki w formie emisji obligacji, znów do nas wracają – mówi Maciej Stańczuk, prezes Polskiego Banku Przedsiębiorczości. – Papiery mogą emitować z sukcesem największe polskie firmy i będzie tak do czasu powrotu zaufania do rynku – dodaje.
Z większym optymizmem w przyszłość patrzy Mirosław Dudziński. Jego zdaniem upadłości DSS czy PBG, które emitowały obligacje, nie powinny znacząco wpłynąć na postrzeganie tej formy finansowania. – A jeśli już, to w krótkim terminie. Inwestorzy mogą raczej oczekiwać wyższej dochodowości, dodatkowych zabezpieczeń czy ratingu. Duże i dobre spółki nie powinny mieć problemu z uplasowaniem emisji, inaczej może być ze średnimi czy branżami, które mogą mieć problem z uzyskaniem oczekiwanych warunków – tłumaczy.