Parabanki naciągają Polaków

Firmy bez licencji bankowej coraz prężniej działają na polskim rynku. Przejmują rzesze klientów, którzy nie mają szans na kredyt w tradycyjnym banku

Publikacja: 29.07.2012 20:14

Parabanki naciągają Polaków

Foto: Fotorzepa, Dąbrowski Mateusz Mateusz dąbrowski

Shadow banking, bankowość cienia, parabanki – to wszystkie firmy, które wykonują działalność zazwyczaj kojarzoną z bankami, czyli przyjmują depozyty, udzielają kredytów, dokonują płatności czy pomagają w zarządzaniu finansami, ale robią to bez licencji bankowej. Według szacunków Rady Stabilności Finansowej, wartość globalnego równoległego systemu bankowego wzrosła z 27 bln dol. w 2002 r. do 60 bln dol. w 2010 r. To połowa wartości aktywów tradycyjnego systemu bankowego i 30 proc.  wartości globalnego systemu finansowego. Od kliku lat parabanki coraz prężniej działają i w Polsce. Jako jedna z najważniejszych przyczyn rosnącej popularności tych podmiotów w naszym kraju wymieniane jest  wprowadzenie restrykcyjnych regulacji dotyczących udzielania kredytów przez banki. Chodzi zwłaszcza o tzw. rekomendację T, która zaostrzyła warunki, jakie trzeba spełnić, aby otrzymać kredyt. - Nie chcę powiedzieć, że są to całkowicie niecelowe regulacje, ale w niektórych obszarach nastąpiło przeregulowanie. – przyznaje w rozmowie z „Rz"  Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.

Analitycy firmy Deloitte szacują wartość krajowego rynku parabanków na 2 mld zł. Ich udział w sektorze bankowym to ok. 0,4 proc. Największym parabankiem, działającym w Polsce od 15 lat, jest Provident. Firma chwali się, że z jej usług skorzystało już 3,5 mln Polaków. Provident ma 79 oddziałów w całej Polsce, ale przedstawiciele firmy chętnie odwiedzają zainteresowanych pożyczkami w ich domach. To jedna z najczęściej stosowanych metod pozyskiwania klientów przez parabanki. Żeby otrzymać pożyczkę w Providencie wystarczy dowód tożsamości. Pieniądze dostajemy „od ręki". Tak też rekamuje się większość tego typu firm. Najwięcej tzw. „chwilówek" zaczyna działać w małych miejscowościach. Część z nich rozwija działalność i otwiera oddziały w całym kraju.

Parabanki zjednują sobie rzeszę klientów, zwłaszcza młodych, wykorzystując nowoczesne technologie i internet. Coraz więcej firm oferuje pożyczki przez SMS, czy zaciągane online. Popularne stają się też tzw. aukcje pożyczkowe czy pożyczki społecznościowe. Pierwszy na polskim rynku był Kokos.pl, serwis należący do firmy Blue Media. W lutym świętował na 4 lata działalności. - My nie udzielamy pożyczek. Ludzie sami ich sobie udzielają – mówi „Rz" Tomasz Bobrowski z Blue Media. Rolą serwisu jest umożliwienie obu stronom zawarcie transakcji: pożyczkobiorca liczy na otrzymanie taniej pożyczki, a pożyczkodawca chce dobrze zainwestować swoje pieniądze.  Za pośrednictwem serwisu użytkownicy udzielili sobie pożyczek na kwotę ponad 72 mln zł. Dotychczas zarejestrowało się prawie 200 tys. klientów . Skąd się biorą chętni do pożyczania innym? – To jak gra na giełdzie. Pożyczkodawcy i pożyczkobiiorcy negocjują ze sobą oporcentowanie. Średni zysk z inwestycji to 19,4 proc. Maksymalne oprocentowanie pożyczki wynosi 25 proc. Na tyle można wystawić aukcję – tłumaczy Bobrowski. Zapewnia, że średnia spłacalność wynosi 92-94 proc.

- W Polsce pojawiają się instytucje, które tworzą ciekawe modele biznesowe, i w rezultacie w naturalny sposób zabierają bankom pewną część przychodów – zauważa Michał Dubno z Deloitte. Jego zdaniem, w elastycznym dostosowaniu oferty do klienta tkwi siła parabków, dlatego tradycyjna bankowość powinna wzbogacić i unowocześnić ofertę, bo inaczej będą coraz mocniej wypierane przez podmioty bez licencji. - Dziś w Polsce mobilne usługi finansowe są jeszcze słabo rozpowszechnione, ale mają ogromny potencjał, którego banki nie powinny lekceważyć – dodaje.

Parabanki najczęściej kierują swoją ofertę do osób prywatnych. Ale to też ostatnio się zmienia. Na lidera pożyczek gotówkowych powoli wyrasta należąca do holenderskiej spółki Profireal (pod taką nazwą działała w Polsce w latach 2004-2008) firma Profi Credit. W naszym kraju ma już ponad 50 punktów obsługi klienta. Działa też w Bułgarii, Czechach i na Słowacji. Firma ostatnio pochwaliła się wynikami finansowymi. Do końca czerwca Profi Credit udzieliła pożyczek na kwotę 134 mln zł. Ich średnia wysokość wynosi 8,6 tys. zł, a przeciętny czas spłaty kredytu to 36 miesięcy. – W tym roku spółka wprowadziła do swojej oferty cztery pożyczki dla mikroprzedsiębiorców. Kwota kredytu może wynieść od 1 tys. złotych do 50 tysięcy – mówi „Rz" Jarosław Chęciński, dyrektor wykonawczy Profi Credit Poland. Firmie zaufało już blisko 190 tys. klientów, ale firma chce się rozwijać. - Wkrótce wprowadzimy pożyczki dla rolników, pojawią się też nowości – mówi Chęciński, ale szczegółów nie ujawnia. Zapewnia, że firma nigdy nie miała problemów z nadzorem bankowym.

Komisja Nadzoru Finansowego ostrzega przed podmiotami bez licencji, publikując tzw. listę ostrzeżeń publicznych. Figuruje na niej 16 podmiotów. Wśród nich jest budzący coraz więcej kontrowersji gdański Amber Gold, który oprócz swojego flagowego produktu, jakim są wyskokooprocentowane lokaty w złoto, oferuje też pożyczki i kredyty konsolidacyjne. Prowizja za udzielenie pożyczki konsolidacyjnej to 5 proc. kwoty pożyczki i do tego 1,5 proc. wartości każdej spłacanej raty. Do tego dochodzą jeszcze opłaty, związane z prowadzeniem konta i różnego rodzaju prowizje. Samo oprocentowanie jest zmienne i wynosi do 9 do niemal 20 proc. Od czego zależy wysokość – firma nie informuje. Rzeczywiste oprocentowanie może wynieść nawet ponad 40 proc.

Na liście KNF przeważają firmy, oferującewysoko oprocentowane lokaty czy tzw. kontrakty lokacyjne. Dobra Lokata proponuje „inwestycyjne lokaty kapotału" na 15 proc. w skali roku.   Pozabankowe Centrum Finansowe oferuje 10,75 proc. w skali roku, plus pożyczki „chwilówki" oraz tzw. „rentę hipoteczną". „Linię inwestycyjną", która gwarantuje 25 proc. rocznego zysku netto (czyli po potrąceniu 19 proc. podatku od zysków kapitałowych), można założyć we wrocławskiej Care&Cash. Na wywołanej przez Amber Gold fali zainteresowania lokatami w złoto chce skorzystać firma Socket Resources, która kusi produktem inwestycyjnym  Perfect Trade, gwarantując nawet 26,5 proc. zysku rocznie.  Na liście Komisji jest też Kasomat.pl, firma udzialająca pożyczek online, od 100 zł do 250 zł maksymalnie na 30 dni. Przykładowo oprocentowanie pożyczki 100 zł na 30 dni wynosi 32,4 proc. w ciagu miesiąca, a więc RRSO pożyczki w Kasomat.pl to aż 1842 proc. A to jeszcze nie jest rekord. Ten pobiła Ekspres Kasa, firma należąca do grupy Ferratum – największej w Europie spółki oferującek mobilne mikropożyczki, które można otrzymać za pośrednictwem telefonu komórkowego i internetu. Firma, reklamująca pożyczki tylko na dowód, bez wymaganej weryfikacji danych w BIK, a nazwet dla osób, które już mają problemy z komornikiem, których rzeczywiste oprocentowanie wynosi 23 tys. proc. w skali roku. To oznacza, że klient, który  pożyczy 100 zł , po dwóch tygodniach będzie zmuszony oddać dziesięć razy tyle. Do swojej oferty firma zachęca, dodając do każdej pożyczki wczasy gratis.

Trzeba pamiętać, że koszty tzw. chwilówek nie są takie same jak kredytów gotówkowych w bankach. Oprocentowanie pożyczki w instytucjach podlegających prawu bankowemu może wynieść najwyżej czterokrotność stopy lombardowej Narodowego Banku Polskiego, czyli 25 proc. Bank oczywiście również stosuje różny system dodatkowych opłat i prowizji, ale nawet najwyższe rzeczywiste oprocentowanie kredytu wynosi najwyżej 50 proc. w skali roku. Z danych porównywarki finansowej Comperia.pl dla „Rz" wynika, że średnie RRSO kredytu gotówkowego na 5 tys., zaciągniętego na 36 mies. wynosiło w lipcu nieco ponad 21 proc. W przypadku tzw. chwilówek może sięgać kilkuset, a nawet kilu tysięcy procent. To znaczy, że pożyczenie tysiąca złotych na miesiąc kosztuje kilkaset złotych. Wszystko dlatego, że parbanki nie wymagają od klientów poświadczeń o zdolności kredytowej i tzw. czystej historii kredytowej, więc ryzyko niespłacenia pożyczki wzrasta. Poza tym pożyczane kwoty są zazwyczaj niewielkie (100-1000 zł) i udzielane na krótko, więc kosztują znacznie więcej niż rozłożone na kilka lat spłacanie kredytu gotówkowego w banku.

Rozwój shadow bankingu w Polsce coraz bardziej niepokoi organizacje zrzeszające banki i instytucje państwowe. Pietraszkiewicz z ZBP przyznaje, że najbardziej niebezpieczne społecznie są firmy, które przyjmują depozyty i przedpłaty od klientów i obciążają te środki ryzykiem. - Część z nich prowadzona jest przez osoby kompletnie nieznające się zarządzaniu ryzykiem. Taka działalnośc powinna zostać zakazana – zaznacza. Przeciwko niektórym firmom z listy KNF, m.in. Amber Gold i Finroyal toczy się postępowanie w prokuraturze. Biegli sprawdzają, czy firmy bezprawnie  nie prowadzą działalności bankowej.

Ostatnio parabankami mocniej zainteresowało się państwo. Przedstawiciele NBP, Ministerstwa Finansów, UOKiK-u i KNF szykują kampanię edukacyjną, informującą o zagrożeniach, wynikających z korzystania z usług firm bez licencji. Z informacji „Rz" wynika, że trwają też rozmowy na temat objęcia parabanków regulacjami prawnymi. Dodatkowo już na początku 2013 r. może dojśc do złagodzenia rekomendacji T. - To będą korekty, które zapewnią bardziej elastyczne podejście do wyliczania np. zdolności kredytowej klientów – mówi Pietraszkiewicz. Przyznaje, że złagodzenie polityki banków powinno nieco zahamować dalszy rozwój parabanków w Polsce.

Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Były prezes państwowego banku chińskiego idzie do więzienia