Powstało w Polsce głębokie przekonanie, że unia bankowa nie jest dla nas. I że jakiekolwiek rozwiązanie, w którym mielibyśmy uczestniczyć, oznacza utratę wpływu na nasz zdrowy sektor bankowy. W tej dyskusji przydałoby się zejść nieco na ziemię, zrozumieć zarówno cele, dla jakich projekt ten powstaje, jak również długoterminowe konsekwencje naszego stania z boku w tak zasadniczej kwestii, jaką jest budowanie nowych reguł nadzoru.
Unia Europejska buduje paneuropejski nadzór bankowy, wyciągając wnioski z ostatniego kryzysu. Stało się bowiem jasne, że wyłącznie lokalne nadzorowanie banków przy niespotykanej skali globalizacji finansów jest dzisiaj nieefektywne. Co więcej, już niedługo, w ramach nowego projektu unii fiskalnej, poszczególne państwa przejmą współodpowiedzialność finansową za swe zobowiązania, a więc będą też musiały wspólnie nadzorować system bankowy, tak by błędy jednego kraju nie kosztowały zbyt dużo obywateli pozostałych państw.
Wspólny nadzór bankowy jest więc nieodzownym elementem monitoringu i przeciwdziałania kryzysom w przyszłości. Wspólny nadzór bankowy na pewno powstanie, pytanie tylko, w jakiej formie. Już dziś mamy spór niemiecko-francuski dotyczący podziału odpowiedzialności pomiędzy nadzory ogólnoeuropejski i lokalny.
Francuzi z dużymi bankami siłą rzeczy będą objęci europejskim nadzorem, natomiast Niemcy z mniejszymi bankami chcieliby spod tego nadzoru uciec. Francja z kolei niezbyt garnie się do realizacji projektu unii fiskalnej, na co naciskają Niemcy. Koniec końców prawdopodobnie powstaną zarówno unia fiskalna, jak i unia bankowa obejmująca również niemieckie banki. Aby miało to praktyczny sens, musi nastąpić sensowe rozdzielenie odpowiedzialności pomiędzy nadzór europejski i lokalny. Polska powinna aktywnie uczestniczyć w wypracowywaniu tego kompromisu, gdyż prędzej czy później będziemy elementem tego systemu. Tyle że kiedy on już powstanie, możliwość korekt będzie zerowa.
Na czym więc powinno polegać nasze stanowisko? Podstawowa zasada unii bankowej, w której mogłaby uczestniczyć Polska, powinna się opierać na zasadzie, że wszelkie decyzje nadzorcze na poziomie europejskim nie mogą skutkować pogorszeniem poziomu bezpieczeństwa lokalnych banków. Ta zasada powinna dotyczyć zarówno wymogów kapitałowych, płynnościowych, jak i regulacji ostrożnościowych. Jednocześnie – i to powinno być dla nas kluczowe – wszelkie działania harmonizacyjne na poziomie paneuropejskim nie mogą ograniczać władztwa lokalnego nadzoru w zakresie regulacji prewencyjnych. Per analogia, wszelkie decyzje nadzoru europejskiego wpływające na sytuację banków córek musiałyby być uzgadniane z lokalnym nadzorem.