W kilku krajach na świecie trwają śledztwa w sprawie „przeprania" przez największy bank w Danii ponad 200 mld euro w latach 2007-15 przez jego małą filię w Estonii. Sam bank uważał, że wiele operacji tej filii było podejrzane, ale nie powstrzymał ich na czas.
Duńska kancelaria prawna Klar Advokater złożyła w kopenhaskim sądzie ostatnią pulę pozwów wobec banku w imieniu 55 funduszy emerytalnych i innych inwestorów. Inicjatorami pozwów były amerykańskie kancelarie Grant & Eisenhofer i DRRT. Łącznie 331 inwestorów domaga się pokrycia 7,1 mld koron (1,12 mld dolarów) strat poniesionych na tym procederze.
„Od lat Danske Bank nie zrobił publicznie nic w tej kwestii, a nawet źle ocenił rozmiary swego udziału w tym zmasowanym procederze prania pieniędzy"— stwierdziła kancelaria DRRT w odrębnym komunikacie, cytowanym przez Reutera.
Bankowi grożą też inne procesy od inwestorów, jeden z pozwów złożyła firma doradcza Deminor. Bank zapowiedział wcześniej obronę, od czasu ujawnienia skandalu w 2018 r. wzmocnił działania zapobiegające praniu pieniędzy, wyszedł z republik bałtyckich i dokonał zmian osobowych w kierownictwie.