Chodzi o uznanie za łamanie prawa czynności posiadania, kupowania lub sprzedaży ukradzionych amerykańskich kart kredytowych lub ich numerów niezależnie od miejsca, w którym przebywa złodziej. Wzmocnione zapisy prawne mają umożliwić ściganie przestępcow przez amerykańską prokuraturę federalną także za granicą.

O sprawie piszą szeroko amerykańskie media.

- Chodzi o wprowadzenie prostych poprawek – mówi Leslie Caldwell, zastępczyni prokuratora generalnego USA – Sprawy, w których dane o kartach kredytowych są kradzione z instytucji finansowych lub zwykłym obywatelom przez osoby, które nigdy nie postawiły stopy w USA, wymagają uregulowania." Caldwell przedstawiła stanowisko swojego departamentu podczas przesłuchań w jednej z senackich podkomisji. Przyznała także, że jej amerykańskim służbom udało się zidentyfikować przestępców handlujących za granicą kartami kredytowymi. Wielu z nich mieszka we wschodniej Europie. Ukradzione karty są potem sprzedawane na różnego rodzaju giełdach i forach komputerowych, w większości wypadków znajdujących się poza USA.

- To dobrze rozbudowanych podziemny rynek – uważa Chris Wysopal, pracownik z firmy Veracode zajmującej się bezpieczeństwem sieci komputerowych.

Do tej pory prokuratorzy mogli przede wszystkim ścigać hakerów, którzy bezpośrednio atakują komputery lub sieci umiejscowione w USA. Mogą też ścigać transfery pieniędzy przechodzące przez Stany Zjednoczone. Najszerzej używaną bronią jest jednak zarzut udziału w zmowie przestępczej, jeśli są w stanie udowodnić, że obejmowała ona także terytorium USA. W czerwcu udało się w ten sposób przedstawić akt oskarżenia rosyjskiemu hakerowi Jewgienijowi Bogaczewowi, za zdefraudowanie z ukradzionych kont milionów dolarów. Bogaczew przebywa na wolności, ale miesiąc później Amerykanom udało się zatrzymać Romana Selezniewa także za kradzież tysięcy kart kredytowych. Zarzuty przedstawiono mu w sądzie w Seattle.