Popytowi i sprzedaży hipotek w ostatnich miesiącach służyło też poluzowanie przez banki zaostrzonych wiosną wymagań, zwłaszcza w zakresie wkładu własnego. Pomagają także rekordowo niskie, niemal zerowe, stopy procentowe. Średnie oprocentowanie hipotek w październiku wyniosło niecałe 3 proc. wobec 4,4 proc. w lutym i rok temu. Rzeczywista roczna stopa procentowa zmalała do 3,3 proc. z 4,8 proc. – Część popytu to zakupy inwestycyjne, ale ważniejsze moim zdaniem jest to, że oprocentowanie hipotek jest dziś najniższe w historii, a marże kredytowe wróciły do poziomu sprzed epidemii. Polacy to widzą i chcą z tanich kredytów korzystać – ocenia Bartosz Turek, analityk HRE Investments.
Jaki będzie przyszły rok dla rynku kredytów mieszkaniowych? – Na tak sformułowane pytanie odpowiedź powinna brzmieć: „To zależy od sytuacji gospodarczej". Kluczowe pytanie brzmi, jak będzie się rozwijać polska gospodarka – mówi Rogowski.
Zdradza, że po zwyżkach popytu we wrześniu i październiku w listopadzie zanotowano jego spadek (BIK jeszcze oficjalnie nie podał tych danych). – Myślę jednak, że w przyszłym roku popyt się odbuduje. Wpływ na to będzie mieć także podaż, która będzie zależeć od apetytu na ryzyko banków. Zakładam, że w przypadku masowych szczepień ograniczenia negatywnych skutków drugiej fali pandemii i niewystąpienia fali trzeciej skłonność banków do akceptacji ryzyka wzrośnie, co przełoży się na dostępność kredytów i wartość akcji kredytowej, szczególnie w kredytach mieszkaniowych – dodaje główny analityk BIK.
Czytaj także: Skąd wziąć na wkład własny do kredytu. 14 sposobów
Pandemia nie aż tak straszna
– Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja będzie się rozwijała w podobnym kierunku i sprzedaż kredytów powinna rosnąć. Powody są niezmienne: niskie stopy procentowe i tanie kredyty, mało atrakcyjna oferta lokat i na tym tle przyzwoita rentowność wynajmu mieszkań, uznawanych za bezpieczną przystań dla kapitału i skuteczną ochronę przed inflacją – ocenia Turek. Do tego dochodzi oczekiwane odbicie gospodarki za sprawą ograniczenia pandemii dzięki szczepionkom. – Mówimy przy tym nie o spokojnym wychodzeniu na prostą, ale wybuchu konsumpcji i inwestycji. Na tej fali wzrosnąć powinien też popyt na mieszkania na wynajem dzięki rosnącej imigracji zarobkowej czy powrotowi studentów do miast. Przy tym banki powinny dalej realizować politykę ułatwiania dostępu do kredytów – zwraca uwagę analityk HRE.
Po wiosennym lockdownie popyt na mieszkania się odbudował, niektórzy deweloperzy notowani GPW sygnalizują, że sprzedaż w październiku była bardzo dobra, jeśli nie rekordowa. W ślad za popytem firmy ruszają z kolejnymi inwestycjami, we wrześniu padł rekord liczby mieszkań w projektach, których budowa się rozpoczęła. Eksperci JLL podkreślają, że wciąż silny jest popyt inwestycyjny, ale zmieniły się pobudki: mieszkanie kupowane jest nie po to, by przynosić zwrot z najmu, tylko przechować wartość kapitału. Dlatego w III kwartale br. zainteresowaniem cieszyły się głównie lokale droższe, o lepszym standardzie i lokalizacji.