Hipoteki idą jak woda. Tani kredyt nakręca ceny mieszkań

Październikowa sprzedaż hipotek była rekordowo wysoka: klienci znowu chcą się zadłużać, a banki poluzowały wymogi. Lokale mają wzięcie, bo w oczach Polaków dobrze chronią kapitał przed inflacją.

Aktualizacja: 02.12.2020 05:55 Publikacja: 01.12.2020 21:00

Hipoteki idą jak woda. Tani kredyt nakręca ceny mieszkań

Foto: Adobe Stock

Mimo pandemii banki udzieliły w październiku gospodarstwom domowym kredytów mieszkaniowych na ponad 5,7 mld zł – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. To najwyższa wartość co najmniej od grudnia 2014 r., odkąd NBP publikuje takie dane.

Czytaj także: Przeciętnie mamy 150 tys. zł wkładu własnego

Duże zapotrzebowanie

Październikowa sprzedaż jest wyższa aż o 19 proc. niż rok temu i o 13 proc. niż we wrześniu. Dzięki solidnemu odbiciu sprzedaży (dołek w tym roku przypadł na czerwiec, gdy udzielono hipotek za 3,9 mld zł) po dziesięciu miesiącach jest ona o ponad 3 proc. wyższa niż rok temu i wyniosła 47,5 mld zł. To zaskakująco dobry rezultat, biorąc pod uwagę rekordową sprzedaż hipotek w 2019 r. i słabość innych kredytów w tym roku z powodu pandemii i recesji.

– Październikowa akcja kredytowa jest pokłosiem odbudowującego się popytu. To efekt wniosków kredytowych złożonych w sierpniu i we wrześniu – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej. Przypomina, że we wrześniu indeks popytu na kredyty mieszkaniowe, obliczany przez BIK, był dodatni pierwszy raz od początku pandemii i urósł o ponad 5 proc. (oznacza to, że klienci złożyli wnioski na kredyty warte o 5 proc. więcej niż rok temu). W październiku indeks urósł o 8 proc., co sugeruje dobrą sprzedaż w listopadzie i grudniu, o ile tylko banki lub klienci nie zmienią planów z powodu drugiej fali pandemii.

Popytowi i sprzedaży hipotek w ostatnich miesiącach służyło też poluzowanie przez banki zaostrzonych wiosną wymagań, zwłaszcza w zakresie wkładu własnego. Pomagają także rekordowo niskie, niemal zerowe, stopy procentowe. Średnie oprocentowanie hipotek w październiku wyniosło niecałe 3 proc. wobec 4,4 proc. w lutym i rok temu. Rzeczywista roczna stopa procentowa zmalała do 3,3 proc. z 4,8 proc. – Część popytu to zakupy inwestycyjne, ale ważniejsze moim zdaniem jest to, że oprocentowanie hipotek jest dziś najniższe w historii, a marże kredytowe wróciły do poziomu sprzed epidemii. Polacy to widzą i chcą z tanich kredytów korzystać – ocenia Bartosz Turek, analityk HRE Investments.

Jaki będzie przyszły rok dla rynku kredytów mieszkaniowych? – Na tak sformułowane pytanie odpowiedź powinna brzmieć: „To zależy od sytuacji gospodarczej". Kluczowe pytanie brzmi, jak będzie się rozwijać polska gospodarka – mówi Rogowski.

Zdradza, że po zwyżkach popytu we wrześniu i październiku w listopadzie zanotowano jego spadek (BIK jeszcze oficjalnie nie podał tych danych). – Myślę jednak, że w przyszłym roku popyt się odbuduje. Wpływ na to będzie mieć także podaż, która będzie zależeć od apetytu na ryzyko banków. Zakładam, że w przypadku masowych szczepień ograniczenia negatywnych skutków drugiej fali pandemii i niewystąpienia fali trzeciej skłonność banków do akceptacji ryzyka wzrośnie, co przełoży się na dostępność kredytów i wartość akcji kredytowej, szczególnie w kredytach mieszkaniowych – dodaje główny analityk BIK.

Czytaj także: Skąd wziąć na wkład własny do kredytu. 14 sposobów

Pandemia nie aż tak straszna

– Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja będzie się rozwijała w podobnym kierunku i sprzedaż kredytów powinna rosnąć. Powody są niezmienne: niskie stopy procentowe i tanie kredyty, mało atrakcyjna oferta lokat i na tym tle przyzwoita rentowność wynajmu mieszkań, uznawanych za bezpieczną przystań dla kapitału i skuteczną ochronę przed inflacją – ocenia Turek. Do tego dochodzi oczekiwane odbicie gospodarki za sprawą ograniczenia pandemii dzięki szczepionkom. – Mówimy przy tym nie o spokojnym wychodzeniu na prostą, ale wybuchu konsumpcji i inwestycji. Na tej fali wzrosnąć powinien też popyt na mieszkania na wynajem dzięki rosnącej imigracji zarobkowej czy powrotowi studentów do miast. Przy tym banki powinny dalej realizować politykę ułatwiania dostępu do kredytów – zwraca uwagę analityk HRE.

Po wiosennym lockdownie popyt na mieszkania się odbudował, niektórzy deweloperzy notowani GPW sygnalizują, że sprzedaż w październiku była bardzo dobra, jeśli nie rekordowa. W ślad za popytem firmy ruszają z kolejnymi inwestycjami, we wrześniu padł rekord liczby mieszkań w projektach, których budowa się rozpoczęła. Eksperci JLL podkreślają, że wciąż silny jest popyt inwestycyjny, ale zmieniły się pobudki: mieszkanie kupowane jest nie po to, by przynosić zwrot z najmu, tylko przechować wartość kapitału. Dlatego w III kwartale br. zainteresowaniem cieszyły się głównie lokale droższe, o lepszym standardzie i lokalizacji.

Polacy kupują mieszkania na kredyt nie tylko na własny użytek. Dużą część popytu na hipoteki tworzą osoby, które, wspierając się długiem bankowym, kupują lokale w celach inwestycyjnych. Szczególnie że depozytów gospodarstw domowych szybko przybywa (w ostatnich trzech latach rosną po 10 proc. rok do roku), oprocentowanie lokat mocno spadło (średnie oprocentowanie w październiku w skali roku to zaledwie 0,55 proc.), a inflacja nie odpuszcza (około 3 proc.). Realnie lokaty przynoszą więc straty. Trudno się więc dziwić, że ubywa lokat – tylko od początku tego roku do końca października Polacy wycofali z nich blisko 78 mld zł. Część tych pieniędzy trafia na nisko lub wręcz nieoprocentowane depozyty bieżące, część zamieniana jest na gotówkę, trochę też na zakupy akcji i jednostek uczestnictwa TFI oraz obligacji skarbowych.

Mieszkania cieszą się dużym wzięciem i – jak wynika z danych NBP – drożeją. Średnie ceny transakcyjne na rynku pierwotnym w siedmiu polskich miastach były w III kwartale o 9 proc. wyższe niż rok temu i o 4 proc. niż w II kwartale. Na rynku wtórnym przez rok również urosły o 9 proc. i były takie same jak w II kwartale.

Opinia dla „rz"

Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM

Rynek mieszkań jeszcze przez jakiś czas może być popularny w obliczu słabości lokat. Problemy z wynajmem mogą jednak ostudzić popyt inwestycyjny. Póki panuje wiara, że mieszkania w Polsce są tańsze niż na Zachodzie, a banki chętnie udzielają tego typu kredytów, spodziewam się utrzymania tego trendu. Czy wiara ta jest uzasadniona, to już inny temat.

Mimo pandemii banki udzieliły w październiku gospodarstwom domowym kredytów mieszkaniowych na ponad 5,7 mld zł – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. To najwyższa wartość co najmniej od grudnia 2014 r., odkąd NBP publikuje takie dane.

Czytaj także: Przeciętnie mamy 150 tys. zł wkładu własnego

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Zysk Pekao wyraźnie powyżej oczekiwań. Mocny początek roku
Banki
Lista hańby. Największe banki UE wciąż wspierają rosyjską wojnę
Banki
Lepszy początek roku Deutsche Banku, gorszy BNP Paribas
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO