Co jakiś czas ożywa dyskusja dotycząca obecności zagranicznego kapitału w polskim sektorze bankowym. Niektórzy dyskutanci akcentują sformułowanie „sektor banków w Polsce" dla podkreślenia, że polskim sektorem nazywać go nie należy.
Perspektywa klienta
Wśród argumentów wspierających repolonizację banków wskazuje się na nadmierny wypływ kapitałów z Polski w formie dywidend lub różnorodnych opłat za usługi świadczone przez zagraniczną centralę na rzecz polskich spółek córek. Te spory toczą głównie politycy, publicyści czy naukowcy. Warto więc dodać jeszcze jeden punkt widzenia – klienta banku.
Klienci indywidualni oraz przedsiębiorstwa działające na rynku lokalnym bez problemów zadowolą się ofertą dostępną w bankach działających wyłącznie na terenie Polski. Oczywiście pod warunkiem, że jakość działania rodzimych banków, cena produktów i zdolność udźwignięcia potrzebnych klientom wolumenów kredytów będzie odpowiednia.
W przypadku dużych czy nawet mniejszych, ale rosnących polskich biznesów działających coraz odważniej w skali międzynarodowej nie jest to już takie oczywiste.
Polska firma w globalnym biznesie
Pierwszy z brzegu przykład – polska firma zajmująca się sprzedażą internetową ze wsparciem telecentrum. Obsługiwani w swych rodzimych językach cudzoziemcy chętnie kupują produkty oferowane przez telemarketerów z Łodzi, Krakowa czy Lublina. Natomiast zapłatę za kupiony towar zarówno zagraniczni klienci, jak i firmy kurierskie wolą wpłacać na rachunki w dobrze im znanych, rozpoznawalnych na lokalnych rynkach bankach.