W lutym, jak podał we wtorek Europejski Bank Centralny, wartość zobowiązań sektora prywatnego wobec banków z tytułu kredytów i papierów dłużnych zwiększyła się o 1,2 proc. rok do roku, w porównaniu z 0,9 proc. w styczniu. To najlepszy odczyt od października 2011 r.
Choć to przyspieszenie wzrostu podaży kredytu dla firm spoza sektora finansowego i gospodarstw domowych można wiązać z grudniowym złagodzeniem polityki pieniężnej przez EBC (frankfurcka instytucja przedłużyła wtedy program QE, w ramach którego skupuje za wykreowane pieniądze papiery dłużne, głównie skarbowe, oraz obniżyła z -0,2 do -0,3 proc. stopę depozytową, czyli oprocentowanie nadobowiązkowych rezerw banków komercyjnych w banku centralnym), ekonomiści różnie oceniają bilans tych bodźców. Dlatego powątpiewają też w skuteczność kolejnej, marcowej rundy łagodzenia polityki pieniężnej (rozszerzenie QE na obligacje korporacyjne oraz kolejna obniżka stopy depozytowej, do -0,4 proc.).
Dla porównania, przed globalnym kryzysem finansowym (w latach 1998–2007) zobowiązania sektora prywatnego wobec banków rosły średnio o 8,6 proc. rocznie. Zdaniem Jacka Allena, ekonomisty z brytyjskiej firmy analitycznej Capital Economics, obecne tempo wzrostu podaży kredytu dla firm i gospodarstw domowych w strefie euro, choć jest najwyższe od lat, oznacza, że EBC jeszcze długo nie będzie w stanie podbić dynamiki cen konsumpcyjnych do swojego celu inflacyjnego (tuż poniżej 2 proc.). W lutym ceny te spadły o 0,2 proc. rok do roku.
Z innych danych EBC wynika z kolei, że banki komercyjne już w styczniu zaczęły podwyższać oprocentowanie pożyczek dla gospodarstw domowych. To może być reakcja kredytodawców na politykę ujemnych stóp procentowych. Przed takim skutkiem ubocznym ujemnej stopy depozytowej, która jest swego rodzaju podatkiem od banków, ostrzegał w sobotnim wywiadzie dla „Parkietu" Erik Nielsen, główny ekonomista banku UniCredit. – To jest hamulec dla ożywienia gospodarczego – mówił o tym aspekcie polityki pieniężnej w strefie euro.
Przedstawiciele EBC coraz wyraźniej zdają sobie z tego sprawę. We wtorek członek rady prezesów tej instytucji, szef słowackiego banku centralnego Jozef Makuch, powiedział, że nie ma już miejsca na dalsze obniżki tej stopy.