Zwraca uwagę, że oprócz fali pozwów sądowych, które banki na razie najczęściej przegrywają i które skutkują dużym wzrostem rezerw, portfel ten jest bardzo mało rentowny pod względem wyniku odsetkowego, sporo waży w aktywach, a po uwzględnieniu wysokich obciążeń kapitałowych jest nierentowny. Poza tym utrudnia lub wręcz uniemożliwia wypłatę dywidend. Ryzykiem dla banków jest umocnienie kształtującej się korzystnej dla klientów linii orzeczniczej w sądach.
– Banki, których hipoteki walutowe są unieważniane, nie mają innego wyjścia, jak żądać opłat za korzystanie z kapitału. Przy rosnącej liczbie takich rozstrzy-gnięć oznaczać to będzie uwikłanie w kolejne procesy. Lepiej tego uniknąć – mówi bankowiec.
Istotne dla zawierania ugód będzie oczekiwane orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawach frankowych. Jeśli decyzja byłaby korzystna dla klientów, dając im szanse na unieważnienie umowy bez konieczności płacenia za korzystanie z kapitału, mogłoby to hamować skłonność do zawierania ugód.
Jak zaznacza nasz rozmówca, sektor chce mieć pewność, że klienci nie będą później podważać ugód i umów po konwersji frankowego kredytu na złote. – Najgorszą rzeczą byłoby ponieść duży koszt ugód, a i tak mieć procesy sądowe. To ryzyko musi być wyeliminowane. Tylko ustawa mogłaby coś zagwarantować, ale nie sądzę, aby były takie plany. Byłoby również dobrze, aby konwersja była kosztem uzyskania przychodu i by banki uzyskały korzyści regulacyjne w razie zawierania ugód – dodaje. Wyjaśnia, że chodzi o zniesienie konieczności utrzymywania przez banki dodatkowych buforów kapitałowych na hipoteki frankowe (to kosztuje niektóre banki po parę mld zł w postaci zamrożonego kapitału) i możliwość rozwiązania rezerw na te kredyty (wahają się od kilkuset mln zł do nawet ponad 1 mld zł per bank, ostatnio regularnie rosną w ślad przyrostu pozwów sądowych).
Co z kapitałami?
Bankowiec zwraca uwagę, że duże koszty porozumień z klientami – mogące sięgać od 30 mld zł do nawet 40–45 mld zł w skali całego sektora – oznaczać będą spore problemy niektórych, tych najbardziej obciążonych tymi kredytami banków. Niektóre po konwersji nie będą spełniać wymogów kapitałowych. Dlatego jego zdaniem nadzór powinien jasno powiedzieć czy, na jakich zasadach i jak długo będzie tolerował niedobory kapitału.
– Chodzi o to, aby uniknąć negatywnych skutków ugód dla zdolności banków do finansowania gospodarki. Firmy i klienci po zakończeniu pandemii będą potrzebowali finansowania. Pomysł KNF ogólnie oceniam pozytywnie. Ale jak widać, jest wiele niewiadomych. Wyjaśnienia wymaga też to, czy ugód domagać się mogą klienci, którzy już spłacili kredyty – podsumowuje.