Mimo całkiem niezłych wyników operacyjnych może okazać się, że II kwartał był dla sektora bankowego pod względem zysku netto bardzo słaby. Powód: franki.
Trzy giełdowe banki już poinformowały o frankowych rezerwach w tym okresie. To Santander Bank Polska (518 mln zł), Millennium (504 mln zł) i BNP Paribas Bank Polska (187 mln zł). Dla Santandera i BNP Paribas to do tej pory rekordowe wielkości kwartalnych rezerw na franki.
Millennium już oficjalnie poinformował, że przez to zanotuje stratę netto w II kwartale (to jego trzecia z rzędu kwartalna strata z tego powodu). Zdaniem analityków Santanderowi może udać się tego uniknąć, na plusie powinien być też BNP Paribas.
Rezerwy tego typu banki tworzą od IV kw. 2019 r. i powoli zwiększają pokrycie nimi portfela frankowych kredytów. Według naszych obliczeń Santander na koniec czerwca miał 1,3 mld zł rezerw na hipoteki frankowe, co stanowiło ok. 14 proc. wartości jego kredytów tego typu. To jeden z najwyższych wskaźników na rynku. Po ostatnim zwiększeniu rezerw Millennium na koniec czerwca miał ich 1,94 mld zł, co stanowi około 14,2 proc. jego portfela hipotek frankowych (łącznie z tymi kupionymi razem z EuroBankiem, które są ubezpieczone od ryzyk prawnych). W BNP Paribas rezerwy urosły do 460 mln zł, co stanowi 10 proc. wartości hipotek we frankach. W mBanku rezerwy w marcu warte były 1,5 mld zł, co dało 12-proc. wskaźnik pokrycia, więc i on będzie go pewnie zwiększał. Bardzo niski, rzędu 3,7 proc., jest w Getin Noble.
Najprawdopodobniej rezerw na franki nie będą na razie zwiększać banki, które już w dużym stopniu ujęły w sprawozdaniach za 2020 r. ryzyka związane z tym portfelem i są gotowe pod względem finansowym na zawieranie ugód z frankowiczami. Chodzi o PKO BP, Pekao, ING i BOŚ.