Sprzedaż hipotek w Polsce jest rekordowa, w ostatnich kilku miesiącach przekracza 7,5 mld zł. Czy to groźne zjawisko dla klientów i sektora, zważywszy na oczekiwane kolejne podwyżki stóp procentowych?
Banki, udzielając kredytów hipotecznych, postępują racjonalnie, ostrożnie badają zdolność kredytową klientów. Nie jest więc tak, że udzielają kredytów nieodpowiedzialnie, lekką ręką. Oczywiście przy wzroście stóp raty urosną, ale nie sądzę, aby miało się to istotnie przełożyć na pogorszenie spłacalności. Bardziej obawiam się, że niektórzy kredytobiorcy mogą być zdziwieni wzrostem oprocentowania i twierdzić, że nie byli odpowiednio poinformowani. Choć w naszym banku zwracamy dużą uwagę, aby doradcy rozmawiali z klientami o możliwości wzrostu stóp.
Duże zainteresowanie klientów hipotekami się utrzyma?
Polityka kredytowa u nas nie jest jeszcze tak luźna jak przed 2020 r., są niektóre elementy ostrożnościowe wprowadzone w pandemii. Obserwujemy strukturę i parametry sprzedaży kredytów mieszkaniowych i jeśli będzie konieczność, zareagujemy. Sporo zależy od polityki pieniężnej i wysokości stóp procentowych, ale spodziewam się, że duży popyt na hipoteki utrzymać się może przez co najmniej rok. Popyt na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych jest uzasadniony fundamentalnie – niedoborem mieszkań w Polsce.
Średnia kwota kredytu mieszkaniowego i okres spłaty w ostatnich latach mocno urosły. Czy to ryzykowne?