To był najtrudniejszy dzień prezesa Citigroup Pandita Vikrama od czasu, kiedy pół roku temu objął to stanowisko. Musiał powiedzieć akcjonariuszom, dlaczego największa na świecie grupa finansowa musi pozbyć się aktywów za 400 mld dol., czyli jednej piątej tego, co ma. Z 369 tys. zatrudnionych w Citigroup pracę straci ponad 22 tys.
Nie było innego wyjścia. Citi stracił na rynku subprime ponad 45 mld dol. Straty za ubiegły rok wyniosły 10 mld dol., a tylko za pierwszy kwartał w tym roku 5,1 mld. Dzisiaj cena akcji Citi jest o 54 proc. niższa od notowań w końcu 2006 roku. Wyprzedaż aktywów potrwa co najmniej dwa lata. Nie ma jednak mowy o tym, aby Citi został podzielony na mniejsze firmy, Pandit twardo się temu sprzeciwia. Akcjonariusze chętnie widzieliby takie wyjście. Na razie nie oznacza to sprzedaży biznesu Citigroup w Polsce. Bank Handlowy, który kontrolują Amerykanie, podał wczoraj wyniki za I kwartał tego roku. Bank Handlowy zarobił przez trzy miesiące 180 mln zł wobec 197 mln zł przed rokiem. – Rezerwy, które utworzyliśmy ze względu na zapowiedziane wcześniej zwolnienia grupowe, obniżyły nasz wynik o 24 mln zł – tłumaczy Sławomir Sikora, prezes Banku Handlowego. W tym roku bank zlikwiduje ok. 490 stanowisk pracy.
Redukcje zatrudnienia – jak twierdzi prezes Sikora – nie są związane z problemami Citigroup na świecie, ale m.in. ze zmianami organizacyjnymi w grupie Banku Handlowego. Sławomir Sikora zapewnia również, że główny inwestor nie planuje sprzedaży swojej polskiej spółki, ale nie zamierza przejmować innych banków w naszym kraju. Największy pojedynczy akcjonariusz Citi, saudyjski książę Al Walid, zapewnił „Rz” podczas konferencji w Rijadzie kilka miesięcy temu, że nie ma mowy, aby Citi wycofywał się z takich krajów jak Polska, gdzie bank ma silną pozycję. – Citi pozostanie bankiem globalnym – zapewniał saudyjski książę, który już dwukrotnie ratował bank potężnymi zastrzykami kapitału.
Prezes Citigroup Pandit Vikram, urodzony w Indiach naturalizowany Amerykanin, został zatrudniony do ratowania Citi w listopadzie ubiegłego roku, kiedy poprzedni zarząd ujawnił, że kryzys na rynku subprime w USA kosztował bank ponad 40 mld dol.
W ciągu kilku miesięcy prezesury Panditowi udało się już trochę wyczyścić księgi. Zamknął 45 oddziałów w ośmiu stanach USA. Pozbył się biurowca w Tokio i firmy inwestycyjnej w Nowym Jorku, zdołał także sprzedać złe kredyty o wartości 12,5 mld dol. Ale to za mało. Pandit zamierza się pozbyć wszystkich aktywów, które nie gwarantują czystego zysku w przyszłości. Od reszty oczekuje 10-procentowego wzrostu zysku rocznie.