W sierpniu tempo wzrostu cen przekroczy 5 proc., ale później zacznie się obniżać.
Polska ma ten sam problem co cały świat. Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska tłumaczyła, że wzrost inflacji w ubiegłym miesiącu spowodowany jest głównie drożejącym paliwem. Średnie ceny na stacjach benzynowych były w czerwcu aż o 4,2 proc. wyższe niż w maju. To wynik hossy na rynku ropy. W pewnej mierze do wzrostu inflacji przyczyniły się również podwyżki cen papierosów i alkoholu. W dłuższej perspektywie zaś przyspieszenie inflacji spowodują m.in. szybko rosnące płace oraz uwolnienie cen regulowanych. We wtorek minister środowiska powiedział, że ze względu na nowe rozdziały limitów emisji dwutlenku węgla ceny prądu w Polsce mogą wzrosnąć o 4 proc.
Zdaniem członków Rady Polityki Pieniężnej – Dariusza Filara i Haliny Wasilewskiej-Trenkner – w sierpniu inflacja przekroczy 5 proc. Trenkner wskazała jednocześnie, że do grudnia może obniżyć się do około 4 proc. Pomogą w tym dokonane w ostatnim roku podwyżki stóp procentowych oraz spowolnienie gospodarcze.
W ostatnim raporcie o inflacji bank centralny przewiduje, że tempo wzrostu PKB w ostatnim kwartale może się obniżyć do około 4 proc., podczas gdy jeszcze w pierwszym kwartale przekraczało 6 proc. Mimo to RPP może być jeszcze zmuszona do podniesienia stóp procentowych. Najostrożniejsze prognozy wskazują, że uczyni to w tym roku tylko raz. Bardziej odważne – że dwa razy. Dlaczego? Ponieważ raport o inflacji wskazał, że jeśli RPP nie podniesie stóp procentowych, to tempo wzrostu cen osiągnie cel wyznaczony przez NBP (2,5 proc.) dopiero w połowie 2010 r. A RPP może chcieć osiągnąć swój cel nieco wcześniej.
Jutro decyzję w sprawie stóp procentowych podejmie Europejski Bank Centralny. Podwyżka kosztów kredytu o 0,25 pkt proc. jest niemal pewna. W Stanach Zjednoczonych inwestorzy przypuszczają, że Fed podniesie stopy procentowe dopiero w listopadzie.