Rząd wczoraj przyjął projekt ustawy, która ma umożliwić zwiększenie płynności na rynku międzybankowym oraz zapewnić wsparcie instytucjom finansowym w potrzebie. Jedną z form pomocy mają być gwarancje. – Będą one udzielane tylko bezpiecznym i silnym kapitałowo bankom. I będą płatne – tłumaczył minister finansów Jacek Rostowski.
[wyimek]66 banków z przewagą kapitału zagranicznego działa w Polsce. I to one niechętnie pożyczają sobie pieniądze[/wyimek]
Skarb Państwa w myśl projektu ustawy będzie mógł udzielić gwarancji kredytu refinansowego zaciągniętego w NBP. Ale nie na całość, a do 50 proc. pozostającej do spłaty kwoty kredytu. Skarb nie wyklucza także gwarancji spłaty kredytów przyznanych przez banki innym bankom. Jest tylko jedno zastrzeżenie. Aby skorzystać z rządowych gwarancji, instytucje finansowe będą musiały mieć problemy z płynnością. I same będą musiały poprosić o pomoc.
Jednak bankowcy nie wierzą, że gwarancje dla wybranych sprawią, że banki będą jak dawniej pożyczać sobie bez problemów pieniądze. Oficjalnie nikt poczynań rządu nie chce krytykować. – Potrzebne są gwarancje dla transakcji zawieranych między bankami, a nie gwarancje dla NBP. Nikt nie zdecyduje się poprosić o gwarancje rządowe, bo to by oznaczało, że ma poważne kłopoty z płynnością. Taka informacja mogłaby pogrążyć bank – mówi „Rz” szef jednego z banków.
Oficjalnie bankowcy chwalą rząd, że cokolwiek postanowił zrobić. Zdaniem Elwira Świętochowskiego, szefa Departamentu Skarbu w Rabobanku, przyjęcie przez rząd projektu ustawy o wsparciu instytucji finansowych jest krokiem w dobrym kierunku i teraz najważniejsze jest, by prace parlamentarne nad nim trwały jak najkrócej.