Opcje za milion pod zastaw laptopa

Przedsiębiorcy, którzy czują się oszukani przez oferujące opcje banki, chcą walczyć o swoje prawa na drodze sądowej

Publikacja: 30.04.2009 05:43

Opcje za milion pod zastaw laptopa

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Krzysztof Szustakowski prowadzi jednoosobową firmę Ares-Export. Przedsiębiorstwo zajmowało się wysyłaniem do Rosji płytek ceramicznych i oświetlenia. – Majątek mojej firmy to stary laptop, ośmioletni samochód i wynajmowane pomieszczenie na biuro i magazyn – tłumaczy Szustkowski.

Jego przygoda z opcjami walutowymi zaczęła się w sierpniu 2007 roku, kiedy pracownik Fortis Banku zaproponował mu otworzenie firmowego rachunku. – W trakcie załatwiania formalności doradca powiedział mi, że mogę dostać wyższy limit kredytowy niż ten, o który wystąpiłem, jeżeli zgodzę się na podpisanie umowy ramowej dotyczącej operacji na walutach. Zgodziłem się – twierdzi. – Doradca poinformował mnie ogólnie, że linia FX to produkt, który pozwoli mi zabezpieczyć się przed stratami wynikającymi z różnic kursów walutowych.

Od samego początku zdziwienie wzbudzała wielkość przyznanego limitu. Spółka pana Krzysztofa, która miesięcznie wysyłała towary średnio za 20 tys. dolarów, otrzymała linie kredytową w rachunku bieżącym na 270 tys. zł, a limit transakcji walutowych miała ustalony na poziomie 1 mln zł.

[wyimek]Na opcjach walutowych sparzyły się nie tylko firmy, ale i banki, które muszą tworzyć z tego tytułu ogromne rezerwy. Ale na utraconą reputację rezerwy im nie pomogą... [/wyimek]

– Pracownik banku powiedział, że będzie przygotowywał i prowadził wszystkie transakcje, informując mnie o osiągniętych zyskach i przyznanej premii – tłumaczy przedsiębiorca. – A w razie niepowodzenia po prostu nie zostanie ona przyznana.

[srodtytul]Kuszenie opcjami[/srodtytul]

Z ostatnich wyliczeń Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że problem związany z zaangażowaniem się firm w instrumenty pochodne się zmniejsza. Najnowsze obliczenia mówią, że nad firmami wisi ok. 4,5 mld zł potencjalnych strat z tytułu opcji walutowych, choć wcześniej mówiło się nawet o kilkudziesięciu miliardach złotych. Jednak z punktu widzenia wielu przedsiębiorstw, które poniosły straty na tych transakcjach, sytuacja nadal jest tragiczna.

Klientów, którzy skusiliby się na instrumenty pochodne, wyszukiwało wiele banków. Po długich namowach na transakcje pochodne typu forward skusił się Waldemar Żółcik, właściciel firmy Activ, zajmującej się eksportem owoców i warzyw, o obrotach 40 – 50 mln zł, zatrudniającej 40 osób.

– Z wykształcenia jestem ekonomistą i bardzo ostrożnie podchodzę do tego typu instrumentów. Uważałem je za zbyt skomplikowane, ale przedstawiciele Raiffeisen Banku, w którym miałem rachunek od blisko ośmiu lat, wielokrotnie przyjeżdżali do mnie i przedstawiali zalety produktu. Argumentowano, że moja firma jest jedną z nielicznych, które nie korzystają z tego zabezpieczenia. W końcu się zgodziłem – przyznaje.

Zawarł umowę na instrument typu forward na kwotę pół miliona dolarów. Zgodnie z ustaleniami, które wcześniej były negocjowane przez blisko sześć godzin, kwota zabezpieczenia tej transakcji miała maksymalnie wynosić 4 proc.

Przyznaje jednak, że umowa była podpisywana w pośpiechu, kiedy opiekun bankowy jego firmy przywiózł ją niezapowiedziany i poprosił o szybkie jej parafowanie. – Miałem na to dosłownie dziesięć minut. Przedstawiciel banku zapewniał, że zawiera ona wszystkie wcześniejsze ustalenia. Nie miałem czasu na przeczytanie ponad 50-stronicowego dokumentu – dodaje.

Z relacji przedsiębiorców wynika, że namawiani byli także na bardziej skomplikowane instrumenty.

Firmie BMB z Grójca, zajmującej się produkcją drażetek typu tik-tak, która korzystała z prostych transakcji zabezpieczających przepływy walutowe, Raiffeisen Bank proponował CIRS (instrument zamiany stopy procentowej – przyp. red.), tłumacząc, że można zamienić kredyt na jeny japońskie, ponieważ jest to bezpieczna waluta i pozwoli to na obniżkę oprocentowania.

– Nie mieliśmy żadnych rozliczeń w tej walucie, więc nie dałam się namówić – mówi Beata Bienkiewcz. – Jednak gdy nasz doradca bankowy powiedział, że ma lepszą propozycję – opcje walutowe, dzięki którym można uzyskać korzystniejszy kurs niż przy transakcjach, z których korzystamy, zgodziłam się. Zachęcając, pokazał nam rysunek, z którego wynikało, że na tych instrumentach można tylko zyskać.

[srodtytul]Pierwsze problemy[/srodtytul]

W przypadku firmy Krzysztofa Szustakowskiego wszystkie transakcje były zawierane z inicjatywy pracownika banku, który je potwierdzał, ale jak się okazało, nie za każdym razem. Wątpliwości właściciela Ares-Export budzi kilka zawartych transakcji, na które nie udzielił autoryzacji. Dodatkowo diler bankowy tworzył produkty znacznie przekraczające i tak bardzo wysoki limit 1 mln zł przyznany przedsiębiorcy. 

W ostatniej tego typu operacji z 16 sierpnia zeszłego roku firma Ares-Export poniosła stratę w wysokości 1,6 mln zł. – Bank o stracie poinformował mnie dopiero pod koniec stycznia tego roku. Wcześniej milczał – mówi właściciel firmy.

Później przyszedł stres. – Przez pierwsze dwa tygodnie nie mogłem zasnąć, nie mogłem się skoncentrować, żeby powiedzieć cokolwiek rozsądnego – wspomina Krzysztof Szustakowski. – Bank zablokował możliwość dalszego prowadzenia firmy, informując, że zostaną uruchomione bankowe tytuły egzekucyjne. W Fortis Banku przedsiębiorca ma również kredyt na swoje mieszkanie, który – jak przewiduje – może zostać niebawem wypowiedziany.

Nie tylko jego firmie nie udało się wyplątać ostatecznie z toksycznych umów z bankami.

– Problem pojawił się w lutym tego roku, gdy przyjechała dyrektor oddziału i powiedziała, że konieczne jest podwyższenie zabezpieczenia. Ponieważ nie zgodziłam się na założenie hipoteki, ustaliliśmy, że bank zablokuje nasze środki na koncie – wspomina Beata Bienkiewicz, współwłaścicielka BMB.

Jednak dwa tygodnie później dostała wezwanie do natychmiastowej spłaty kredytu w rachunku, w wysokości 500 tys. zł. – Zostałam bez pieniędzy. Dwa tygodnie później bank kazał nam spłacić zobowiązania w kwocie ponad 898 tys. zł, dając nam tygodniowy termin – oburza się. – Chcieliśmy rozmawiać z bankiem, przedstawiliśmy kilka wariantów, poprosiliśmy m.in. o sześciomiesięczną karencję. Bank nie chciał nam pójść na rękę i renegocjować warunków. Teraz żąda uzupełnienia debetu i straszy, że w przeciwnym razie wyśle komornika. Waldemar Żółcik podlicza, że w efekcie zawartej transakcji stracił ponad 600 tys. zł. – Zamknąłem ją przed terminem, bo straty byłyby jeszcze wyższe. Przyznaje, że jego firmę uratował dobry sezon i wysokie wpływy z eksportu.

[srodtytul]Wiedzieli, nie wiedzieli[/srodtytul]

Z relacji poszkodowanych wynika, że nie byli informowani o tym, iż te instrumenty niosą ze sobą ryzyko, które może doprowadzić do utraty dorobku całego życia. Przedstawiciele instytucji finansowych nie zgadzają się jednak z taką oceną.

– Klienci zawsze przed zawarciem transakcji zapoznawali się ze scenariuszami zmiany wyceny instrumentu w zależności od spadku lub wzrostu kursu oraz podpisywali oświadczenie, że są świadomi tego ryzyka – tłumaczy Marcin Jedliński z Raiffeisen Banku. Fortis Bank przekonuje, że oferuje produkty opcyjne zgodne z profilem oraz deklarowaną skalą prowadzonej przez klienta działalności. – Transakcje realizowane są w porozumieniu z klientami, za ich zgodą, w toku wzajemnych negocjacji oraz ustaleń. Są dokumentowane w postaci nagrań audio – wyjaśnia Waldemar Leszczyński z Fortis Banku.

Krzysztof Szustakowski mówi, że dopiero teraz ma trzeźwy ogląd sprawy. Po weekendzie majowym razem z żoną mają złożyć do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. – Nie boję się postępowania przeciwko bankowi. Ja naprawdę nic nie mam. Zniszczyli mi wszystko – deklaruje.

– Próbowaliśmy rozmawiać z bankiem, ale skoro się nie udało, złożyliśmy doniesienie do prokuratury i skargę do Komisji Nadzoru Finansowego – mówi współwłaścicielka BMB.

Na opcjach walutowych przejechały się nie tylko firmy, ale także banki, które musiały utworzyć ponadmiliardowe rezerwy. Najtrudniej będzie jednak odrobić straty w reputacji.

[ramka][srodtytul]Jak działają instrumenty pochodne?[/srodtytul]

[srodtytul] Kontrakt (forward) walutowy[/srodtytul]

transakcja zobowiązująca do kupna lub sprzedaży waluty w przyszłości po kursie znanym w dniu zawarcia transakcji;

[srodtytul] Opcja walutowa[/srodtytul]

- to instrument, który daje nabywcy prawo kupna lub sprzedaży określonej ilości waluty w określonym terminie i po uzgodnionym kursie; Kupno opcji

- to zagwarantowanie sobie prawa do kupna lub sprzedaży waluty obcej po określonym z góry kursie; kupujący płaci za to prawo tzw. premię opcyjną; jej wysokość zależy m.in. od tego, jaki kurs zostanie uzgodniony;

[srodtytul] Wystawienie opcji [/srodtytul]

- to przyjęcie na siebie obowiązku kupna lub sprzedaży waluty po określonym z góry kursie; wystawiający otrzymuje za to zobowiązanie tzw. premię opcyjną; jej wysokość zależy m.in. od tego, jaki kurs zostanie uzgodniony;

[srodtytul] Opcja put [/srodtytul]

- opcja, której zakup uprawnia do sprzedaży waluty na znanych z góry zasadach; opcje takie kupują eksporterzy;

[srodtytul] Opcja call[/srodtytul]

- opcja, której zakup uprawnia do kupna waluty obcej na znanych z góry zasadach; takie opcje kupują importerzy;

[srodtytul] CIRS [/srodtytul]

- to umowa pomiędzy bankiem a firmą na zamianę stopy procentowej kredytu w jednej walucie na stopę procentową w innej walucie.

[i]pc[/i][/ramka]

Krzysztof Szustakowski prowadzi jednoosobową firmę Ares-Export. Przedsiębiorstwo zajmowało się wysyłaniem do Rosji płytek ceramicznych i oświetlenia. – Majątek mojej firmy to stary laptop, ośmioletni samochód i wynajmowane pomieszczenie na biuro i magazyn – tłumaczy Szustkowski.

Jego przygoda z opcjami walutowymi zaczęła się w sierpniu 2007 roku, kiedy pracownik Fortis Banku zaproponował mu otworzenie firmowego rachunku. – W trakcie załatwiania formalności doradca powiedział mi, że mogę dostać wyższy limit kredytowy niż ten, o który wystąpiłem, jeżeli zgodzę się na podpisanie umowy ramowej dotyczącej operacji na walutach. Zgodziłem się – twierdzi. – Doradca poinformował mnie ogólnie, że linia FX to produkt, który pozwoli mi zabezpieczyć się przed stratami wynikającymi z różnic kursów walutowych.

Pozostało 91% artykułu
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę