– Na najbliższym walnym zgromadzeniu PKO BP przedstawiciel Skarbu będzie wnioskował o ogłoszenie 30-dniowej przerwy w punkcie dotyczącym wypłaty dywidendy. Ta przerwa jest nam potrzebna, żeby się w tym czasie zorientować, czy PKO BP będzie miał szansę kupić akcje BZ WBK od AIB – mówił wczoraj na konferencji minister skarbu Aleksander Grad. – Decyzja o dywidendzie za 2009 r. będzie ważna dla dopięcia finansowania, tak by PKO BP mógł samodzielnie wystąpić z ofertą. Dostosujemy uchwałę o wypłacie dywidendy do potrzeb banku, w taki sposób, aby mógł samodzielnie tę transakcję sfinalizować – dodał w rozmowie z „Rz". Wcześniej zarząd PKO BP w porozumieniu z radą nadzorczą zarekomendował wypłatę 1 mld zł dywidendy, z czego Skarb dostałby połowę. Walne, które miało podjąć decyzje w sprawie wypłaty dywidendy przez PKO BP, zaplanowano na 25 czerwca. Tymczasem wstępne, niewiążące oferty na zakup BZ WBK są zbierane do końca czerwca.

– Nasi przedstawiciele byli w Irlandii. Korespondowaliśmy też z irlandzkim ministrem finansów. Nie wykluczam, że po złożeniu oferty prześlę też do niego list, w którym raz jeszcze wyrażę wsparcie Skarbu Państwa, jako jednego z akcjonariuszy, dla zakupu BZ WBK przez PKO BP. Realizacja tej transakcji przez PKO BP byłaby dobra dla Polski – mówi „Rz" Grad.

Zdaniem analityków transakcja może być bardzo skomplikowana. Emisja, z której bank pozyskałby brakujące środki (ok. 4 mld zł) musiałaby zostać przeprowadzona niemal natychmiast po podpisaniu transakcji przy założeniu, że płatność nastąpi po podniesieniu kapitału przez PKO BP. – Ryzykiem w takim wariancie jest okresowy spadek współczynnika wypłacalności, więc konieczne byłoby zorganizowanie bardzo przemyślanej struktury finansowania – uważa Marek Juraś, szef działu analiz UniCredit CAIB. Jego zdaniem możliwe, że PKO BP kupiłby część pakietu akcji BZ WBK za gotówkę, a za resztę zapłacił własnymi akcjami. Wówczas potrzeba sięgnięcia po pieniądze z rynku byłaby mniejsza. Taki wariant wymagałby jednak nie tylko zgody obu stron transakcji, ale także nadzoru.

Poza tym żaden z tych banków nie ma doświadczenia w przeprowadzaniu tego typu transakcji, dlatego z operacyjnego punktu widzenia byłoby to trudne przedsięwzięcie. – Z punktu widzenia interesu narodowego to jest dobry pomysł, ale jednocześnie jest ryzyko, że zarząd pod presją właściciela będzie się kierował nie tylko kryteriami ekonomicznymi. Dodatkowe ryzyko dotyczy także procesu łączenia obu instytucji, ponieważ jest olbrzymia różnica w kulturach korporacyjnych obu banków – ocenia Dariusz Górski, analityk Wood & Company.

Zakładając, że fuzja zostałaby przeprowadzona sprawnie, to w dłuższym horyzoncie transakcja mogłaby przynieść efekt skali i powstałby podmiot dominujący na rynku. W aktywach sektora połączony bank miałby 20 proc., w kredytach ok. 25 proc., w kredytach korporacyjnych 32 proc. Powstałby 17. pod względem wartości bank w Europie.