Jak dowiedziała się „Rz", fundacja została już zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym, a w jej władzach są przedstawiciele takich firm, jak Lotos, BP, PKN Orlen, Tesco, Carrefour, Lidl, Ikea oraz kilku organizacji branżowych (w tym, poza wyżej wymienionymi, zrzeszających firmy hotelarskie).
Głównym powodem powołania nowej instytucji, która ma firmy reprezentować, jest wysokość prowizji pobieranych przy płatności kartą. Największe firmy płacą od każdej transakcji ok. 1,6 proc., ale mniejsze nawet ponad 2 proc. Dlatego, choć w Polsce działa już ponad 200 tys. terminali realizujących płatności bezgotówkowe, wiele firm – zarówno małych, jak i z grona największych
– z przyjmowania płatności kartą rezygnuje z powodu wysokich kosztów. – Co trzecia transakcja w naszych sklepach opłacana jest kartą, co kosztuje nas ok. 70 mln zł rocznie. Transakcje gotówką, stanowiące ciągle większość, razem z ochroną i konwojami kosztują nas kilka milionów złotych. Nie widzimy powodu dla tak dużych różnic – mówi prezes jednej z dużych sieci handlowych.
– W Polsce opłaty z tego tytułu są na pewno wyższe od średniej UE, choć trudno jednoznacznie stwierdzić, czy faktycznie jesteśmy pod tym względem najdroższym rynkiem – mówi Marta Penczar z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. – Optymalny poziom opłaty interchange powinien być z jednej strony na tyle niski, żeby zachęcał sprzedawców do akceptowania płatności kartami, z drugiej zaś na tyle wysoki, aby pokrywał koszty banków związane z użytkowaniem kart płatniczych i nie wywoływał wzrostu kosztów stałych dla klientów, np. opłat za wydanie czy wznowienie karty – dodaje.