Korespondencja z Rzymu
Wszystkie osoby posiadające konta bankowe – zarówno osoby prywatne, jak i firmy – decyzją nowego rządu Maria Montiego staną przed fiskusem nadzy. W ten sposób przestała we Włoszech obowiązywać tajemnica bankowa. Obowiązek automatycznego przekazywania wszystkich danych będzie dotyczył również funduszów inwestycyjnych, firmach ubezpieczeniowych. Praktycznie wszystkich, którzy obracają pieniędzmi klientów. Co więcej, transakcje powyżej 500 euro będzie można realizować tylko przelewem.
To spora zmiana. Dotychczas banki przekazywały fiskusowi wyłącznie numery kont swoich klientów. Miały jedynie obowiązek informowania urzędu skarbowego o anomaliach i podejrzanych ruchach na koncie, zazwyczaj w przypadku wpłat i wypłat dużych sum gotówką czy sporych transakcji z zagranicą.
Posunięcie ma być decydującym ciosem wymierzonym w oszustów. Jak szacuje policja skarbowa, rocznie Włosi ukrywają przed fiskusem 300 – 350 mld euro dochodów. Oznacza to, że budżet co roku traci 120 – 140 mld euro wpływów. To bardzo dużo, jeśli zważyć, że drakońskie dekrety oszczędnościowe rządu Silvia Berlusconiego z jesieni i obecny dekret Montiego dzięki cięciom wydatków i nowym podatkom mają przynieść Skarbowi Państwa do 80 mld euro do końca 2014 r.
W pewnym sensie decyzja rządu Montiego wychodzi naprzeciw słusznym zarzutom, że zawsze we Włoszech ofiarą cięć i podwyżek podatków padają w pierwszym rzędzie pracownicy sektora publicznego, emeryci i pracownicy najemni, bo oni fiskusa oszukać nie mogą, a oszustom nigdy nie dzieje się krzywda. Pochodną oszustw podatkowych o niespotykanej w Europie skali są stale rosnące obciążenia fiskalne – obecnie 47 proc., przy 30 proc. w 1980 r. Jednocześnie szara strefa to aż 27 proc. włoskiej gospodarki i pod tym względem Włochy w Europie ustępują jedynie Grecji – 28,6 proc. Eksperci wskazują, że to w pewnym stopniu również efekt rosnącej presji fiskalnej, a niektórzy z włoskich oszustów mają rację, gdy twierdzą, że tylko ukrywanie części dochodów chroni ich przed bankructwem.