Nowojorski urząd nadzoru finansowego DFS nałożył na bank z Londynu cywilną karę 340 mln dolarów w związku z zarzutami, że bank przez ponad 10 lat ukrywał 60 tys. zakazanych transakcji z irańskimi klientami na łączną sumę 250, mld dolarów.
Ponadto urząd zgodził się na ustanowienie w nowojorskim oddziale banku rządowej komórki, która przez 2 lata będzie monitorować jego działalność, czy nie dochodzi do prania pieniędzy. Mianuje także wewnętrznych audytorów, pilnujących, czy oddział przestrzega obowiązujących sankcji wobec Iranu.
Warunki osiągniętej ugody okazały się znacznie łagodniejsze od najpoważniejszych — inwestorzy obawiali się, że oddział straci licencję na działalność w Nowym Jorku, co praktycznie odcięłoby go od amerykańskiego rynku — więc po ich ogłoszeniu akcje banku zyskały w Hongkongu 6,57 proc. do 176,8 dolarów HK.
Były nadal tańsze od 188,10 dolarów HK z 6 sierpnia, gdy postawiono bankowi publicznie zarzuty o pomaganie klientom z Iranu. Wśród tych klientów znajdowały się Central Bank of Iran wspierany przez państwo i National Bank of Iran, oskarżane przez Waszyngton o pomoc władzom w Teheranie w dążeniu do produkcji broni jądrowej i w finansowaniu terroryzmu.
Sam bank obecny też w Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie wyjaśnił, że szczegółowe porozumienie zostanie osiągnięte wkrótce, bo nadal współpracuje konstruktywnie z innymi organami władzy w USA.