Szwajcarskie banki pod międzynarodową presją, a także miejscowego rządu, rezygnują z zarządzania niezadeklarowanymi funduszami. To a także głośne przypadki jak ten z Uli Hoenessem, prezesem Bayernu Monachium w roli głównej, którego oskarżono o wykorzystywanie tajnego konta w Szwajcarii, by nie płacić podatków oraz zakup przez władze niemieckie pakietu danych o klientach szwajcarskich banków, przestraszyło wielu Niemców.
- Pewna 72-letnia kobieta miała na sobie gorset w którym ukryła 150 tys. euro - zdradza Markus Ueckert, rzecznik okręgu celnego Loerrach, jednego z trzech graniczących ze Szwajcarią. Przyłapano tez mężczyznę, który w pieluchach przemycał około 140 tys. euro.
Niemcy i Brytyjczycy nie będący rezydentami w Szwajcarii w 2010 r. na niezadeklarowanych kontach w tym kraju mogli mieć 164 miliardy franków (175 miliardów dolarów), wynika z szacunków Booz&Co. Od tego czasu w Niemczech złożono ponad 36 tys. próśb o amnestię podatkową. Ci którzy nie chcą się oczyścić są gotowi złamać prawo, zgodnie z którym kwoty powyżej 10 tys. euro muszą być zgłoszone celnikom.
W ubiegłym roku urzędy celne na granicy ze Szwajcarią zarekwirowały 20 milionów euro niezadeklarowanych pieniędzy. W bawarskim Lindau, gdzie 25 tys. euro próbowano przemycić w domku z piernika imbirowego, w sumie zarekwirowano 2 miliony euro.
Unikanie podatków to jeden z gorących tematów obecnej kampanii wyborczej w Niemczech. Peer Steinbrueck, rywal Angeli Merkel w walce o urząd kanclerski, skrytykował Szwajcarów i zadeklarował nawet gotowość wysłania kawalerii do walki z przestępczością podatkową.