Przewalutowanie po węgiersku. Bomba z opóźnionym zapłonem. Protesty na ulicach Budapesztu

„Przewalutowanie tak. Ale nie po rynkowym kursie ! Orban nie rób nas w konia! Żądamy państwa prawa a nie uforintowienia kredytów!” – krzyczeli mieszkańcy Budapesztu protestując na Placu Kossutha przed gmachem Zgromadzenia Narodowego.

Publikacja: 26.11.2014 15:59

Przewalutowanie po węgiersku. Bomba z opóźnionym zapłonem. Protesty na ulicach Budapesztu

Foto: Bloomberg

25 listopada deputowani zatwierdzili ustawę o przewalutowaniu 680 tysięcy kredytów dewizowych zaciągniętych od dziesięciu lat wstecz. To ogromna suma obliczana na 47 mld złotych.

Co więcej, banki wypłacą rekompensaty kredytobiorcom za podwójne oprocentowanie kredytów. Przy podpisywaniu umów ustalały bowiem stałe oprocentowanie kredytów (np. w wysokości 5 lub 6 procent). W kolejnym punkcie umawiały się na marżę w wysokości „0" procent, a po kilku miesiącach od zawarcia umowy kierowały do nieświadomych obywateli skromne wyjaśnienie, że „marża zostaje zmieniona np. na 6 procent". Ten proceder uznano na Węgrzech za niezgodny z prawem. „ Dzięki konwersji na forinty wysokość miesięcznej raty kredytu dla 350 tysięcy rodzin spadnie o jakieś 20-25 procent" – wyjaśniał w parlamencie minister gospodarki Mihaly Varga.

„To początek normalizacji systemu bankowego" – zapewnił „Rz" rzecznik frakcji parlamentarnej rządzącego „Fideszu" Bence Tuzson.

Węgrzy nie kryją jednak zaniepokojenia. „Kiedy braliśmy kredyty, kurs franka szwajcarskiego do forinta wynosił 1 : 160. W 2011 roku można było spłacić jednorazowo pożyczki po kursie 1 : 180. A teraz deputowani dogadali się z bankami i przerzucili koszt przewalutowania na barki obywateli ustalając rynkowy kurs od 16 lipca do 7 listopada br. Za franka przyjęto przelicznik 256,60 forintów a za euro 309 forintów. Dostaliśmy bombę z opóźnionym zapłonem, bo może się zdarzyć, że frank osłabnie a ryzyko kursowe zostało przerzucone na oprocentowanie kredytu – wyjaśnia „Rz" Zsolt Horvath uczestnik demonstracji w Budapeszcie.

Nadal niepewne jest bowiem oprocentowanie przewalutowanego kredytu. Nowelizacja zakłada, że oprocentowania nie będzie można zmieniać przez trzy następne lata ale większość niespłaconych kredytów to pożyczki długoterminowe – „Wpadliśmy w pułapkę. Zwroty będą niewielkie a po przewalutowaniu będziemy mieli do spłacenia więcej forintów niż obecnie. To strzał w kolano „ – niepokoi się Monika Nagy prawniczka Uniwersytetu Loranda Eotvosa w Budapeszcie.

Do przewalutowania dojdzie w pierwszym kwartale przyszłego roku. Ale bank nie będzie wysyłał informacji o przewalutowaniu kredytu. Jeśli kredytobiorca nie napisze specjalnego oświadczenia lub nie wystąpi na drogę sądową w ciągu 30 dni od rozpoczęcia akcji, będzie to oznaczało, że godzi się automatycznie na warunki przewalutowania. Protesty niewiele pomogą. Kredytobiorca musi udowodnić, że zarabia w twardej walucie ( tj. frankach szwajcarskich) a takich przypadków wśród tysięcy węgierskich ciułaczy jest bardzo mało.

Tak naprawdę, z całej operacji przewalutowania cieszą się przede wszystkim bankierzy. Już 4 listopada bank centralny (MNB) przelał sumę 9 miliardów euro dla banków komercyjnych (co odpowiada jednej trzeciej kapitału bankowego na Węgrzech) w celu pokrycia strat tytułem przewalutowania kredytów. Bank podpisał następnie umowy z instytucjami kredytowymi określające warunki dostarczania walut i zobowiązujące kredytodawców do wymiany środków za pośrednictwem banku centralnego. Na konferencji prasowej w Budapeszcie po spotkaniu z ministrem gospodarki przedstawiciele Stowarzyszenia Bankowego nie kryli zadowolenia.

Obawiali się, że rekompensaty uderzą bankowców po kieszeni a kurs przewalutowana będzie taki, jak w chwili podpisywania umów. Austriacka „Erste Group" i „Raiffeisen Bank" zagroziły nawet odejściem z Węgier. Teraz nie ma o tym mowy.

Węgrzy zaczęli zapożyczać się we frankach szwajcarskich od roku 2005. Frank kosztował wówczas 160 forintów a oprocentowanie kredytu wynosiło zaledwie 5 procent w skali rocznej, podczas gdy oprocentowanie kredytu w forintach - 10 procent. Po kilku latach pożyczki w obcej walucie stanowiły 70 procent wszystkich kredytów. Ale po roku 2008, kiedy do władzy doszedł prawicowy rząd premiera Viktora Orbana, kurs forinta poszybował w dół. W 2010 roku za frank płacono już 220 forintów. W 2011 (kurs : 290 forintów) ze spłatami nie mogło sobie poradzić 300 tysięcy osób a problemy banków szacowano na 20 miliardów euro. Doszło do paradoksu. Cena mieszkania lub domu była niższa niż zaciągnięty kredyt. Wówczas Orban ogłosił moratorium dla 90 tysięcy rodzin na eksmisję z mieszkań, zlikwidował spread przy kredytach i zamroził kurs walutowy dla kredytobiorców.

Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski Rzeczpospolita

25 listopada deputowani zatwierdzili ustawę o przewalutowaniu 680 tysięcy kredytów dewizowych zaciągniętych od dziesięciu lat wstecz. To ogromna suma obliczana na 47 mld złotych.

Co więcej, banki wypłacą rekompensaty kredytobiorcom za podwójne oprocentowanie kredytów. Przy podpisywaniu umów ustalały bowiem stałe oprocentowanie kredytów (np. w wysokości 5 lub 6 procent). W kolejnym punkcie umawiały się na marżę w wysokości „0" procent, a po kilku miesiącach od zawarcia umowy kierowały do nieświadomych obywateli skromne wyjaśnienie, że „marża zostaje zmieniona np. na 6 procent". Ten proceder uznano na Węgrzech za niezgodny z prawem. „ Dzięki konwersji na forinty wysokość miesięcznej raty kredytu dla 350 tysięcy rodzin spadnie o jakieś 20-25 procent" – wyjaśniał w parlamencie minister gospodarki Mihaly Varga.

Pozostało 81% artykułu
Banki
Wakacje kredytowe mają zostać przedłużone. "Większość zagłosuje za tym pomysłem"
Banki
Kadrowa miotła dotarła do Banku Pekao. Kto zostanie prezesem?
Banki
Miotła kadrowa dotarła do Banku Pekao. Powołano nową radę nadzorczą
Banki
Szwajcaria nie chce powtórki z bankructwa Credit Suisse
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Banki
EBOR wyszedł zdecydowanie spod kreski w 2023 roku