UniCredit w 1999 roku kupił ponad 50 procent akcji banku Pekao za ok. 4 miliardy złotych, a teraz sprzedaje niecałe 33 procent za 10,6 miliarda złotych, w dodatku otrzymując przez ten czas kilkanaście miliardów złotych w dywidendach. To wygląda na zaniżoną wycenę Pekao przy prywatyzacji (lub zawyżoną przy grudniowej transakcji, co jednak nie wchodzi w grę). Ale to tylko pozory – przekonują ekonomiści Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Zaznaczają, że aby móc właściwie porównać transakcję prywatyzacyjną Pekao z nabyciem banku przez konsorcjum PZU i PFR, należy uwzględnić kilka bardzo istotnych czynników. To m.in. ceny ustalone w transakcjach i odpowiednie kursy giełdowe, inflację (której skumulowana wielkość od połowy 1999 roku wyniosła aż 64,6 procent) oraz dokapitalizowanie Pekao przez UniCredit w grudniu 2000 roku. Trzeba też wziąć pod uwagę wartość włączenia do struktury Pekao 285 oddziałów BPH pod koniec 2007 roku oraz wzrost kapitału własnego Pekao przez ostatnie 17,5 roku w związku z dwoma powyższymi operacjami oraz reinwestowaniem części zysków.

Po uwzględnieniu tego analitycy FOR wskazują, że w 1999 roku UniCredit płacił za jedną akcję Pekao cenę o ponad 15 procent wyższą od ówczesnego kursu giełdowego, a teraz odsprzedaje te akcje po cenie zbliżonej do obowiązującego kursu. Przez ostatnie 17,5 roku UniCredit zainwestował łącznie 15,7 miliarda złotych w ujęciu nominalnym albo 20,2 miliarda złotych po uwzględnieniu inflacji. Niższa jest teraz wycena wskaźnikowa banku - przy cenie ustalonej w umowie prywatyzacyjnej wskaźnik P/BV (pokazujący, ile inwestor płaci za jedną złotówkę aktywów netto, odpowiadających wartością kapitałowi własnemu) wynosił 2,2, a teraz wynosi 1,5, czyli za jedną złotówkę aktywów netto UniCredit płacił swego czasu więcej, niż teraz otrzymuje. Kapitał własny Pekao wzrósł przez ostatnie 17,5 roku o 498 procent w ujęciu nominalnym albo o 264 procent po uwzględnieniu inflacji.