Koniec rosyjskiej ruletki

Dziś w Paryżu o 21.00 drużyna Adama Nawałki gra z mistrzami świata Niemcami. Nie o wszystko, tylko o spokój przed spotkaniem z Ukrainą.

Aktualizacja: 16.06.2016 07:11 Publikacja: 15.06.2016 19:33

Robert Lewandowski. Dla niego ten mecz będzie spotkaniem z kolegami z klubu i okazją, by zasłużyć na

Robert Lewandowski. Dla niego ten mecz będzie spotkaniem z kolegami z klubu i okazją, by zasłużyć na jeszcze większy szacunek w miejscu codziennej pracy

Foto: AFP

Relacja z Paryża

Polscy piłkarze klątwę Niemców już przerwali. Do meczu podejdą z nastawieniem, że z historią już grać nie muszą.

Spotykamy się z prawdziwym mocarstwem, czterokrotnym i aktualnym mistrzem świata, trzykrotnym mistrzem Europy, krajem, który dał światu futbolowe legendy – Fritza Waltera, Franza Beckenbauera czy Gerda Müllera. Polska – owszem, miała wspaniałe chwile, dwa brązowe medale mundiali, ale od dawna była piłkarskim średniakiem. Dopiero pokolenie pierwszej od czasów Zbigniewa Bońka supergwiazdy – Roberta Lewandowskiego, gra we Francji o bilet powrotny na salony.

Skończyć z wojną

Mecz z Niemcami to nie jest zwykły mecz. Wpływ na to ma przede wszystkim historia. Zarówno ta sprzed lat, jak i ta najnowsza, z polityką bieżącą włącznie. TVP ułożyła ramówkę w ten sposób, by w tym samym czasie co transmisja meczu Polska – Niemcy na pierwszym kanale, na dwójce emitowany był film „Krzyżacy". Prezes Jacek Kurski pisał zresztą o tym na Twitterze – „Tego dwumeczu na pewno nie przegramy".

Spotkanie z Niemcami to także zbyt często okazja do sięgania po retorykę wojenną. Przypominanie Westerplatte dla niektórych tabloidowych redakcji i portali internetowych jest zbyt dużą pokusą, by jej się oprzeć. Szczytem niesmaku była ostatnia strona „Super Expressu" przed meczem z Niemcami na Euro 2008. Grafik zmontował postać krzyczącego Leo Beenhakkera – ówczesnego selekcjonera reprezentacji – trzymającego zakrwawione, obcięte głowy kapitana rywali Michaela Ballacka oraz selekcjonera Joachima Loewa. Tytuł grzmiał wielką czcionką – „Leo, daj nam ich głowy".

Mimo to jest raczej wątpliwe, by jakikolwiek fan reprezentacji Niemiec uznawał naszą drużynę za szczególnego rywala. Dla naszych sąsiadów z zachodu historycznym przeciwnikiem są przede wszystkim Holendrzy. Ta rywalizacja także ma swoje korzenie w historii, czasach okupacji nazistowskiej. Na dobre zaczęła się jednak dopiero w 1974 roku przy okazji finału MŚ wygranego przez Beckenbauera. Do dziś w Holandii tamto spotkanie nazywane jest matką wszystkich porażek. Później był słynny incydent z wzajemnym opluwaniem się przez Franka Rijkaarda i Rudiego Voellera i całe mnóstwo pomniejszych historii. Gdy w 1988 roku Holendrzy zdobyli mistrzostwo Europy, w półfinale pokonując Niemców, a w finale ZSRR, trener Rinus Michels podczas świętowania po ostatnim meczu mówił: – Zwyciężyliśmy, ale wszyscy wiedzą, że prawdziwy finał odbył się wcześniej.

Niemcy mają także wielkie tradycje meczów z Anglią czy Włochami. Polska jest dla nich po prostu kolejnym przeciwnikiem. W dodatku niekoniecznie wymagającym. Dla nas „mecz na wodzie", czyli spotkanie we Frankfurcie, decydujące o awansie do finału mistrzostw świata 1974, gdy piłka stawała w kałużach, a Jan Tomaszewski obronił rzut karny, przeszło do historii, a Niemcy mają takich spotkań-emblematów całe mnóstwo.

Drużyna Adama Nawałki już i tak dokonała rzeczy wcześniej niemożliwej. W październiku 2014 roku pokonała 2:0 na Stadionie Narodowym zespół Joachima Loewa, który ledwie trzy miesiące wcześniej zdobył w Brazylii czwarte mistrzostwo świata i wciąż jeszcze unosił się nad ziemią w glorii i chwale. Było to pierwsze zwycięstwo reprezentacji Polski z tą wielką piłkarską nacją w 19. próbie.

Na Stade de France w podparyskim Saint-Denis odbędzie się mecz numer 21 w historii polsko-niemieckich konfrontacji. Bilans na chwilę obecną – rewanżowe spotkanie przegraliśmy 1:3 – wygląda dla nas wciąż fatalnie: jedno zwycięstwo, sześć remisów i aż 13 porażek.

A jednak do spotkania, które będzie daniem głównym siódmego dnia mistrzostw Europy we Francji, zawodnicy Nawałki przystąpią bez spętanych strachem nóg, bez nadmiernego respektu, bez wielkich obaw. Z kilku powodów. Po pierwsze i najważniejsze: ci piłkarze już Niemców pokonali. Po drugie: zwycięstwo w pierwszym meczu grupowym – przeciwko Irlandii Północnej – dało im luz i zdjęło z ich barków presję.

Zawodnicy Nawałki mogą, ale nie muszą. Nie ma powtórki z doskonale znanego wszystkim kibicom scenariusza, który przerabialiśmy ostatnimi czasy regularnie na wielkich turniejach. Nasz drugi mecz grupowy nie będzie meczem o wszystko. Nie mamy noża na gardle, nie gramy w rosyjską ruletkę. Nawet porażka z Niemcami nie oznacza, że reprezentacja straci szansę na awans do fazy pucharowej.

Strach przed Robertem

Dodatkowo Niemcy mają swoje problemy. Oczywiście to wciąż zespół Joachima Loewa wymieniany jest wśród tych drużyn, które mają największe szanse na triumf w Euro. U bukmacherów tylko gospodarze mają lepsze notowania, Niemcy zajmują drugie miejsce – za postawioną na nich złotówkę można w przypadku ich triumfu wygrać cztery złote. Szanse Polski na zdobycie trofeum tymczasem określane są jako 33:1.

Nawałka i jego sztab odrobili pracę domową. Oczywiście uwaga trenerów przed spotkaniem skoncentrowana była głównie na Irlandii Północnej, gdyż to było dla naszego awansu spotkanie kluczowe, ale rozpracowanie Niemców nie zostało zaniedbane. Na mecze sąsiadów latał specjalista od Bundesligi, były piłkarz klubów niemieckich, obecnie dyrektor szkoły trenerów PZPN Dariusz Pasieka.

Nie jest tajemnicą, że słabszych punktów szukał na bokach obrony mistrzów świata. To nasza gra skrzydłami ma być kluczem, którym będziemy próbowali otworzyć niemiecką defensywę. Nawet Loew komplementował dzień przed meczem zespół Nawałki – powiedział, że Polska jest jedną z najlepiej wyprowadzających kontry drużyn ostatnich dwóch lat.

Inną budującą informacją jest respekt, z jakim Niemcy podchodzą do Roberta Lewandowskiego. Od kilku dni codziennie do sali konferencyjnej do La Baule zjeżdżali niemieccy dziennikarze. Na każdej konferencji mieli tylko jedno pytanie do naszych piłkarzy: – Jak ważny dla drużyny jest Lewandowski?

Napastnik Bayernu nie strzelił jeszcze w tym roku gola w reprezentacji. Podczas spotkania z Irlandią Północną cały czas na plecach miał dwóch, a nawet trzech rywali. I chociaż eksperci wskazywali jego wielką rolę w tworzeniu przestrzeni dla kolegów z zespołu, to kibice dziś liczą na jego bramki.

Relacja z Paryża

Polscy piłkarze klątwę Niemców już przerwali. Do meczu podejdą z nastawieniem, że z historią już grać nie muszą.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Barcelona przegrała mecz o wicemistrzostwo, Robert Lewandowski z golem. Real świętuje tytuł
Piłka nożna
Barcelona gra o wicemistrzostwo Hiszpanii, a Robert Lewandowski o tytuł króla strzelców
Piłka nożna
Górnik Zabrze na ścieżce do sukcesu. Na taki sezon czekał 30 lat
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił