Naskalne obrazy w hiszpańskiej jaskini Altamira odkrył adwokat Marcelino Sanz de Sautuola w 1879 roku. O odkryciu powiadomił świat podczas kongresu prehistorycznego w Lizbonie. Na swoje nieszczęście, bo zamiast wyrazów uznania usłyszał gwizdy. Ówcześni uczeni uznali jego rewelacje za oszustwo lub co najmniej niestosowny żart. Znawcy orzekli, że tak wielkiej liczby tak pięknych malowideł nie mogli stworzyć prymitywni ludzie z epoki lodowej. Światek archeologiczny przestał go traktować jak fałszerza dopiero na początku XX wieku, gdy w jaskiniach Europy posypały się podobne odkrycia.
12 września 1940 roku czterech chłopaków i pies wabiący się Robot szwendają się po okolicy – to Akwitania: wapienne skały, zarośla. Nudno, bo nic się nie dzieje. Za chwilę jest jeszcze gorzej, bo pies wpada do szczeliny. Chłopaki odrzucają kamienie, poszerzają szczelinę, żeby wyciągnąć Robota. Udaje im się, a przy okazji odsłaniają wejście do pieczary. Idą po latarkę, wracają, wchodzą do środka. Widzą coś, czego nie oglądały ludzkie oczy od 18 tysięcy lat.
Prehistoryczny komiks
Od epoki kamienia nie wymyśliliśmy (tzn. my, malarze) niczego nowego – powiedział Pablo Picasso, gdy zobaczył te malowidła z francuskiej jaskini Lascaux. – Jeżeli znikną, będzie to tak, jak gdyby zniknęło malarstwo Michała Anioła.
Po tych słowach mistrza stosunek do malarstwa jaskiniowego zmienił się diametralnie, zewsząd dały się słyszeć frenetyczne zachwyty nad dziełami i arcydziełami z epoki kamienia. Archeolodzy, speleolodzy i zwykli amatorzy, miłośnicy pradziejów, zaczęli ich systematycznie poszukiwać. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać: El Castillo, Cogull, Pindal (Hiszpania); Grimaldi, Addaura (Włochy); Les Trois Freres, les Combarelles, Cougnac, Font-de-Gaume, Gabillou, Gargas, Greze, Magdeleine, Marsoulas, Peche-Merle, Portel, Rouffignac (Francja) to tylko te najsłynniejsze jaskiniowe galerie malarstwa. A przecież malowidła znajdowane są także na skałach pod gołym niebem w Alpach, Skandynawii, na Syberii, Saharze, w południowej Afryce, Australii. Obok obrazów malowanych farbami człowiek epoki kamienia pozostawił także grafikę rytą w skale.
Dziś już wiemy, jak powstawały malowidła. Artyści sporządzali farby z naturalnych barwników: czarną z węgla drzewnego, czerwoną, fioletową i żółtą z tlenków żelaza – ochry. Nakładali je pędzlami z mchu oraz włosia, palcami, a także prymitywnymi aerografami – rurkami z wydrążonych kości, trzciny, za pomocą których wydmuchiwali ustami farby na skalne podłoże.