Dyskutowali o tym dziekani wydziałów prawa, zarówno uniwersyteckich, jaki uczelni prywatnych, na dwudniowym spotkaniu zorganizowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Okazją do dyskusji były przygotowane przez MS analizy tegorocznych wyników egzaminów na aplikacje prawnicze (czytaj w „Rz" z 18 grudnia). Egzaminy wypadły słabo. Na aplikację adwokacką i radcowską dostało się niecałe 12 proc. zdających, na notarialną – 25 proc.
[b]Najlepszą „zdawalnością" może pochwalić się Uniwersytet Jagielloński.[/b] Co czwarty zdający odniósł sukces. Za UJ uplasowały się pozostałe uniwersytety z dużych ośrodków akademickich, a dalej prywatne uczelnie kształcące prawników.
Co wynika z tego rankingu? Czy jest on dobrym miernikiem jakości kształcenia prawniczego?
Łukasz Bojarski, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa, że [b]sporządzanie takich zestawień pokazujących, w jaki sposób poszczególne uczelnie przygotowały absolwentów do egzaminu na aplikację, to dobry trend.[/b]– Zdanie egzaminu państwowego podsumowującego studencką edukację jest dobrym kryterium. Pod warunkiem, że ranking poprzedzony jest wcześniejszą informacją dla uczelni, o tym jakie wymagania stawia państwo przed zdającymi – mówi – Mechanizm rankingowy może wpływać na podniesienie poziomu edukacji prawniczej, jeśli oparty jest na sensownych kryteriach weryfikacji wiedzy i umiejętności absolwentów.
[b]Nie wszyscy dziekani, zwłaszcza akademickich wydziałów prawa są przekonani, że kryterium oceny poziomu studiów powinien być odsetek pozytywnie zdających na aplikację.[/b]