E-commerce dosyć niespodziewanie otrzymał potężny impuls rozwojowy i jest jednym z niewielu działających na pełnych obrotach sektorów zamierającej na naszych oczach gospodarki.
Jednak bardzo poważnym pytaniem, które cały czas stoi przed branżą, jest kwestia dalszego rozwoju już w bardziej normalnych warunkach, po całym dramacie epidemii. Nadzwyczajne zwyżki obrotów w tej chwili dotyczą przede wszystkim segmentu FMCG, w pewnej mierze elektroniki. Co istotne, e-commerce w wymiarze FMCG przyjmował się w Polsce stosunkowo powoli, przyczyny od dłuższego czasu były te same: umiarkowana atrakcyjność cenowa, zwłaszcza liczona wraz z kosztami dostawy, wąski asortyment, niekoniecznie przyjazna obsługa platform, szczególnie w przypadku większych zakupów, oraz warunki dostawy właśnie. Teraz, w tym szczególnym czasie, klienci mniej zwracają na to uwagę. Branża jednak musi znaleźć sposób, aby na dłużej przekonali się do zalet e-commerce, nie tylko podkreślając – jak to wielokrotnie pada w naszym raporcie – kwestię bezpieczeństwa dostaw.
Dużo wcześniej obecnych wyzwań, jeszcze sprzed wybuchu epidemii, pozostało w innych gałęziach e-handlu. Być może, wraz z prognozowanym wzrostem bezrobocia, łatwiej będzie o pracowników centrów logistycznych czy kurierów. Natomiast projekty dotyczące robotyzacji czy sztucznej inteligencji w tej branży już pozostaną, kwestią otwartą jest jednak tempo ich realizacji. Cały światowy handel, nie tylko w wymiarze e-commerce, będzie musiał zmierzyć się ze skutkami spowolnienia gospodarczego, pewnym już właściwie wzrostem bezrobocia, z tym, że klienci mogą mieć znacznie mniej pieniędzy na jakiekolwiek zakupy poza podstawowymi potrzebami. Handel w sieci, przeżywający teraz w pewnej części swoje pięć minut, może również stać się ofiarą tego procesu. A wówczas ambitne projekty technologiczne mogą co najmniej przesunąć się na później.
Zwłaszcza że handel stacjonarny, w tej chwili zduszony ograniczeniami związanymi z epidemią, po ich zniesieniu przystąpi do ostrej ofensywy. To nie będzie walka o zrekompensowanie strat spowodowanych koronawirusem, lecz wyścig o biznesowe być albo nie być. I o tym również sektor e-commerce powinien pamiętać.