Na nieco ponad miesiąc przed rozpoczęciem nowego okresu rozliczeniowego (styczeń–czerwiec 2019 r.) szpitale w sieci wciąż nie znają wysokości ryczałtu, czyli kwoty, jaką dostaną na kolejne pół roku funkcjonowania. Największą niewiadomą stanowią pieniądze za świadczenia wykonane ponad wartość ryczałtu, które w poprzednim systemie nazywano nadwykonaniami. Zgodnie z algorytmem, na podstawie którego ustala się ryczałt w sieci, placówce najbardziej opłaca się wykonać go w 90 do 102 proc. To gwarantuje budżet na tym samym poziomie co w poprzednim okresie rozliczeniowym. Ten jednak jest zbyt niski, by pokryć koszty ewentualnych nadwykonań.
Czytaj także: Wyższy ryczałt dla szpitala za jakość
Wykonując więcej zabiegów, placówki podejmują ryzyko, które jednak może im się opłacić. Bo jeśli okaże się, że inne szpitale w województwie nie wykonają całego ryczałtu, a co za tym idzie – na rynku pozostaną wolne środki, przejdą one na szpitale z nadwykonaniami. Jeśli więc szpital w Ciechanowie wykona 60 proc. ryczałtu, a ten w Warszawie 140 proc., kwota się wyzeruje i NFZ będzie miał z czego zapłacić za nadwykonania.
Kłopot w tym, że dyrektorzy szpitali mogących wykonać dodatkowe zabiegi nie wiedzą, ile wolnych środków pozostanie na rynku.
– Gdyby w połowie okresu rozliczeniowego, np. w październiku, Fundusz choć w przybliżeniu określał, jakie nadwykonania notują placówki w województwie, moglibyśmy planować dodatkowe zabiegi – tłumaczy gen. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. – A to przełożyłoby się na lepszy dostęp pacjentów do leczenia. Dziś nadwykonania planujemy trochę na ślepo, zakładając przekroczenie ryczałtu o 5–9 proc. Może się jednak okazać, że moglibyśmy ich wykonywać np. 15 proc. więcej. Niestety, choć z prośbą o przedstawianie takich szacunków wystąpiliśmy do NFZ już rok temu, nadal nie możemy się ich doczekać – dodaje gen. Gielerak.