Przechowywanie bloczków parafinowych i preparatów histopatologicznych przez 20 lat, a materiału cytologicznego przez 10 lat wymusza na zakładach patomorfologii rozporządzenie w sprawie standardów organizacyjnych w tej dziedzinie. Do stycznia 2020 r. utylizowanie preparatów z wycinków z ciała chorego jest niedopuszczalne. Placówki muszą więc znaleźć miejsce na dość duże bloczki, w których zatapiany jest fragment pobranego organu lub nowotworu, czy na szkiełka z preparatami do oglądania pod mikroskopem.
Czytaj także: Rak piersi wreszcie będzie leczony kompleksowo
Chorych przybywa
Takiego materiału jest dużo. Lekarze z Katedry i Zakładu Patologii i Profilaktyki Nowotworów Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, mieszczących się w Wielkopolskim Centrum Onkologii (WCO), rocznie produkują ok. 2,5 tony szkiełek i bloczków. Materiał, przechowywany tu od 65 lat, nie mieści się już w pomieszczeniach, dlatego kierownik katedry prof. Andrzej Marszałek postanowił wynająć powierzchnię na wolnym rynku. Okazało się, że jest za droga. Firmy magazynowe w okolicach Poznania zaoferowały powierzchnię za kilka tysięcy złotych rocznie. Tymczasem firma z Walii proponuje cenę o 30 proc. niższą, i to z transportem.
– Te 30 proc. ma znaczenie. W wycenie procedur nie uwzględniono przechowywania materiału, a procedury patomorfologiczne nie zostały nawet wyodrębnione z innych świadczeń. Bloczków i szkiełek będzie przybywać, a cena proporcjonalnie rosnąć – tłumaczy prof. Marszałek, konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii i prezes Polskiego Towarzystwa Patologów.
– Rośnie liczba chorych na nowotwory, ale też wymaga się zachowania coraz większej liczby wycinków potrzebnych do postawienia właściwej diagnozy. Są takie nowotwory, w których trzeba zrobić kilkadziesiąt preparatów. To wszystko służy potem lepszej diagnostyce. Do preparatu można wrócić po latach, kiedy u pacjenta znów pojawią się zmiany – tłumaczy prof. Marszałek.