Dlaczego płacimy coraz więcej za wywóz śmieci - wywiad z Markiem Wójcikiem

Firmy wywożące śmieci windują koszty swoich usług, bo wzrosła płaca minimalna oraz koszty mediów. Niektóre zawiązały ciche porozumienie i nie chcą konkurować ze sobą uczciwie – opowiada Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ds. legislacji Związku Miast Polskich.

Publikacja: 01.04.2019 07:53

Dlaczego płacimy coraz więcej za wywóz śmieci - wywiad z Markiem Wójcikiem

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Dlaczego płacimy coraz więcej za wywóz śmieci?

Bo bardzo wzrosły oczekiwania przedsiębiorców odbierających odpady.

Ale śmieci produkujemy nie od dziś. A opłaty poszły w górę w 2018 r. Co takiego się stało akurat w ubiegłym roku?

Wzrosły koszty funkcjonowania tych firm. Systematycznie rośne płaca minimalna oraz koszty mediów, przede wszystkim prądu. Do tej pory rząd, mimo szumnych zapowiedzi, nie uporał się ze skokowym wzrostem jego cen. To są niektóre obiektywne powody, dla których firmy windują koszty swoich usług. Są i inne, potwierdzające, że niektóre przedsiębiorstwa odbierające śmieci zawiązały ciche porozumienie. Nie chcą konkurować ze sobą uczciwie. Podzieliły się rynkiem. Na przetargi na odbiór odpadów zgłasza się tylko jedna firma. Stawia kosmiczne warunki.

Czy tym firmom taka praktyka się opłaca? Skoro nie startują w przetargach, nie mają klientów i nie zarabiają?

Dużych firm jest niewiele. Dzielą się gminami, w których chcą wywozić odpady, a my nie mamy wyjścia – musimy je przyjmować. A małe firmy nie są w stanie konkurować z potentatami.

To przecież wygląda jak zmowa cenowa. Co na to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów?

Zna problem. Czekamy na jego rozstrzygnięcie. W tym czasie jednak życie toczy się dalej i ktoś musi wywozić odpady. Dochodzi do takiej sytuacji, że firmom, które od lat wywożą śmieci z terenu danej gminy, bardziej opłaca się zerwać umowę i zapłacić wysoką karę, bo w innym miejscu dostaną dwa–trzy razy więcej. Z dnia na dzień więc cena za wywóz odpadów idzie w górę, a mieszkańcy płacą więcej.

Skoro tyle mówimy o podwyżkach, chcę podać konkretny przykład. Chodzi o podwarszawskie Marki. Tam od maja opłaty mają wzrosnąć nie o 100 proc., ale podobno aż o 400 proc. Czy to nie przesada? Co z tymi, których nie stać na płacenie?

Opłaty za odbiór śmieci były zawsze bardzo zróżnicowane. W niektórych gminach, nawet sąsiadujących ze sobą, płaciło się więcej, a w innych mniej. Część samorządów zwyczajnie zwlekała z urealnieniem stawek. Koszy wywozu śmieci były o wiele wyższe od tego, co płacili mieszkańcy. I jeśli przez lata odkładano podwyżki, to teraz są one wysokie. W Markach, tak jak w każdej polskiej gminie, istnieje system wsparcia mieszkańców o niskich dochodach. Może on także uwzględniać zwiększone opłaty za odbiór odpadów.

Kontynuując wątek Marek. Radni zmienili również metodę ustalania opłaty. Im ktoś więcej zużyje wody, tym więcej zapłaci. Powodem jest niepłacenie za odpady przez co najmniej kilka tysięcy mieszkańców. To dobry pomysł?

Moim zdaniem tak.

A co mają powiedzieć ci, którzy mają liczne rodziny?

Obecnie dopłacają do niepłacących. Jeżeli uszczelni się system, to będzie można obniżać opłaty. Nie jest to zresztą problem tylko Marek.

Poza systemem są tysiące osób. Śmieci są palone, trafiają do lasu albo stoją pod śmietnikiem sąsiedniego bloku. Bardzo trudno z tym walczyć.

W jaki sposób można obniżyć koszty usług, tak by wywóz był tańszy?

Duże nadzieje pokładamy w nowych przepisach. W tej chwili Ministerstwo Środowiska pracuje nad nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Udało się obniżyć w projekcie o połowę stawkę za odbiór niesegregowanych śmieci. Będzie można również wywozić śmieci do firm przetwarzających odpady, czyli RIPOK, na terenie innych województw. Dziś bywa, że RIPOK znajdował się tylko 20 km od mojej gminy, ale już na terenie innego województwa. Wywieźć odpadów tam nie wolno, tylko trzeba wieźć je dalej, do RIPOK położonych na terenie tego samego województwa co gmina.

Niektórym samorządowcom propozycja zniesienia rejonizacji się nie podoba. Uważają, że śmieci będą porzucane w rowach i lasach. Zniesienie rejonizacji będzie opłacalne. Zwiększy się konkurencyjność firm, a jak będzie konkurencja, to i niższe ceny. Jest jednak jedno „ale". Istnieje niebezpieczeństwo, że te RIPOK, które wybudowały samorządy przy udziale środków unijnych, nie będą w pełni wykorzystywane. Ministerstwo Środowiska chce otworzyć rynek dla małych firm przetwarzających. Uważam, że wcześniej powinno dać się szansę tym, które już istnieją, i wyegzekwować ich większą efektywność.

Walczymy również, by także nieruchomości niezamieszkane, takie jak: zakłady przemysłowe, biura, sklepy, hotele, restauracje, objąć komunalnym systemem odbioru odpadów. Jeżeli przedsiębiorca zechce wyjść z gminnego systemu, będzie mógł to zrobić, ale po przedstawieniu informacji, jak chce gospodarować odpadami. Obecnie projekt przewiduje, że firma nie musi korzystać z systemu komunalnego, a my możemy tylko skontrolować jej umowę z przedsiębiorcą odbierającym odpady. Nie wiemy, czy są to wszystkie odpady, i nie mamy możliwości monitorowania, co się z nimi dzieje.

Mają być organizowane również osobne przetargi na odbiór śmieci od mieszkańców oraz z nieruchomości niezamieszkanych, co będzie mieć wpływ na wzrost cen.

A dziś jak jest?

Dziś z nieruchomości niezamieszkanych nie trzeba odbierać śmieci, choć część gmin to robi. Nie chcemy obciążać mieszkańców niepotrzebnymi kosztami, osobno odbioru odpadów z zamieszkanych nieruchomości i osobno z niezamieszkanych. A do tego niestety zmierza projekt. Mam nadzieję, że ministerstwo wycofa się z tej propozycji.

Opłaty obniżyłoby również zamknięcie obiegu odpadów. Chodzi o stworzenie w Polsce mechanizmów zachęcających producentów do odbioru surowców wtórnych. Warto się zastanowić nad wprowadzeniem obowiązku wykorzystywania przez nich do produkcji opakowań surowców wtórnych. Dzisiaj segregowanie w pewnym momencie urywa się. Segregują mieszkańcy, gminy odbierają segregowane odpady, a potem powinny one trafić... No właśnie, gdzie? Tu jest luka. Powinni je odbierać producenci opakowań. Wtedy moglibyśmy mówić, że mamy w Polsce gospodarkę odpadami o obiegu zamkniętym. W przeciwieństwie do większości krajów europejskich u nas tak jednak nie jest. W idealnym świecie powinno być tak, że sprzedajemy te surowce producentom, a pozyskane w ten sposób pieniądze przeznaczamy na komunalną gospodarkę odpadami. Wtedy moglibyśmy też obniżać mieszkańcom cenę za wywóz śmieci.

A jak jest z segregacją odpadów przez mieszkańców? Podobno niezbyt się do tego przykładamy?

Słyszę czasem, że za 10–15 lat wszystkie odpady w Polsce będą segregowane, ale to jest oczywista mrzonka. Z segregacją nie jest dobrze. Zasadniczą rolę odgrywają tu duże miasta. Teoretycznie nowe przepisy idą w tym kierunku, by zmusić ludzi do segregacji. Temu ma służyć m.in. słynna kara za niewypełnianie tego obowiązku.

No tak. Ale nie jest do końca sprawiedliwa. Załóżmy, że ja segreguję, ale pięć innych osób tego nie robi. Dlaczego mam płacić karę? Przecież nikt nie będzie rozpruwał worków ani bawił się w montowanie kamer i sprawdzanie sąsiada.

Są dwa rozwiązania: albo budowa świadomości mieszkańców gmin, albo tzw. dyktatura śmieciowa. Przez ostatnie lata zrobiliśmy nieprawdopodobny postęp, jeśli chodzi o ochronę środowiska. Polacy muszą mieć jednak pewność, że jeżeli w ich mieszkaniu uda się wstawić te pięć różnych pojemników na śmieci i posegregować odpady, to nie pójdzie to na marne.

Powszechna jest opinia, że segregowanie nie ma sensu, skoro śmieciarka, która odbiera odpady z bloku, wrzuca wszystko do jednej komory. Zgadza się pan z tym poglądem?

I tak, i nie. To są tylko jednorazowe przypadki. My się temu sprzeciwiamy. Gdyby firmom, które odbierają odpady, opłacało się eliminować tego rodzaju praktyki, nie byłoby żadnego problemu. Przykładowo, gdyby opłacało im się zawieźć do firm przetwarzających odpady osobno papier, osobno plastik, to nie dopuściłyby do zmieszania odpadów.

A firmy przetwarzające odpady nie sprawdzają, co przywiozła śmieciarka?

Przedsiębiorcy, którzy przywożą odpady, są kreatywni w obchodzeniu przepisów. Nikt przecież nie będzie sprawdzał wszystkich przywiezionych worków.

Bardzo natomiast pomogły regulacje dotyczące monitorowania, które wprowadzono po masowym paleniu śmieci. Wprowadziły one obowiązek całodobowego monitoringu oraz prowadzenia elektronicznych platform monitorowania śmieci na wysypiskach.

Wspomniane przez pana przepisy miały również swój udział w podwyżce opłat za śmieci. By sprostać tym wymaganiom, firmy musiały zainwestować np. w monitoring, a kosztami z tego tytułu obarczyły nas wszystkich.

To prawda. Najwięcej kosztowała informatyzacja, kamery i całodobowy monitoring. RIPOK musiały też zwiększyć z tego tytułu zatrudnienie. Ale coś za coś. Nie ma idealnego rozwiązania, gdy chodzi o segregowanie śmieci. Można jeszcze pójść w kierunku swoistej dyktatury śmieciowej, czyli narzucać pewne rozwiązania i dotkliwie karać mieszkańców. Moim zdaniem nie jest to dobra droga.

Warto natomiast więcej środków będących w gestii narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska przeznaczać na gospodarkę odpadami. W wielu miejscach funkcjonują jeszcze zsypy. Trudno tam mówić o jakiejkolwiek segregacji, a projekt nowelizacji przepisów, o których rozmawiamy, je likwiduje.

Można by np. część środków z funduszy ochrony środowiska przekazać zarządcom budynków, w których znajdują się zsypy, na stworzenie alternatywnych rozwiązań, np. na wygospodarowanie dodatkowej powierzchni na budowę altan śmietnikowych etc. Szkoda, że nie ma przyzwolenia ze strony państwa na prowadzenie lokalnych inicjatyw mających na celu obniżenie opłat, a mamy różne ciekawe pomysły.

Jakie na przykład?

W jednym z miast burmistrz i urzędnicy samorządowi odwiedzali mieszkańców i w bezpośredniej rozmowie przekazywali informacje o zasadach segregowania odpadów. Dało to bardzo dobre rezultaty. Godna polecenia jest także metoda zastosowania w Nakle nad Notecią. Tam system gospodarki odpadami oparty został na minipunktach selektywnej zbiórki odpadów zlokalizowanych bezpośrednio na osiedlach mieszkaniowych. Na terenie zabudowy wielorodzinnej odpady zbierane są selektywnie u źródła, a wprowadzone rozwiązanie wyeliminowało odpowiedzialność zbiorową. Uruchomiono system elektronicznej ewidencji odpadów i każdy lokal posiada własną kartę identyfikacyjną. Spowodowało to uszczelnienie systemu zbiórki odpadów i podniosło poziom ich segregowania (prowadzona jest selekcja na 16 frakcji odpadów!). To innowacyjne rozwiązanie przynosi przychody gminie i cieszy się dużym poparciem mieszkańców, którzy w swoich mieszkaniach mogą segregować odpady tylko do dwóch worków.

Dlaczego płacimy coraz więcej za wywóz śmieci?

Bo bardzo wzrosły oczekiwania przedsiębiorców odbierających odpady.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe