W powszechnej opinii rok pandemii był czasem hossy dla firm farmaceutycznych. Czy tak było rzeczywiście?
Wiele osób uważa, że pandemia to dla nas złoty okres. Tymczasem nie był to łatwy rok dla branży. Rynek molekuł, w których obecna jest Polpharma, w ostatnich latach rósł 4–5 proc. rocznie, a ten rok – spodziewamy się – zakończy się z dynamiką na poziomie 0 proc. Oczywiście są kategorie produktów, które mocno zyskały: witaminy, leki wzmacniające odporność czy przeciwgorączkowe. Trzeba jednak pamiętać, że w 2020 r. pacjenci rzadziej trafiali do lekarza, a sprzedaż ogromnej liczby produktów uzależniona jest od tego, czy lekarz je przepisze. W czasie pandemii zdiagnozowano mniej nowych chorób, wykonano mniej planowych zabiegów operacyjnych, a w okresie zaostrzeń epidemii znacząco spadał ruch w aptekach. Wyniki poszczególnych firm w dużej mierze zależały od tego, jakie produkty mają w portfolio i czy poradziły sobie z zapewnieniem na czas ich dostępności.
Jak Polpharma poradziła sobie z zapewnieniem dostępności w czasie turbulencji w łańcuchach dostaw?
Na początku było bardzo trudno. Od lutego dostawaliśmy informacje o opóźnieniach dostaw różnych surowców, co mogło wpłynąć na znaczne opóźnienia w produkcji. Od lat w rozmowach z rządem wskazywaliśmy, że w interesie Polski jest silny krajowy przemysł farmaceutyczny, będący branżą innowacyjną i dający nie tylko zatrudnienie wysoko wykwalifikowanej kadrze, ale również bezpieczeństwo lekowe. Temat na początku wywoływał uśmiech decydentów, bo w dobie globalnej gospodarki trudno było wyobrazić sobie sytuację, w której zabraknie leków. Ale ostatnie lata pokazują, że to nie był scenariusz abstrakcyjny. Zaczęło się od problemów z dostępnością części substancji czynnych, które Polska i Europa importują z Azji. Aż wreszcie przyszedł Covid-19 i poszczególne kraje zaczęły wprowadzać regulacje dotyczące zakazu eksportu niektórych leków i substancji czynnych, zamykane były granice i pojawiły się kłopoty z transportem, co znacząco zaburzyło łańcuchy dostaw. Polpharma w pewnej mierze była w lepszej sytuacji, bo jako ostatnia firma farmaceutyczna w Polsce zabezpiecza część potrzeb, produkując własne substancje czynne. Dla Polpharmy jako polskiej firmy farmaceutycznej to właśnie nasz kraj jest rynkiem priorytetowym.
Co to znaczy w praktyce?