Rok 2018 może być rekordowy pod względem liczby aut wprowadzonych na polski rynek. Tzw. pierwszych rejestracji może być ponad 1,6 mln. W PRL marzeniem Polaka było posiadanie małego fiata. A czym dziś jest dla nas samochód?
Prof. Ryszard Cichocki: Od marzenia przeszliśmy do traktowania samochodu po prostu jako narzędzia. I tak jak buty służą nam do chodzenia, tak samochód stał się dla nas po prostu narzędziem, niczym szczególnym. Kiedy wchodziliśmy dopiero w tę kulturę samochodową, co stało się relatywnie późno, bo mniej więcej 20 lat później niż w Europie Zachodniej, to rzeczywiście za szczyt marzeń uznawaliśmy posiadanie samochodu. Sam kilka lat jeździłem małym fiatem i dziś nie mam pojęcia, jak mogłem to znosić. Ale wtedy był to z jednej strony sposób na szybsze przemieszczanie się, a z drugiej strony – na budowanie swojej pozycji i definiowanie konsumpcji. Nawet jeżeli była to konsumpcja na poziomie małego fiata.
Zachwycaliśmy się malutkimi, choć pozbawionymi komfortu autami, aż w końcu przyszły lata 90. Wtedy samochód stał się połączeniem wygodnego transportu i wskaźnika sukcesu życiowego po transformacji. To zresztą przekładało się na dość charakterystyczne zjawisko, że Polacy kupowali samochody o jedną lub dwie półki wyższe, niż w rzeczywistości było ich na to stać. Element prestiżu odgrywał wtedy kluczową rolę. Dziś trochę od tego odchodzimy.
Czytaj także: Polskie drogi zalewają stare diesle z Niemiec
Co dzisiaj jest zatem wyznacznikiem statusu społecznego Polaków?