Rafał Sonik, prezes Gemini Holding i kierowca rajdowy: Zamknięcie centrów to duży błąd

Żaden obiekt handlowy nie stał się źródłem zakażeń – mówi Rafał Sonik, prezes Gemini Holding i kierowca rajdowy.

Aktualizacja: 19.11.2020 11:46 Publikacja: 18.11.2020 21:00

Rafał Sonik, prezes Gemini Holding i kierowca rajdowy: Zamknięcie centrów to duży błąd

Foto: materiały prasowe

Czy można mówić o przebłyskach jakiegokolwiek optymizmu w branży?

Nastroje świąteczne na pewno w naszym środowisku nie panują. Ogółem klimat jest kiepski i generalnie ludzie w takich sytuacjach reagują chęcią zamknięcia się, nakrycia kołdrą i przeczekania. Ale tak się nie da i z pewnymi kwestiami musimy stać twarzą w twarz. Niemniej pomału dochodzi do decydentów jakie mogą być konsekwencje przyjmowania takiej strategii. Już widzimy, że pod kołdrą nie wytrzymamy za długo, musimy jeść, pić i realizować inne potrzeby. Trzeba zapanować nad strachem, zrozumieć gdzie są źródła zagrożeń i skupić działania ograniczające ryzyko, do tych metod i procedur, które eliminują największe zagrożenie.

Same zapowiedzi dotyczące dystrybuowania szczepionki i jej dostępności powodowały euforię. Nawet jeśli trafi tylko do grup podwyższonego ryzyka, jak seniorzy, medycy czy służby mundurowe. Jesteśmy po prostu złaknieni jakichkolwiek pozytywnych informacji.

Nakładanie restrykcji na centra mieści się w tym planie?

Tu zadziałała mieszanka strachu i paniki, jak również braku wiedzy lub nierównowagi w argumentach jakie docierają do decydentów. Zamknięcie to błąd. Przecież rząd i Główny Inspektorat Sanitarny obserwują od miesięcy ogniska koronawirusa, jak również największe zagrożenia i ryzyka. Wiemy dobrze, że to głównie wesela, domy pomocy społecznej, swego czasu także kopalnie, sporadycznie przemysł do tej pory powodowały największą liczbę zakażeń. Od odblokowania centrów handlowych do 7 listopada, czyli ich ponownego zamknięcia,  żaden obiekt handlowy nie stał się źródłem  zakażeń. Na dodatek organizacje, z którymi współpracujemy,  przeprowadziły ankiety i okazało się w ciągu 6 miesięcy liczba zakażeń była śladowa - zarówno wśród klientów jak i pracowników.

Byliśmy i jesteśmy  miejscem o wiele bezpieczniejszym, stwierdzaliśmy jedynie pojedyncze przypadki,  Przy każdej takiej sytuacji natychmiast uruchamialiśmy procedury bezpieczeństwa, by nie doszło do rozprzestrzenienia choroby. Wszelkie rządowe zalecenia wdrażaliśmy błyskawicznie, co więcej obowiązywały u nas najbardziej restrykcyjne procedury. O ile w miejscach typu szkoły, czy dworce nie radzono sobie ze  spełnianiem aż takich wymagań, to my w pełni się do nich stosowaliśmy. Korytarze, toalety są bez przerwy dezynfekowane. Dodatkowo w galeriach odwiedzalność uległa ograniczeniu w stosunku do wyników z ubiegłego roku. Podkreślam, że byliśmy i wciąż jesteśmy bezpiecznym miejscem.

Listopad jest dla was stracony, straty da się odrobić?

IV kwartał to  najważniejszy okres w roku dla handlu. Od  maja mozolnie, my -wynajmujący, jak i najemcy staraliśmy się odbudować wyniki mocno nadszarpnięte wiosennym lockdownem. Handel  to 17 proc. PKB , ważna część gospodarki. Nieruchomości dodatkowo są jednym z podstawowych źródeł, z których lokalne samorządy czerpią podatki – od nieruchomościowego po użytkowanie  wieczyste. Pamiętajmy również o daninach od firm i wynagrodzeniach dla pracowników. Spójrzmy na podatek VAT wprost trafiający do budżetu, to jedno z  głównych źródeł przychodów. Przez ten nieuzasadniony lockdown, państwo samo zabiera sobie część dochodu, natychmiastowego dochodu, jaki jest teraz potrzebny jak nigdy wcześniej. 

Was zamknięto, kościoły nadal działają.

Nie chcę się dać wciągnąć w dyskusję o kościele. Szczepionka miała być jesienią, a będzie raczej wiosną. Walka z pandemią jest trudna, wszyscy dostają od miesięcy same złe wiadomości, wiele osób nie miało wakacji lub wyglądały inaczej niż je sobie wyobrażali. Skoro ludzie nie mogą swobodnie podróżować, a teraz dodatkowo nawet wyjść nad jezioro czy spacer, bo pogoda nie sprzyja, to naprawdę nie ma się co dziwić kiepskim nastrojom społecznym.

Ani rodzicom czy dzieciom nie mamy do zaoferowania pozytywnych treści ani rodzicom ani ich dzieciom. Zamknięte są teatry, kina, nie ma imprez. Co nam zostaje? Wewnętrzna siła, optymizm życiowy, Oczywiście jak każdy znam ludzi, którzy tak potrafią, szukają pozytywów w pustkach na ulicach czy spokoju własnego domu, ale znakomita większość ma z tego powodu stany zaniepokojenia, niepewności. Namiastką normalności jest możliwość wyjścia aby coś kupić – nawet drobnego - zjeść, spotkać znajomego. W obecnych warunkach pogodowych dają to centra handlowe, które są niestety zamknięte.

Zniesienie zakazu handlu w niedzielę by pomogło?

Życia oczywiście nie można sprawdzać do konsumpcji, ale kwestia niedziel się z tym wiąże. Nasze centrum w Tarnowie stoi obok kościoła, przez 8 lat od otwarcia galerii  wiele osób po mszy szło do centrum np. coś zjeść – idealna synergia. Dzięki temu, że mamy 1,2 tys. miejsc parkingowych osoby jadące do kościoła zostawiały u nas auta, szli do kościoła, a później wracali do galerii. Była zachowana równowaga i ludzie byli zadowoleni, harmonia budowała się  latami. Ustawa o wolnych niedzielach to zakłóciła, a to co mamy teraz jest odwrotne od tego co powinniśmy robić z psychiką ludzi. Mam nadzieję, ze władze zauważą jak zła jest sytuacja i same dojdą do wniosku, że warto to prawo poluzować.

Dodatkową kwestią jest rynek pracy. W jednym centrum handlowym w Tarnowie powstało ok. 1,2-1,4 tys. miejsc pracy. W całym mieście w handlu pracuje nawet 6 tys. osób, co oznacza iż utrzymują oni 10-12 tys. ludzi. To podstawa funkcjonowania tego miasta.

Wrócicie od grudnia?

(długie milczenie) Mamy nadzieję. Straty są ogromne, większe niż szacowany poziom 7 mld zł strat w listopadzie czy prognoza 12 mld zł na grudzień. Już to widać po sklepach, które mogą działać na naszym terenie. Nasze centrum w Tychach ma 40 tys. mkw. Działa w nim Biedronka, a zamknięte jest ponad 80 proc. sklepów. Oznacza to, że w tym sklepie spożywczym jest mniej osób, niż w placówce tej samej sieci na osiedlach mieszkaniowych.

Gra idzie o zachowanie płynności firm. Dodam iż w znakomitej większości to polski kapitał, firmy rosnące od góra dwóch, trzech dekad, podczas gdy te zachodnie miały na to znacznie więcej czasu. Mamy sporo rodzimych firm, którymi można się chwalić - od Grycana po LPP, czy CCC - i wiele, wiele innych. Ich założyciele wszystko inwestowali w rozwój. Nie mieli wielkich kapitałów na zapas i teraz naprawdę nie mają rezerw, z których mogą czerpać w nieskończoność. Wszystko licho bierze.

A co z tarczami rządowymi?

My nie dostaliśmy ani grosza z tarcz, zupełnie nic. Zgodnie z prawem i umowami z bankami spółki celowe zarządzające galeriami handlowymi nie mogą zatrudniać ludzi na etatach, co oznacza iż na wszystko musimy zawierać kontrakty - na eventy, administrację, sprzątanie. Jesteśmy poza jakąkolwiek pomocą rządową.

Który jeszcze umył ręce w sprawie czynszów. Macie się dogadać, przedłużyć umowy, a pomocy nie będzie.

Nigdzie nie zastosowano takich rozwiązań jak w Polsce. W każdym europejskim kraju jest jakieś zrozumienie, że właściciele galerii nie mogą bez końca trwać niemal bez żadnego przychodu. Nie mogę przecież żądać od najemcy aby płacił pełen czynsz, jeśli  do jego kasy nie trafia nawet złotówka. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku lokali biur turystycznych.

Już po wiosennym lockdownie widać było, że znakomita większość najemców ma się gorzej niż wcześniej. W efekcie nastąpiła niezliczona ilość negocjacji właścicieli centrów z najemcami – setki tysięcy porozumień, ale na koniec we wrześniu ze wszystkimi były uzgodnione warunki współpracy. Byli tacy, którym mimo kryzysu dobrze szło, ale innym pomoc z naszej strony była niezbędna. Rynek sam uregulował, bo wszyscy byliśmy świadomi, że żeby przetrwać musimy zachować  zdrowy rozsądek. Dzisiaj kolejny raz dostajemy gigantyczny cios – nieuzasadniony bezpieczeństwem ani ekonomicznie. I nie otrzymujemy przy tym zupełnie żadnej pomocy.

Czy są rezerwy?

Były, ale nie wiem co będzie dalej. Pomoc państwa jest niezbędna, zwłaszcza galeriom polskich firm. Na rynku faktycznie większość z nich należy do międzynarodowych podmiotów. Ale jakie my mamy rezerwy, a jakie oni? Także dzięki Miłkowi i jego CCC, czy Piechockiemu z LPP mamy prężną polską część gospodarki. Nazywano ich herosami, a teraz to oni obrywają najmocniej.

Nie wiem czy sobie poradzimy. Niemal codziennie rozmawiamy z bankami i zastanawiamy się jak przetrwać. Wiosną, dzięki notyfikacji KNF mogliśmy dostać prolongatę rat i płacić tylko te odsetkowe, a nie kapitałowe od naszych kredytów. Dzisiaj nie mamy takiej furtki, choć liczę,  że KNF pozwoli bankom by te nam ulżyły ponownie. 

Grudzień pozwoli się odbić od dna?

To jedyna nadzieja, że tak będzie. Nie myślę nawet, że mogłoby być inaczej. Przed lockdownem mieliśmy 100 proc. komercjalizacji, 98-99 proc. ściągalności, zdrowy cashflow. Mogliśmy planować nowe inwestycje. Dziś  nawet nie chcę myśleć co będzie w przyszłym roku, jeśli sytuacja się nie zmieni i wciąż nie będzie dostępnych dobrych programów pomocowych.

Rząd z wami rozmawia?

Piszemy do ministerstw ciągle, jesteśmy gotowi na rozmowy, mieliśmy już telekonferencję z wicepremierem Gowinem.  Teraz jest inaczej niż wiosną, bo najważniejsze że mówimy jednym głosem – właściciele galerii i najemcy sklepów w naszych obiektach. Nie ma już walk między nami. Razem znaleźliśmy się tej w sytuacji i jest po prostu bardzo źle.

CV

Rafał Sonik jest prezesem Gemini Holding, prowadzącym trzy centra – w Tarnowie, Bielsku-Białej i Tychach. Jest też pierwszym polskim kierowcą, który stanął na najwyższym stopniu podium legendarnego Rajdu Dakar – w 2015 r. Miał duży wkład w sprowadzenie do Polski koncernu British Petroleum, otwierał także pierwsze restauracje sieci McDonald's w Polsce. Pochodzi z Krakowa.

Czy można mówić o przebłyskach jakiegokolwiek optymizmu w branży?

Nastroje świąteczne na pewno w naszym środowisku nie panują. Ogółem klimat jest kiepski i generalnie ludzie w takich sytuacjach reagują chęcią zamknięcia się, nakrycia kołdrą i przeczekania. Ale tak się nie da i z pewnymi kwestiami musimy stać twarzą w twarz. Niemniej pomału dochodzi do decydentów jakie mogą być konsekwencje przyjmowania takiej strategii. Już widzimy, że pod kołdrą nie wytrzymamy za długo, musimy jeść, pić i realizować inne potrzeby. Trzeba zapanować nad strachem, zrozumieć gdzie są źródła zagrożeń i skupić działania ograniczające ryzyko, do tych metod i procedur, które eliminują największe zagrożenie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację