Światło to dobry nośnik informacji

Stworzyliśmy technologię li-fi, która pod względem pojemności i stabilności przebija wi-fi, a transmisja danych jest nieprawdopodobnie szybka – mówi prezes Signify, dawniej Philips Lighting Eric Rondolat.

Publikacja: 26.08.2018 21:00

Światło to dobry nośnik informacji

Foto: materiały prasowe

Rz: Dlaczego zmieniliście nazwę firmy z doskonale znanej Philips Lighting na niewiele mówiące Signify?

Eric Rondolat: Przyczyna jest prosta. W momencie upublicznienia naszej firmy na giełdzie w 2016 r. zobowiązaliśmy się wobec Royal Philips, że jako niezależna spółka zmienimy nazwę. Zrobiliśmy to, ale Philips pozostaje naszą marka handlową i tu nic się nie zmienia.

Czy w przyszłości Signify zastąpi markę Philips?

Nie. Obecna formuła bardzo nam odpowiada i będziemy korzystać z brandu Philips na naszych produktach przez długie lata. Nazwa „Signify" jest jedynie nazwą spółki i znakomicie wskazuje kierunek, w którym zmierza nasza firma.

Czyli?

Wychodzimy z założenia, że światło nie jest tylko kompensacją ciemności. Daje mnóstwo dodatkowych korzyści i może być nośnikiem informacji. Poprzez światło, np. wykorzystując technologię li-fi, możemy transmitować dane z mnóstwa najróżniejszych urządzeń, światło staje się rodzajem inteligentnego języka, nośnikiem danych, nie tylko rozświetla, ale zaczyna coś znaczyć. I to właśnie oddaje nazwa Signify – niesie znaczenie.

To jaką firmą jest Signify?

Zawsze byliśmy firmą bardzo technologiczną, 5 proc. naszych obrotów przeznaczamy na badania i rozwój oraz na wdrażanie innowacji. Niewątpliwie jest tak, że jako firma przenosimy się coraz silniej w obszar komunikacji i internetu rzeczy (IoT). Jeszcze parę lat temu był on u nas bardzo mały. Teraz oprócz oczywiście unowocześniania rozwiązań typowo oświetleniowych, intensywnie pracujemy nad rozwiązaniami komunikacyjnymi, kontrolnymi i oprogramowaniem, które ma się komunikować z naszymi rozbudowanymi platformami IoT. I jeszcze jedno: nasza firma jest liderem w dziedzinie wsparcia dekarbonizacji polskiej gospodarki. Nasze fabryki w Polsce są oparte w 100 proc. na odnawialnych źródłach energii. W tym roku Signify zajął czwarte miejsce w kategorii produkcja przemysłowa w „Rankingu odpowiedzialnych firm". To pokazuje, jak ważny jest dla nas ten temat.

Na czym polega li-fi, dostęp do internetu przez światło?

Pracujemy nad tym od kilku lat, inwestujemy mnóstwo pieniędzy, bo wszystkie rozwiązania pochodzą z naszego centrum badawczo-rozwojowego. Technologie takie jak wi-fi oparte na fali radiowej mają tę wadę, że – o ile mogę tak powiedzieć – w wykorzystywanej przez nie przestrzeni panuje niesamowity tłok. A przecież światło również jest falą o potężnych możliwościach. Stworzyliśmy więc technologię, która pod względem pojemności i stabilności przebija wi-fi, a transmisja danych jest nieprawdopodobnie szybka. Co więcej, zawiera pionierskie rozwiązania z zakresu bezpieczeństwa: jeżeli użytkownik nie jest w przestrzeni objętej li-fi, ta sieć się po prostu wyłącza. Nie można jej też złapać poza budynkiem tak jak wi-fi, trzeba znajdować się pod źródłem światła, aby z takiej sieci korzystać. W tej technologii widzimy duży potencjał, chociaż oczywiście jesteśmy na początku drogi. Jesteśmy pierwszą firmą na świecie, która już wprowadziła technologię li-fi do istniejących opraw oświetleniowych zastosowanych w przestrzeniach biurowych. Mamy wielu klientów, którzy chcą spróbować tego rozwiązania, żeby zrozumieć tę technologię, i to jest to, co robimy dzisiaj, edukujemy rynek, pokazujemy nowe możliwości.

Czy dostosujecie ją do potrzeb klientów indywidualnych, konsumenta w jego domu?

Oczywiście jest to możliwe. To podyktuje samo zapotrzebowanie klientów. Parę lat temu w moim domu w Amsterdamie były dostępne trzy różne sieci wi-fi. Teraz wykrywam 15 najróżniejszych. Czy ludzie będą chcieli żyć z tak zaśmieconą przestrzenią elektromagnetyczną? Nie sądzę. To, a także – rzecz jasna – niesamowite możliwości li-fi, utorują jej drogę do domów prywatnych.

Pod warunkiem że nie będziemy chcieli korzystać z internetu w ciemności.

Niekoniecznie. Li-fi wykorzystuje też rozwiązanie, które opiera się na świetle niewidocznym dla ludzkiego oka, czyli spektrum podczerwieni. Innymi słowy: transmisja może odbywać się również w ciemności lub w porze dnia, kiedy nie mamy włączonego sztucznego światła.

Czy li-fi jest drogie?

Dzisiaj kosztowne, ponieważ jesteśmy na początku rozwoju tej technologii. Koszty będą znacząco spadać. Trzeba też pamiętać, że instalując li-fi, klienci nie potrzebują części tradycyjnej infrastruktury IT, chociażby okablowania. To również obniża koszty.

Czy kiedyś li-fi zastąpi wi-fi?

Myślę, że będzie atrakcyjną alternatywą w miejscach, gdzie wi-fi obnaża swoje wady, na przykład w szpitalach (zakłócenia z aparaturą medyczną), biurach, pomieszczeniach znajdujących się pod powierzchnią ziemi, samolotach czy pociągach.

Jak duży to może być rynek?

To tylko zależy od rozwoju technologii. Na przykład można sobie wyobrazić autonomiczne samochody kierowane poprzez sygnał li-fi wprost z latarni ulicznych. Taka informacja uzupełniłaby dane otrzymywane przez czujniki pokładowe samochodu. Możliwości potencjalnych zastosowań dla li-fi jest całe mnóstwo.

Mam wrażenie, że wasze projekty są dla dużych, zasobnych klientów. To priorytet?

Nie. Bardzo zależy nam także na mniejszych klientach. W Polsce np. realizujemy bardzo ciekawe projekty w mniejszych miastach: Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim. Tam ponad 8500 miejskich latarni zostało połączonych w sieć pozwalającą regulować stopień natężenia oświetlenia w zależności od potrzeb oraz w pełni kontrolować poziom zużycia energii. Oznacza to mniejsze koszty, ale także np. mniej wypadków, bo krytyczne miejsca są lepiej doświetlone. Nie koncentrujemy się więc tylko na wielkich projektach czy na wielkich miastach. Co więcej, wykorzystujemy przy tym nasze wiodące rozwiązania – cały system to nie tylko punkty świetlne i czujniki, ale też software i nasze własna platforma IoT Interact.

Jakie znaczenie zmiana nazwy firmy ma dla polskiego rynku?

Niespecjalnie duże. Nie zmieniamy poziomu naszej aktywności w Polsce, nie zmieniamy sposobu ani strategii działania. Nadal nasze produkty będziemy oferować pod dwiema markami: Philips oraz lokalną marką Pila.

A dla polskich fabryk?

Tutaj też żadnej rewolucji nie będzie. Nasza obecność w Polsce jest długoterminowa i bardzo znacząca dla koncernu. Zakłady w Pile są największe na świecie i często przejmują dodatkowe linie produkcyjne z innych naszych fabryk. Mamy też zakłady w Kętrzynie – ważne dlatego, że zajmują się produkcją opraw oświetleniowych wykorzystywanych w oświetleniu ulicznym. Mamy też niewielką fabrykę komponentów sprzętu oświetleniowego w Bielsku-Białej oraz centrum usług finansowych w Łodzi. Nie mówiąc już o tym, że właśnie z Polski zarządzamy całym regionem Europy Wschodniej, włączając w to Rosję i centralną Azję.

Ilu klientów macie w Polsce?

Jesteśmy liderem rynku i wdrażamy inteligentne rozwiązania w każdym obszarze zastosowań. Współpracujemy z miastami i gminami nad oświetleniowymi rozwiązaniami smart. Razem z deweloperami biurowymi wdrażamy nasze najnowocześniejsze systemy, np. oświetlenie podążające za rytmem dobowym pracowników w biurach, dostosowujące się do pory dnia. Rano pracownicy potrzebują światła, które wyzwala w nich energię, czyli światła zimnego, które w ciągu dnia staje się cieplejsze, po południu znów potrzebujemy zastrzyku energii i nieco zimniejszej barwy światła. Takie rozwiązania wdrażamy już na dosyć szeroką skalę w polskich biurowcach. Naszymi klientami są również sieci handlowe, które są bardzo otwarte na nowe technologie mające poprawić doświadczenie zakupowe klienta. Dla nich również mamy inteligentne rozwiązania – jak system do lokalizacji wewnątrz budynku, który prowadzi klienta do produktu na półce z dokładnością do 30 cm. A dla konsumenta mamy system Hue, dzięki któremu może dostosować oświetlenie w domu do swoich aktywności i nastroju.

CV

Eric Rondolat został w 2016 r. prezesem Philips Lighting, które w maju 2018 przyjęło nazwę Signify. W Philipsie od 2012, wcześniej w Schneider Electric m.in. w Chinach, Francji, Australii. Obywatel Francji i Włoch, absolwent Politechniki w Grenoble i tamtejszej International Marketing at Ecole Supérieure de Commerce.

Rz: Dlaczego zmieniliście nazwę firmy z doskonale znanej Philips Lighting na niewiele mówiące Signify?

Eric Rondolat: Przyczyna jest prosta. W momencie upublicznienia naszej firmy na giełdzie w 2016 r. zobowiązaliśmy się wobec Royal Philips, że jako niezależna spółka zmienimy nazwę. Zrobiliśmy to, ale Philips pozostaje naszą marka handlową i tu nic się nie zmienia.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację