Wierzę, że uda się wypracować umowę społeczną dla energetyki

Dla Śląska właściwie niewiele się zmieni. Do żadnego zaburzenia w regionie nie dojdzie. Jeżeli bloki węglowe będą wychodziły z rynku, na ich miejsce wejdą bloki gazowe – mówi Paweł Strączyński, prezes spółki Tauron Polska Energia.

Publikacja: 24.06.2021 21:00

Wierzę, że uda się wypracować umowę społeczną dla energetyki

Foto: materiały prasowe

Jak będzie się rozwijała tak napięta teraz sytuacja w polskiej energetyce? W jakim miejscu będzie branża na przykład za rok?

Rok w perspektywie energetyki to praktycznie jutro. To bardzo krótki okres, zwłaszcza w kontekście dynamiki zmian, z jaką mamy do czynienia z powodu polityki klimatycznej Unii czy sytuacji na rynku CO2 i konieczności dostosowania naszej branży do tych wyzwań. W mojej ocenie napięcia w sektorze są spowodowane poczuciem niepewności, w którym kierunku pójdą zmiany. Jestem przekonany jednak, że zmiany będą stopniowe. Ewolucja będzie nastawiona na osiągnięcie dwóch kluczowych celów: bezpieczeństwa socjalnego pracowników oraz bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Co to znaczy – bezpieczeństwa socjalnego?

Dotyczy to pracowników, którzy całe życie przepracowali w energetyce konwencjonalnej.

Chodzi o to, aby absolutnie minimalizować koszty społeczne tych zmian. Osobiście będę zabiegał o to, by stanowiło to fundament rządowego planu dla energetyki. Transformacja jest konieczna, Unia zmusza nas do podążania w tym kierunku, oczywiście otoczenie biznesowe również. Dzisiaj w Europie jest coraz mniej miejsca na energię elektryczną pochodzącą z węgla.

Dla dobra Grupy Tauron,dla dobra miejsc pracy musimy jednak te zmiany wprowadzać w sposób bardzo kontrolowany i w tempie dostosowanym do naszej firmy. Musimy wypracować kompromis pomiędzy efektem biznesowym, który chcemy i musimy osiągnąć, i efektem społecznym. Moje działania będą skupiały się na tym, by transformacja nie odbyła się kosztem naszych pracowników – ich przyszłość jest najważniejsza. Jestem absolutnie przekonany o tym, że możemy znaleźć model transformacji dokładnie skrojony na miarę Taurona.

Ale czy pan będzie miał na to wpływ? Przecież jest pomysł powołania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego i przeniesienia tam aktywów węglowych łącznie z pracownikami. Czyli znajdą się poza Tauronem.

Ale nasz wpływ, w momencie kiedy zmiany są dyskutowane, jest ciągle znaczący. Grupy energetyczne, strona społeczna – my wszyscy bierzemy udział w dyskusji dotyczącej tworzenia NABE. Prawie do końca czerwca trwają konsultacje i namawiam stronę społeczną, żeby zgłosiła wszelkie swoje wątpliwości. Wierzę w to, że finalnie uda się wypracować umowę społeczną dla energetyki. To będzie gwarancja, że miejsca pracy nie będą likwidowane i każdy, kto w tej chwili pracuje w energetyce i zostanie objęty procesem transformacji, zachowa swoje miejsce pracy. Niezależnie od tego, czy znajdzie się w NABE, czy nie. To rozwieje wszelkie wątpliwości i pozbawi podstaw obawy, że miejsca pracy będą gwałtownie likwidowane. Musimy też pokazać, że gwarancje, które zostaną wynegocjowane, zostaną faktycznie dotrzymane. To będzie baza spokoju i bezpieczeństwa naszych pracowników.

Czy w ten sposób nie szykuje się jednak kolejne potężne obciążenie dla polskiej energetyki? Będzie przecież musiała utrzymywać rzesze ludzi z gwarancjami zatrudnienia?

Obciążeniem dla Grupy Tauron na pewno nie są pracownicy. Dzisiaj prawdziwym obciążeniem dla grupy jest CO2.

Nasze symulacje wskazują, że jeśli nie nastąpi zmiana systemowa, to niewykluczone, iż już wkrótce na uprawnienia do emisji Grupa będzie musiała wydawać ponad 3 mld złotych rocznie. To wydatek porównywalny z wydatkami inwestycyjnymi Grupy w skali roku i więcej niż przeznaczamy rocznie na wynagrodzenia dla pracowników. Chciałbym to podkreślić: pracownicy nie są w żadnym stopniu obciążeniem, przynoszą firmie przychód i marżę.

To, że dziś ta marża w wytwarzaniu czy w wydobyciu jest słaba lub ujemna, to nie ich wina, tylko konsekwencja zmieniającego się świata i polityki klimatycznej Unii.

Co się wydarzy z kopalniami należącymi do Taurona?

Oczywiście wchodzą w skład konwencjonalnych zasobów Grupy i będą podlegały strategii dotyczącej tych aktywów. Tauron dzisiaj bardzo potrzebuje pieniędzy na nowe inwestycje w dystrybucję i ciepłownictwo czy OZE. Tych funduszy nie zdobędzie firma zajmującą się energetyką konwencjonalną. Oczywiście rozumiem, że po stronie pracowników naszych zakładów górniczych taki stan rzeczy budzi bardzo dużo niepokoju. W mojej ocenie prace Ministerstwa Aktywów Państwowych dotyczące górnictwa węgla kamiennego zmierzają w kierunku zagwarantowania sprawiedliwej i rozłożonej w czasie transformacji, która zapewni dalsze funkcjonowanie i normalną działalność m.in. Tauron Wydobycie, stanowiącego naturalne zaplecze surowcowe dla naszych zakładów produkujących energię. I bez względu na to, czy pozostaną w naszych strukturach, czy staną się częścią innej grupy zarządzającej wydobyciem węgla w Polsce, to ta działalność będzie trwała jeszcze przez długie lata.

W jakim miejscu są negocjacje z pracownikami i tworzenie wspomnianej przez pana umowy społecznej?

Powtórzę, NABE jest w fazie konsultacji i każdy może zgłaszać swoje uwagi, także strona społeczna.

My ze swojej strony jesteśmy na etapie powoływania naszego grupowego zespołu do spraw przeprowadzenia sprawiedliwej transformacji. Czekamy na potwierdzenie kandydatów do pracy w tym gremium ze strony społecznej. W zespole skupimy się przede wszystkim na przygotowaniu naszej grupy do transformacji.

Jak będzie wyglądał sam koncern po transformacji?

Sam proces przeniesienia aktywów konwencjonalnych otworzy zupełnie nowe drzwi dotyczące finansowania, które pozwolą nam wziąć udział w transformacji energetycznej.

Nam – czyli polskim firmom energetycznym. Dzisiaj sytuacja jest jasna: mamy bardzo mało instytucji, które są zainteresowane inwestowaniem czy pożyczaniem swoich pieniędzy podmiotom, w których portfelu znajdują się aktywa węglowe.

Po wydzieleniu aktywów węglowych otworzą się nowe możliwości – będziemy mieli dużo większą liczbę instytucji finansujących. Taka sytuacja byłaby niemożliwa, gdybyśmy byli dalej zaangażowani w węgiel.

Po rozdzieleniu energetyki konwencjonalnej i OZE, po odblokowaniu możliwości rozwojowych będziemy mogli znacząco przyspieszyć transformację. Czyli najpierw budowę mocy gazowych, które również będą w stanie spalać wodór. One są konieczne, żeby zapewnić stabilność systemu, w którym dużą rolę odgrywają OZE. Musimy także znacząco przyspieszyć rozwój projektów związanych z farmami fotowoltaicznymi, gdzie powinniśmy dogonić konkurentów.

Mam nadzieję, że wkrótce ulegną złagodzeniu przepisy ustawy odległościowej, więc stanie się możliwy powrót do projektów wiatrowych. I pozostanie nam jeszcze przyłączenie się do najważniejszego projektu polskiej energetyki – farm wiatrowych na Bałtyku. Dzisiaj niestety Grupa Tauron nie ma znaczącego udziału w tych projektach. Liczę, że to się zmieni.

Czy po wydzieleniu aktywów węglowych Tauron będzie znacznie mniejszą firmą niż dotychczas? Na ile na tym straci Śląsk i południe Polski?

Przeniesienie aktywów węglowych na przykład do NABE oznacza, że rzeczywiście będziemy mieli do czynienia z dwoma strukturami. Ale dla organizmu gospodarczego, jakim jest Śląsk, właściwie niewiele się zmieni. Bloki energetyczne przecież będą pracowały, kopalnie również, Tauron będzie dystrybuował i sprzedawał energię czy produkował ciepło.

Do żadnego zaburzenia w regionie nie dojdzie.

Jeżeli bloki węglowe będą wychodziły z rynku, na ich miejsce wejdą bloki gazowe. Oczywiście, tam miejsc pracy będzie mniej, ale nie spowoduje to, że staniemy się mniej ważną firmą na Śląsku. Przeciwnie, wszystkie te zmiany stworzą ramy do dynamicznego rozwoju firmy w najbliższych dekadach. Będzie to nowa era Taurona.

Paweł Strączyński jest prezesem Taurona od 1 kwietnia 2021 roku. Polski menedżer branży energetycznej i ekonomista. Absolwent Akademii Ekonomicznej im. Oskara Langego we Wrocławiu, Wydział Gospodarki Narodowej, kierunek: finanse i bankowość oraz Master of Business Administration – Executive MBA o specjalności zarządzanie średnim i dużym przedsiębiorstwem. Ma 47 lat.

Jak będzie się rozwijała tak napięta teraz sytuacja w polskiej energetyce? W jakim miejscu będzie branża na przykład za rok?

Rok w perspektywie energetyki to praktycznie jutro. To bardzo krótki okres, zwłaszcza w kontekście dynamiki zmian, z jaką mamy do czynienia z powodu polityki klimatycznej Unii czy sytuacji na rynku CO2 i konieczności dostosowania naszej branży do tych wyzwań. W mojej ocenie napięcia w sektorze są spowodowane poczuciem niepewności, w którym kierunku pójdą zmiany. Jestem przekonany jednak, że zmiany będą stopniowe. Ewolucja będzie nastawiona na osiągnięcie dwóch kluczowych celów: bezpieczeństwa socjalnego pracowników oraz bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację