Tak. Robiliśmy ankietę, że co piąty ankietowany mówił, że kupił lub przedłużył ubezpieczenie zdrowotne ze względu na pandemię. Oczywiście deklaracje nie zawsze przekładają się na zakupy, niemniej ubezpieczenia zdrowotne ma już 3,3 mln osób. Drugie tyle to abonamenty medyczne. Mimo to, jeśli chodzi o ubezpieczenia zdrowotne, jesteśmy w tyle Europy. Polacy wydają prywatnie na zdrowie 60 mld zł rocznie. Ubezpieczenia i abonamenty to jednak tylko 6 mld zł. Większość ze wspomnianych 60 mld zł to wydatki nieusystematyzowane, na przykład na suplementy diety. Tak wydane pieniądze nie zasilają systemu ochrony zdrowia.
A co dzieje się na rynku komunikacyjnego OC? Od wielu kwartałów ceny polis spadają? Większość ubezpieczycieli woli unikać określenia wojna cenowa, niektórzy mówią jednak o agresywnej polityce cenowej prowadzonej przez niektóre towarzystwa. Mamy wojnę?
OC komunikacyjne to podstawowy produkt w ubezpieczeniach majątkowych sprzedawanych w Polsce. Oferuje je ponad 20 firm, jest więc bardzo ostra walka o klienta, tym bardziej, że polisa OC, niezależnie od towarzystwa, zawsze gwarantuje taką samą ochronę. Tym więc, co najczęściej decyduje o jej zakupie u danego ubezpieczyciela, jest cena. Średnia składka spadła w 2020 r. z 523 do około 500 zł. Jednocześnie wzrosła średnia wycena szkody. To oznacza, że rentowność w tym segmencie ubezpieczeń jest niższa. Dopóki jednak w danej linii biznesowej wyniki finansowe rynku są dodatnie, to nie ma mowy o wojnie, a raczej ostrym konkurowaniu o klienta. A wynik techniczny z OC jest ciągle dodatni. Był niższy o ponad 40 proc. niż rok wcześniej, ale pozostaje na plusie.
Warto też pamiętać, że OC jest pewną umową społeczną, gdzie ogół kierowców płaci składkę i chciałby płacić jak najmniej. Z drugiej strony część tych kierowców, mniej więcej 5 proc., ma wypadek i chciałoby jak uzyskać jak najwyższe odszkodowanie. Tymczasem legislator w Polsce w dalszym ciągu nie podjął działań, które uregulowałyby kwestie zadośćuczynień dla ofiar wypadków, w sposób podobny jak to jest w krajach zachodnich. W momencie kiedy to będzie uregulowane, najbliżsi poszkodowanego, mogą w prosty sposób dotrzeć do informacji, jakie zadośćuczynienie im się należy. Mogą zatrudnić pełnomocnika albo firmę odszkodowawczą, którzy jednak nie będą mogli obiecywać gruszek na wierzbie. Weźmy hipotetyczny przykład: pełnomocnik kusi rodzinę poszkodowanego mówiąc, że wywalczy dla nich 200 tys. zł, po czym w pozwie występuje już o 120 tys., a sąd zasądza 80 tys. Cały ten obszar powinien być w Polsce uregulowany. Lobby firm odszkodowawczych bardzo tego oczywiście nie chce, bo to odetnie im tlen. Nie neguję ich użyteczności, bo w przypadku skomplikowanych szkód osobowych, ubezpieczycielowi łatwiej rozmawiać z pełnomocnikiem niż z rodziną poszkodowanego gdzie jest dużo bólu i emocji. Nie mniej rodziny poszkodowanych powinny mieć pełną informację, np. dzięki tabelom, jak to ma miejsce w innych krajach, na jakie zadośćuczynienie mogą liczyć w danej sytuacji.
Co będzie się działo na rynku ubezpieczeniowym w najbliższych miesiącach? Może się pan pokusić o prognozę?