Polska ma nową strategię energetyczną do 2040 r. Czy pana zdaniem dobrze odpowiada ona na aktualne wyzwania branży?
Mamy wreszcie krajową politykę z precyzyjnie ustalonym miksem energetycznym, która zakłada dekarbonizację tego sektora do 2050 r. i bazuje na wykorzystaniu technologii, które już są obecne na rynku. Nie ma w niej wiele miejsca na zielony wodór czy magazyny energii, które z pewnością będą mocno oddziaływać
na rynek, gdy tylko upowszechnią się na skalę przemysłową. Dokument skupia się na tych technologiach, które są znane i już teraz możliwe do zrealizowania. To ważny wniosek, bo strategie wielu innych krajów to często tylko katalog życzeń. Nowością w polskiej energetyce będą elektrownie jądrowe, ale tu też opieramy się na technologii od lat dostępnej na rynku. Patrząc jednak na doświadczenia innych państw, gdzie planowane budżety i czas realizacji inwestycji mocno się wydłużyły, zaplanowany harmonogram implementacji energetyki jądrowej w Polsce stoi pod dużym znakiem zapytania.
Nowością będą też farmy wiatrowe na morzu. Siemens Energy liczy tutaj na kontrakty?
Jako dostawcy turbin wiatrowych widzimy ogromny potencjał na polskim rynku. Od kiedy weszła w życie ustawa regulująca rozwój morskiej energetyki wiatrowej, procesy inwestycyjne nabrały tempa. Myślę, że już w przyszłym roku dojdziemy do kluczowego etapu wyboru dostawców dla pierwszych inwestycji, który potrwa mniej więcej do roku 2025. To dotyczy nie tylko technologii turbin, ale również rozwiązań do wyprowadzenia mocy z morskich farm wiatrowych. Widzę duże szanse na to, że inwestorzy zrealizują swoje projekty w zakładanym czasie. Mamy silne polskie spółki, które zdecydowały się połączyć siły z globalnymi graczami, a także zagranicznych inwestorów, którzy takie projekty prowadzili już w innych krajach. Z analiz wynika, że wietrzność na polskiej części Bałtyku jest atrakcyjna, a akwen jest dość płytki, przyjazny do tego typu instalacji – raczej nic nie powinno inwestorów zaskoczyć z punktu widzenia technologicznego.