Jak powinny w tej sytuacji zachować się firmy? Ograniczyć koszty i ściąć zatrudnienie, czy zachować jak najwięcej kadr, żeby po kryzysie wykonać gwałtowny skok rozwojowy, przejąć słabszych i wzmocnić swoją pozycję na rynku?
Rozmawiając z przedsiębiorcami z różnych branż, zauważyłam, że ich reakcja na samo poradzenie sobie z pierwszym uderzeniem rozwijającego się problemu jest podobna. Wszyscy starają się myśleć o tym, w jaki sposób ochronić swoich pracowników, aby – gdy kryzys się skończy – ich pozycja na rynku nie była osłabiona względem konkurencji. Jest też faktem, że mamy w tej chwili (w porównaniu do 2008 r.) zupełnie inną sytuację, bo ten kryzys dotknął prawie wszystkie branże. W pewnym momencie zasoby pozwalające na ochronę miejsc pracy się skończą. Przedsiębiorcy bardzo się obawiają, że będą musieli podejmować trudne decyzje. Działanie wszystkich firm w pierwszym momencie kryzysu jest podobne. Obniżają koszty jak mogą, wysyłają pracowników na urlopy, zmieniają ich formy zatrudnienia. Dla dalszego miejsca danej firmy na rynku zasadnicze będzie, w jaki sposób menedżerowie myślą o tym, co będzie po kryzysie. To zadanie jest utrudnione, bo nie wiemy jak długo kryzys będzie jeszcze trwał. Na pewno doprowadzi do jednego – zmieni się rzeczywistość działania przedsiębiorstw, zachowania konsumentów i całych społeczeństw. Trzeba już dzisiaj myśleć jak się w tym odnaleźć i być może pomyśleć nad zmianą modelu operacyjnego firmy. Podejmowane działania zdecydują o tym, czy firma wyjdzie z kryzysu silniejsza, czy słabsza niż konkurencja i czy w ogóle zdoła się utrzymać na rynku.
Czekają nas znacznie większe wyzwania niż po kryzysie sprzed 10 lat? Po bankructwie Lehman Brothers wydawało się, że świat się wali.
Kryzys roku 2008 zaczął się od sektora bankowego. Był to kryzys systemu finansowego, który przeniósł się w mniejszym lub większym stopniu na inne branże. Natura obecnego kryzysu jest zupełnie inna. To kryzys zdrowotny, wręcz humanitarny, dotykający ludzi fizycznie. Rządy próbując spłaszczyć krzywą zachorowań, wprowadzają lockdown, co z kolei powoduje kryzys gospodarczy. Dotyka on tzw. realnej gospodarki, prawie wszystkich branż. Od zakładów fryzjerskich do wielkich koncernów samochodowych. Kryzys ma katastrofalny wpływ m.in. na branżę turystyczną, linie lotnicze, branżę odzieżową, a także cały rynek konsumencki oraz rynki finansowe itd. Ten kryzys dotyka podstawowych potrzeb społecznych. Siedzimy w domu i martwimy się, czy nadal będziemy mieli pracę. Poprzedni kryzys to było „przeziębienie", teraz mamy „rozwijające się zapalenie płuc". W zależności jak szybko sobie z tym poradzimy i jakie skutki będzie miało dla całego organizmu, taki też będzie miało wpływ na światową gospodarkę.
Kryzys minie i wrócimy do z grubsza takiej samej gospodarki, jaką do tej pory mieliśmy?
Nie. Będziemy w innej rzeczywistości. Myślę, że biznes zdaje sobie z tego sprawę. Zmieni się wszystko, np. postawy konsumenckie, które mają wpływ na wiele branż. Będziemy mieli do czynienia z okresem, kiedy konsumenci będą zachowywali się ostrożniej, będą świadomiej decydować, gdzie i jak wydawać pieniądze. Zmienią się też modele działania firm. To, że gospodarki jakoś teraz funkcjonują, jest możliwe wyłącznie dzięki rozwojowi technologii. Gdyby kryzys miał miejsce w 2008 r., to byłoby nam znacznie trudniej funkcjonować w zmienionej rzeczywistości. Przejście z modelu operacyjnego na taki, który w większym stopniu wykorzystuje technologię, analizę danych, prognozy gospodarcze, będzie miało bardzo duże znaczenie.