Jak wynika z danych Bergman Engineering, np. stawki dla planisty produkcji z jedno–dwuletnim doświadczeniem wynoszą 4–5,7 tys. zł miesięcznie brutto, a ze stażem powyżej pięciu lat sięgają 6,5–8,3 tys. zł. „Początkujący" programista PLC może liczyć na 5–6,5 tys. zł, a ten już obyty na rynku – nawet na dwa razy więcej.
Najlepsze zarobki mają kierownicy projektu. Tu stawki zaczynają się od 9–11 tys. zł dla osób z jedno–dwuletnim doświadczeniem i rosną do 14–20 tys. zł dla specjalistów z najdłuższym stażem.
Ciekawe, że wynagrodzenia inżynierów są dosyć mocno zróżnicowane pod względem regionalnym, a różnice mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych. Nic dziwnego, że w tej grupie zawodowej można zaobserwować podwyższoną mobilność. Przykładowo inżynierowie z woj. podkarpackiego, gdzie zagłębie lotnicze przeżywa kryzys w związku z pandemią, migrują do woj. dolnośląskiego czy mazowieckiego w poszukiwaniu nowych wyzwań zawodowych.
Różnice regionalne dobrze obrazują dane agencji zatrudnienia Randstad Polska. Dla automatyka stawki brutto oscylują w granicach 6–8 tys. zł w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze, rosną do 12 tys. zł w Katowicach czy Krakowie i do 13 tys. zł w Warszawie. W przypadku inżynierów procesu w stolicy stawki wahają się od 6 do 13 tys. zł, podczas gdy w Lublinie dochodzą maksymalnie do 11 tys. zł, a we Wrocławiu – do 10 tys. zł. W Łodzi konstruktor zarobi od 5,5 do 12 tys. zł, w Warszawie od 6 do 12 tys. zł, a w Poznaniu od 6 do 10 tys. zł.
Z kolei według analiz firmy rekrutacyjnej Antal największe różnice dotyczą stawek maksymalnych. Inżynier produkcji w woj. mazowieckim może zarabiać do 9,1 tys. zł, ale już w woj. pomorskim – do 6,9 tys. zł. Za to minimalna stawka brutto dla takich regionów jak Mazowsze, Dolny Śląsk, Pomorze czy Małopolska oscyluje od 5,1 tys. zł (na Pomorzu) do 6 tys. zł (na Mazowszu).
Jaki wyglądają perspektywy podwyżek dla inżynierów w okresie po pandemii? Eksperci zauważają, że nawet teraz kandydaci utrzymują wysokie oczekiwania płacowe. Jednak to, czy pracodawcy będą w stanie im sprostać, w dużej mierze zależy od kondycji całej gospodarki i poszczególnych branż. Wiadomo, że szybko z kryzysu nie podniesie się sektor lotniczy, a gdyby miało to dotyczyć także sektora motoryzacyjnego, niekorzystny trend spadku liczby ofert mógłby przełożyć się na cały rynek pracy dla inżynierów.