„Pragnę pogratulować Panu wygranych wyborów i życzyć wielu sukcesów w pełnieniu urzędu 45. Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Relacje łączące Rzeczpospolitą Polską i Stany Zjednoczone to wzór strategicznego partnerstwa zbudowanego na fundamencie wspólnych idei, których sedno stanowi wolność: wartość tak droga zarówno dla Polaków, Amerykanów, jak i dla mnie osobiście" – napisał w liście do Donalda Trumpa prezydent Andrzej Duda.
Powołał się też na współpracę polsko-amerykańską „w kluczowych dziedzinach, takich jak bezpieczeństwo, obronność, handel i innowacje". List został napisany w typowo dyplomatycznym stylu. W wypowiedziach innych polityków obozu rządzącego było dużo więcej entuzjazmu.
Jako jeden z pierwszych do wyników wyborów w USA odniósł się szef MON Antoni Macierewicz. Jego zdaniem po zwycięstwie Trumpa „stosunki polsko-amerykańskie będą nie tylko bardzo dobre, ale jeszcze lepsze". Zauważył, że Polska jest jednym z niewielu krajów, które wydają ponad 2 proc. PKB na obronność. – Takie państwa mogą zawsze liczyć na sojusz USA – oświadczył.
W podobnym duchu wypowiadał się wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Również on mówił, że „stosunki polsko-amerykańskie będą jeszcze lepsze, niż były dotąd", a zwycięstwo Trumpa nazwał „dobrym wyborem dla Polski". Europoseł PiS Ryszard Czarnecki przypomniał z kolei, że Trump obiecał Polakom zniesienie wiz. – Oczekujemy spełnienia tej obietnicy – podkreślił.
W bardziej zachowawczym tonie wypowiadał się szef MSZ Witold Waszczykowski. – Musimy zobaczyć, czy retoryka Donalda Trumpa, idąca wbrew poprawności politycznej, była tylko chwytem w kampanii, czy ona będzie kontynuowana – ocenił. Przyznał przy tym, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia wyborów w USA. – 2 listopada uczestniczyłem na naradzie u prezydenta i premier. Zapytany przez nich, wskazałem, że zwycięży Donald Trump – ujawnił.