Polonia w Niemczech: Niepokojące wpływy AfD

W 2011 roku została utworzona płaszczyzna konsultacji, czyli tzw. okrągły stół mniejszości narodowych Polski i Niemiec. Jednak od ponad dwóch lat te rozmowy zostały zamrożone - mówi Józef Malinowski, prezes Związku Polaków w Niemczech.

Aktualizacja: 20.09.2017 16:54 Publikacja: 20.09.2017 16:48

Polonia w Niemczech: Niepokojące wpływy AfD

Foto: AFP

Rzeczpospolita: W niedzielę odbędą się wybory do niemieckiego Bundestagu. Jakie emocje towarzyszą Polonii niemieckiej przed głosowaniem?

Józef Malinowski: Bacznie obserwujemy to, co mówią o nas politycy w trakcie tych wyborów. Pojawia się np. temat wprowadzenia ograniczeń w kwestiach socjalnych dla Polaków, którzy pracują w Niemczech, a dzieci zostawiają w Polsce. Partia rządząca zapowiada, że chce takie ograniczenia nałożyć na tę grupę. My zdecydowanie nie zgadzamy się na to, bo przecież te osoby tutaj pracują, tutaj płacą podatki, więc także powinny mieć tutaj takie same prawa.

A co z kwestiami politycznymi?

Szczególnie drażliwe są kwestie integracji migrantów oraz napływu uchodźców. I tak samo jak całe społeczeństwo niemieckie jest w tym temacie podzielone, tak i Polonia jest podzielona. Zdarza się nawet, że w rodzinie mąż i żona mają dwa różne zdania. Bacznie obserwujemy też pojawienie się na arenie politycznej partii Alternatywa dla Niemiec (Alternative für Deutschland, czyli AfD). Oni są przeciwni wszystkim obcokrajowcom i ostatnio coraz częściej da się odczuć ich wpływ w społeczeństwie.

To znaczy?

Ostatnio jeden z polityków Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) w czasie spotkania wyborczego powiedział, że z niektórymi imigrantami, np. z tymi z Włoch, Hiszpanii czy z Polski po prostu nie ma problemów. Ale co stało się dalej? Został wygwizdany przez publiczność. Na razie partia AfD ma 10 proc. poparcia, ale to tylko cyfry sondażowe. W szerszym ujęciu wydaje mi się, że jednak coraz więcej Niemców myśli podobnie, choć trzeba zaznaczyć, że nie jest to absolutna większość.

Przyjrzyjmy się zatem partiom z największym poparciem. Czy ponowna wygrana CDU, czyli partii Angeli Merkel, coś zmieni?

I rzeczywiście wygląda na to, że tak się stanie. CDU jest liderem przedwyborczych sondaży i jeśli ponownie zdobędzie większość, to ani w polityce względem polonii, ani względem polityki wewnętrznej, ani polityki zagranicznej nic się nie zmieni. Kanclerz Angela Merkel mówi nawet wprost, że będzie swoją polityczną drogę kontynuować. Ostatnie lata są dla nas jako Polonii dosyć niepokojące.  W 2011 roku została utworzona płaszczyzna konsultacji, czyli  tzw. okrągły stół mniejszości narodowych Polski i Niemiec. Jednak od ponad dwóch lat te rozmowy zostały zamrożone. Stało się to w tym samym czasie, kiedy władzę objęło Prawo i Sprawiedliwość - przypomnę rząd wybrany w demokratycznych wyborach. Wygląda to jak obraza strony niemieckiej na polski rząd. Jest to krzywdzące przede wszystkim dla Polonii, bo te obrady przyniosły przecież pewne ustalenia, a one do dziś nie są wykonane. Nie oczekiwałbym też, żeby to miało się zmienić w najbliższym czasie.

Jakie były to ustalenia?

Była m.in. decyzja o tym, że strona niemiecka zobowiązuje się do wyremontowania Domu Polskiego w Bochum, który jest siedzibą Związku Polaków w Niemczech. Już nawet ogłoszono, że są na to środki, że ta decyzja zapadła. Pomimo tych uzgodnień do dziś nie rozpoczęto robót budowlanych. Mogło to być doskonałą wizytówką, symbolicznym gestem, ale okazało się, że nie ma na to pieniędzy. Kolejnym tematem rozmów był traktat polsko-niemiecki z czerwca 1991 roku. Ponownie podkreślono, że pomimo tego, że nie jesteśmy mniejszością narodową, to prawa Polonii powinny być zrównane z tymi, które posiada mniejszość niemiecka mieszkająca w Polsce. W tej sprawie też niczego nie zrobiono. Pomimo to my dalej będziemy ubiegać się o uznanie nas mniejszością narodową. Przed drugą wojną światową ten status posiadaliśmy, odebrały nam go później władze nazistowskie. Zatem jeżeli już po wojnie przyjęto, że decyzje nazistów są nieważne, to dlaczego my nadal musimy się sądownie domagać o swoje prawa?

Mieszka pan w Niemczech od ponad 30 lat. Jak te wybory wypadają na tle innych, które miał pan szansę obserwować?

Kiedyś SPD była partią prawdziwie socjalistyczną - bardziej życzliwą dla spraw społecznych i dla zwykłego obywatela. Tego w tej chwili nie ma, bo zarówno ich program, jak i program rządzącej CDU jest właściwie podobny. W ostatnim czasie dobrze ujął to jeden z niemieckich dziennikarzy, który po serii różnych wystąpień polityków powiedział, że tych różnic trzeba szukać z lupą. Kiedy pytam swoich znajomych tutaj czy to z Polonii, czy rodowitych Niemców, to widać, że oni po prostu na parę dni przed wyborami nie wiedzą na kogo oddadzą głos. Wcale nie jest też pewne, czy frekwencja będzie duża. Zmiany mogłyby przynieść inne partie, ale są zbyt małe i nie mają żadnej siły przebicia. Dobrym sygnałem będzie to, że prawdopodobnie do Bundestagu wejdzie Partia Wolnych Demokratów, ale to ugrupowanie dla wąskiej grupy społecznej - tych z wyższego szczebla, prawników, ekonomistów, managerów - a nie dla mas.

Rzeczpospolita: W niedzielę odbędą się wybory do niemieckiego Bundestagu. Jakie emocje towarzyszą Polonii niemieckiej przed głosowaniem?

Józef Malinowski: Bacznie obserwujemy to, co mówią o nas politycy w trakcie tych wyborów. Pojawia się np. temat wprowadzenia ograniczeń w kwestiach socjalnych dla Polaków, którzy pracują w Niemczech, a dzieci zostawiają w Polsce. Partia rządząca zapowiada, że chce takie ograniczenia nałożyć na tę grupę. My zdecydowanie nie zgadzamy się na to, bo przecież te osoby tutaj pracują, tutaj płacą podatki, więc także powinny mieć tutaj takie same prawa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762