Adrian Zandberg lider Razem, zapytany o to czy powinna się odbyć debata „jedynek” w Warszawie, odpowiedział, że chciałby, żeby do niej doszło. - Proponujemy taką debatę Jarosławowi Kaczyńskiemu, Grzegorzowi Schetynie, Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi. Uważamy, że Polacy wybierając tej jesieni komu powierzyć władzę, powinni mieć szansę zobaczyć jak przedstawiciele tych partii, które konkurują o ich głosy wyobrażają sobie przyszłość – argumentował.

Polityk Lewicy pytany był także o kwestie finansowe - skąd jego ugrupowanie będzie miało pieniądze na sfinansowanie swoich wyborczych propozycji. - One są policzone rozsądnie. Gdybym chciał być złośliwy to powiedziałbym, że odpowiedź na to pytanie udzielił Mateusz Morawiecki, mówiąc, że polski budżet jest w tak dobrej sytuacji, że chce wprowadzić zerowy deficyt – ripostował Zandberg. I dodał: - Naszym zdaniem to jest niezbyt rozsądne, że w sytuacji w której są ważne potrzeby społeczne, w chwili kiedy jest tyle nierozwiązanych spraw w ochronie zdrowia, w mieszkalnictwie, budżetówce, rząd chce podlizywać się rynkom finansowym, zamiast rozwiązywać problemy zwykłych ludzi - dodał.

Zandberg dopytywany był też, czy nie obawia się zarzutów, że propozycje Lewicy są zbyt kosztowne. Polityk Razem odpowiedział, że koszt tych propozycji jest zbliżony do „piątki” zaproponowanej przez PiS. - Te propozycje nie są kosztowne, różnica polega na tym, że zajmujemy się sprawami, które PiS zostawiło, sprawami w których PiS zawiodło - mówił.

Lider Razem wskazywał również na problem niedofinansowania sfery budżetowej. - Budżetówka przez lata była ofiarą polityki zaciskania pasa, ale mamy 4 lata wzrostu gospodarczego i po 4 latach pracownicy budżetówki dostają tak marne pieniądze, że z tej sfery uciekają i nie chcą w niej pracować - zauważył polityk.