Borusewicz twierdzi, że analizując projekt konstytucji przygotowany przez PiS w 2010 roku i znając "fascynację PiS rządami Viktora Orbana" na Węgrzech, "można przypuszczać co będzie robił PiS" po przejęciu władzy. - Na początek podporządkowanie prokuratury ministrowi sprawiedliwości, potem podporządkowanie sądownictwa. Kolejne zadanie to podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego. Wystarczy zmienić ustawę: zmniejszyć liczbę sędziów i wydłużyć kadencję, uzasadniając, że zwiększa to niezależność Trybunału. Kadencja może być i dożywotnia. Temu będzie towarzyszyło przejęcie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz mediów publicznych. W czerwcu przyszłego roku kończy się kadencja prezesa NBP. Tu też dojdzie do zmiany. Zapewne PiS doprowadzi do przejęcia reszty otwartych funduszy emerytalnych i przekazania do ZUS. Wreszcie - zmiana konstytucji - wyliczał marszałek Senatu.

- Politycy PiS wyciągnęli wnioski z rządzenia w latach 2005-2007. Oto ich konkluzja: "Nie należy się rozdrabniać, trzeba zacząć od rzeczy zasadniczych i zrobić to szybko". A co jest zasadnicze? Konstytucja i zmiany ustrojowe - ocenił Borusewicz.

Borusewicz wyraził również przekonanie, że w przypadku wygranej PiS partia ta będzie wzmacniać władzę premiera w Polsce, bo "nad premierem będzie mieć kontrolę". - Prezydent Duda stanie się już mniej potrzebny, zejdzie na drugi plan. Przypuszczam też, że wówczas Beata Szydło będzie krótko pełniła ten urząd. Może rok. Może krócej - podkreślił.