Reklama
Rozwiń

Nowa koalicja w PE pójdzie na lewo

Nowy Parlament Europejski będzie rozdrobniony jak nigdy. Najsilniejsza chadecja musi się porozumieć przynajmniej z dwiema innymi partiami.

Aktualizacja: 27.05.2019 21:07 Publikacja: 27.05.2019 20:30

Matteo Salvini ma ogromny powód do zadowolenia, jego Liga zdobyła we Włoszech ponad 34 proc. głosów

Matteo Salvini ma ogromny powód do zadowolenia, jego Liga zdobyła we Włoszech ponad 34 proc. głosów

Foto: AFP

Rekordowa frekwencja na poziomie powyżej 50 procent daje nowemu Parlamentowi Europejskiemu silny mandat demokratyczny. W poniedziałek wieczorem Manfred Weber, lider frakcji parlamentarnej zwycięskiej Europejskiej Partii Ludowej, miał spotkać się z szefami innych proeuropejskich ugrupowań i rozmawiać o potencjalnej koalicji. Na wtorek zaplanowano kolejne spotkanie, już formalne i w większym gronie – chodzi o Konferencję Przewodniczących, czyli szefów wszystkich frakcji PE. Cel: uzgodnienie wspólnej strategii w sprawie obsady kluczowych stanowisk w UE.

Czytaj także: Polska wraca do centrum europejskiej gry

Także we wtorek, ale wieczorem, spotykają się na nieformalnej kolacji premierzy i prezydenci 28 państw UE i to oni mianują szefa Komisji Europejskiej. Parlament musi go jednak zaakceptować większością głosów.

Układanka ze stanowiskami

Jeśli chce mieć wpływ na to, kto zostanie szefem KE, właściwie już we wtorek powinien to jasno określić. Wiadomo, że główne grupy – chadecy, socjaliści, Zieloni – opowiadają się za wskazaniem kogoś z grupy spitzenkandidaten, czyli albo Manfreda Webera, lidera listy chadeckiej, albo Fransa Timmermansa, lidera listy socjalistów. Do tego jednak potrzebują arytmetycznej większości w PE, czyli poparcia przynajmniej liberałów. A ci, wzmocnieni akcesją francuskiego Odrodzenia, czyli listy Emmanuela Macrona, twardo mówią „nie". Bo po pierwsze, Macron nie chce spitzenkandidata, a po drugie, liberałowie nie chcą Webera.

Do obsady są cztery, a nawet pięć stanowisk: przewodniczących Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, a także wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Przy czterech pierwszych stanowiskach musi to być zrównoważony pakiet uwzględniający barwy partyjne, płeć kandydata oraz geografię.

Jeśli zatem szefem Komisji zostałby chadek, to szefem Rady powinien być socjalista lub liberał. I najlepiej, żeby jedno z tych dwóch stanowisk objęła kobieta oraz ktoś z nowej Europy, czyli z grona państw, które do UE weszły w 2004 roku i później. Poza Weberem i Timmermansem wymienia się negocjatora brexitu Francuza Michela Barniera, którego rzekomo popiera Macron, premiera Luksemburga Xaviera Bettela, Dalię Grybauskaite, odchodzącą litewską prezydent, czy Kristalinę Georgiejewą z Bułgarii, byłą wiceprzewodniczącą KE, obecnie dyrektor wykonawczą Banku Światowego.

Stara unijna zasada mówi, że jeśli jakieś nazwisko pojawia się zbyt wcześnie, to znaczy, że kandydatura jest na spalenie. Wyjątkiem była nominacja dla Jeana-Claude'a Junckera, szefa Komisji Europejskiej pięć lat temu. Ale wtedy Parlament wymógł po prostu na Radzie uznanie procesu spitzenkandidaten.

Do rządzenia trzeba trojga

Teraz będzie to trudniejsze z kilku powodów.

Po pierwsze, wspomniane rozdrobnienie parlamentu, które powoduje, że do większości potrzebne są już nie dwie partie (w 2014 roku byli to chadecy i socjaliści), ale przynajmniej trzy.

Po drugie, choć obie największe partie są przekonane do procesu spitzenkandidaten, to jednak Weber jest dla innych ugrupowań znacznie bardziej kontrowersyjny, niż był Juncker. Luksemburczyk to socjalny chadek, podczas gdy Bawarczyk lokuje się na prawej flance chadecji.

Po trzecie wreszcie, w Niemczech nie było tzw. efektu Webera. Bo o ile można mówić o efekcie Timmermansa w Holandii, gdzie jego partia socjalistyczna nieoczekiwanie wygrała wybory, o tyle bawarska CSU, choć osiągnęła niezły wynik, nie odniosła żadnych korzyści z faktu, że Weber był liderem europejskiej listy EPL. I nie można tego tłumaczyć specyfiką krajową, bo pięć lat temu, gdy liderem listy socjalistycznej był Niemiec Martin Schulz, fakt ten bardzo pomógł SPD.

Ekologia i sprawy socjalne

Najpierw stanowiska, a potem codzienna legislacja, do której też potrzebna będzie mozolnie budowana większość. Wyniki wyborów pokazują, że siły proeuropejskie będą musiały uczynić gest wobec Zielonych. Nie tylko dlatego, że arytmetycznie grupa ta będzie silniejsza z powodu sukcesu w kilku państwach członkowskich. Głównie z tego powodu, że ten sukces pokazał, jak ważny jest problem zmiany klimatycznej. To już nie będzie domena Zielonych. Od dziś wszystkie liczące się partie, socjaliści, liberałowie czy Zieloni muszą to wziąć pod uwagę. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, jak niemieccy chadecy, już żałują.

Kolejny temat to sprawiedliwe podatki, w tym opodatkowanie ponadnarodowych koncernów cyfrowych, oraz Europa socjalna. To są postulaty bardzo silnie promowane przez lewicę, ale także część liberałów oraz chadeków. Te tendencje wyraźnie było widać w parlamencie w mijającej kadencji, teraz na pewno się one nasilą.

Jednak nie wszędzie ewentualna koalicja większościowa w PE pójdzie na lewo. Temat migracji, choć nie tak obecny w kampanii, jak jeszcze niedawno przewidywano, jest potencjalnie szkodliwy dla partii głównego nurtu i służący skrajnej prawicy. Dlatego należy się raczej spodziewać dotychczasowej strategii wzmacniania granic zewnętrznych i ostatecznego pogrzebania pomysłu wspólnego rozdzielnika uchodźców.

Prawica ciągle podzielona

Siły eurosceptyczne, który w skali całej UE zyskały, na razie nie zdobędą realnego wpływu na rządzenie Unią. Prognozowano, że zdobędą nawet 30 proc. mandatów, ostatecznie mają 23 proc., tylko 2 pkt proc. więcej niż w poprzedniej kadencji. I na razie nie widać sygnałów zjednoczenia. A więc w jednej grupie pewnie będzie Brytyjczyk Nigel Farage, inną stworzą Marine Le Pen i Matteo Salvini, w jeszcze innej – jak do tej pory – zasiądzie PiS z brytyjską Partią Konserwatywną.

Polityka
Oddział Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku wpadł w pułapkę. Skarbonka bez dna
Polityka
Sondaż: Czy Donald Tusk powinien ustąpić? Tak odpowiadają Polacy
Polityka
Po spotkaniu liderów: koalicja jeszcze istnieje. Ale Szymon Hołownia uznany za zdrajcę
Polityka
„Polityczne Michałki”: Czy rząd przełamie kryzys, ws. granicy Tusk nie miał wyjścia, SN za Nawrockim
Polityka
Sondaż CBOS: Andrzej Duda liderem rankingu zaufania do polityków. Karol Nawrocki z największym wzrostem