Irena Laskowska, czyli pożegnanie Markizy

Miała przeczucie, że umrze w zimie, której nigdy nie znosiła. I tak rzeczywiście odeszła ta niezwykła aktorka.

Publikacja: 11.12.2019 16:47

Irena Laskowska, czyli pożegnanie Markizy

Foto: Film Polski

Była nie tylko znaną i cenioną artystką, ale też silną osobowością,. Tadeusz Konwicki z myślą o niej stworzył „Ostatni dzień lata”. Tak sama wspominała ten niezwykle nowatorski film: „Wydarzenie towarzyskie, stało się wydarzeniem artystycznym”.

Twórcy nie korzystali z dobrodziejstwa techniki postsynchronów. Dźwięk nagrywano w studiu – z pamięci. Reżyserem był przyjaciel Ireny Laskowskiej, Tadeusz Konwicki, operatorem kamery jej brat Jan. A dla potrzeb filmu Laskowski zrobił sobie sam tzw.kran - z wyrzuconych na brzeg przez morze drabiny i drewnianego kozła. Drabinę kładziono na koźle, Laskowski kładł się z kamerą po jednej stronie drabiny, a Konwicki naciskał drugą: góra-dół, góra-dół.

Tadeusz Konwicki zaangażował ją też do filmu „Salto", zagrała w nim,  wróżbitkę. U Andrzeja Wajdy pojawiła się we „Wszystko na sprzedaż”, w „Polowaniu na muchy" i w „Człowieku z marmuru”. U Jana Jakuba Kolskiego zagrała w gombrowiczowskiej „Pornografii”. Od początku była otwarta na eksperyment, na propozycje niekonwencjonalne.

Z Wileńszczyzny do Łodzi

Żona cenionego grafika Mieczysława Piotrowskiego, siostra znakomitego operatora, a od kilkunastu lat ciotka aktora Grzegorza Damięckiego, urodziła się w roku 1925 roku na Wileńszczyźnie. Studia aktorskie ukończyła w PWST w Łodzi. Znała wielkiego Aleksandra Zelwerowicza i Leona Schillera. Debiutowała na scenie Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. Potem pracowała w teatrach warszawskich. W Teatrze Dramatycznym grała Marynę w „Weselu"” Wyspiańskiego, Panią Monteki w „Romeo i Julii” Szekspira, Elżbietę w „Samotności” Słomczyńskiego i Ismenę w „Antygonie” Anouilha oraz Katarzynę Wielką w "Termopilach Polskich" Micińskiego.

Kronikarz teatrów, Witold Sadowy wymieniłby z pewnością kilkadziesiąt jej innych ról teatralnych. Ja wspomnę o „Pułapce na myszy” w Rozmaitościach i kucharce w „Sonacie widm” w Teatrze Studio u Jerzego Grzegorzewskiego. Tam stała niemal milcząca w bajecznej długiej sukni. Popatrzyła na widzów i po chwili milczenia rzekła: „Zejdę ze sceny, albo i nie. Jak mi się będzie chciało.” Mimo że pojawiła się niemal na chwilę widzowie niezwykłego spektaklu autorskiego „Cztery komedie równoległe” Grzegorzewskiego, w którym wystąpiła plejada aktorów zapamiętali ten właśnie epizod.

Przygoda z Gombrowiczem

Pracując nad adaptacją młodzieńczego opowiadania Witolda Gombrowicza „Biesiada u hrabiny Kotłubaj” przypomniałem sobie „Sonatę widm" i dzięki pośrednictwu prof. Anny Kuligowskiej postanowiłem zadzwonić do niej z niecodzienną propozycją. Zapytałem, czy zechciałaby przeczytać postać starej sepleniącej markizy z opowiadania Gombrowicza. Pani Irena słysząc głos nieznanego jej wcześniej krytyka od razu się zgodziła i zaprosiła do swego domu na Żoliborzu, by móc zaznajomić się z tekstem.

Podczas lektury wielokrotnie wybuchała śmiechem i powiedziała, że przeczyta z przyjemnością, ale kiedy będę chciał zrobić z tego spektakl telewizyjny, powinienem zaproponować tę postać Barbarze Krafftównie, którą zawsze niezwykle ceniła. Próby czytane odbywały się w jej domu, była szczęśliwa, że w roli Hrabiny Kotłubaj wystąpi Anna Polony. Pokaz na Festiwalu Gombrowiczowskim w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego okazał się wielkim sukcesem.

Porcelanowe kaczki

Pani Irena błyskawicznie przeszła ze mną na ty. Jako Stara Markiza zgodnie z wolą Gombrowicza cudownie sepleniła, zachowując prawie nieruchomą twarz i zdziwioną minę. Od tego momentu zawsze zwracałem się do niej: droga Markizo. Wielokrotnie bywałem u niej na Żoliborzu, uwielbiała bowiem życie towarzyskie. Na jednym z przyjęć zakwitła miłość młodej, dobrze zapowiadającej się aktorki Grażyny Leśniak do młodego, dobrze zapowiadającego się reżysera Pawła Dangla (dziś dyrektor Teatru Ateneum). Oboje są szczęśliwym małżeństwem z dwiema córkami. Irena Laskowska opowiadała mnóstwo ciekawostek i anegdot z życia artystów. Była dumna, że wielki Andrzej Seweryn w jednej ze sztuk zagrał jej służącego. Zawsze mówiła z uznaniem o swym bracia Janie i zmarłym mężu.

Przyjaciele wiedzieli, że zbiera porcelanowe figurki kaczek, co – jak podkreślała – wcale nie znaczyło jej sympatii propisowskich. Pospieszyła mi z pomocą i przyjęła w formie depozytu sześć kartonów książek i kaset wideo. Przyjmując życzenia z okazji 90. urodzin przypominała, bym wszystkie kartony podpisał, bo ona ma swoje lata i rodzina może mieć kłopoty z pudłami złożonymi w piwnicy, gdzie tkwią do dziś.

Kiedyś pochwaliła się danym na przechowanie pięknym psem. Pamiętam, jak zasugerowałem że skoro właściciel chciał mu nadać literackie imię to zamiast Joyce powinien być Beckett. Łatwiejsze do wymówienia i bardziej dźwięczne. W lecie przyjmowała zawsze w niewielkim choć całkowicie dzikim ogrodzie.

Zmarła oczywiście w środku zimy 6 grudnia w wieku 94 lat . Jej pogrzeb odbędzie się 13 grudnia o 11.15 w domu pogrzebowym na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.

Była nie tylko znaną i cenioną artystką, ale też silną osobowością,. Tadeusz Konwicki z myślą o niej stworzył „Ostatni dzień lata”. Tak sama wspominała ten niezwykle nowatorski film: „Wydarzenie towarzyskie, stało się wydarzeniem artystycznym”.

Twórcy nie korzystali z dobrodziejstwa techniki postsynchronów. Dźwięk nagrywano w studiu – z pamięci. Reżyserem był przyjaciel Ireny Laskowskiej, Tadeusz Konwicki, operatorem kamery jej brat Jan. A dla potrzeb filmu Laskowski zrobił sobie sam tzw.kran - z wyrzuconych na brzeg przez morze drabiny i drewnianego kozła. Drabinę kładziono na koźle, Laskowski kładł się z kamerą po jednej stronie drabiny, a Konwicki naciskał drugą: góra-dół, góra-dół.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej